Czytasz -> Skomentuj -> Motywuj !

środa, 9 lipca 2014

Drobana zmiana!



Allegra się wycwaniła i postanowiła założyć ogólny blog z swoimi opowiadaniami. Wszystkie one-shoty zostaną tam opublikowane, a zamówienia dotyczące mojej osoby zostały już dodane do poczekalni na świeżo założonej stronie. Osoby zainteresowane proszę o kontakt. Przepraszam za tą sytuację, ale nie dam rady prowadzić kilka blogów na raz. /Allegra Alfa
Pisać na fb lub gg:
FB:
https://www.facebook.com/asku.zwiadowca
gg:44922809

środa, 13 listopada 2013

Rozdział 5, SnK by Allegra Alfa

V
-Głupi...- Przeciągnęła z rozbawieniem, zupełnie jak by bawiła ją ta cała sytuacją.
- Co teraz ciekawego, masz mi do powiedzenia ?- Chłopak rozejrzał się zaniepokojony. Panicznie szukając pomocy u towarzyszy. Jednak wszyscy jego kumple, zdezorientowani stali  w miejscu. Po chwili uspokoił się. Parsknął coś złośliwego pod nosem i spojrzał wyzywająco na Coldly.
-Wiele możesz zdziałać tym nożykiem- Powiedział, szczerząc się złośliwe. Dziewczyna zmierzyła go badawczym wzrokiem, próbując odkryć powód przez który chłopak odzyskał pewność siebie. Wróg szybko domyślił się o co jej chodzi i kiwnął głową w prawą stroną. Podążyła za nim spojrzeniem. Pakerzy do razu zrozumieli sygnał szefa i jeszcze mocnej ścisnęli Laki.
-Twoja przyjaciółeczka chyba się boi. Więc odłóż grzecznie zabawkę, inaczej twoja koleżanka ucierpi przez twoje zachowanie.- Coldly przenosiła spojrzenie to na chłopaczka, to na towarzyszkę. Białowłosa była wyraźnie przerażona. Gdyby nie zaciśnięta na jej ustach dłoń, z pewnością z jej gardła wydobył by się rozpaczliwy pisk. Oczy pełne łez, spoglądały przepraszająco na Coldly. Zupełnie jak by prosiły ją, by uciekła stąd i zostawiła białowłosą na pastwę losu. Zignorowała to i przeniosła wzrok na chłopaka.
- Jak jest twoja decyzja ? Chcesz by coś jej się stało?- Rozmyślała jak wyjść z tej sytuacji cało.  W końcu wyszczerzyła się podle do rywala.
-Myślisz, że mnie obchodzi co się z nią stanie ?- Zapytała kpiąco, obserwując zdezorientowanie na twarzy szefa bandy.
-Ta dziewczyna...- Wskazała głową, na równie zdezorientowaną Laki.
-...została prze zemnie przywiązana do furtki od płotu. Kazałam jej uciekać przed stadem byków i złośliwe wrzuciłam ją do rzeki kiedy powiedziała, że nie umie pływać. Skoro tak się nad nią znęcam, to dlaczego miała bym się teraz przejąć jej losem ? Pomyśl. Jeśli tak ją traktuję, to co mogę zrobić z wami ?-
- O czym ty gadasz wariatko ! Myślisz, że jesteś taka niebezpieczna ? Równie dobrze możesz ten nożyk wsadzić sobie w....- Urwał. Ostrze śmignęło mu przed oczami, raniąc jego policzek i przy okazji, ścinając parę kosmyków włosów.
-Mówiłeś coś ?-  Zapytała czarnowłosa zbliżając się niebezpiecznie. Przejechał palcem po zakrwawionym ostrzu i szybkim, pewnym ruchem przyłożyła go chłopakowi do gardła. Doskonale wiedziała, że nie ma szans w walce z nimi wszystkimi. Co nie oznaczało, że nie wiedziała jak to rozegrać.
- Powiedz mi.... Co zrobią twoje "psy", kiedy ich "pan" zdechnie ?- Szepnęła mu na ucho, widząc jak chłopaka przechodzi niespokojny dreszcz. Uśmiechnęła się perfidnie, delikatnie zbliżając ostrze do jego szyi.
-Zaproponuję ci układ. Pozwolę tobie i twoim sługą uciec, pod warunkiem że zostawicie nas w spokoju. Puśćmy wszystko w niepamięć i żyjmy jak by nic się nie stało.-
-Mam uwierzyć, że taki babsztyl miał by jaja kogoś zabić?- Spoglądała litościwie na ciemnowłosego, współczując mu jego głupoty.
- Mam to potraktować jak wzywanie?- Zapytała wyraźnie rozzłoszczona jego słowami. Gdy rywal już szykował się by rzucić w jej stronę złośliwą dociekę, chwyciła go za koszulę i gwałtownie pociągnęła do siebie. Ostrze nożyka leciutko drasnęło szyję chłopaka, robiąc ledwo widoczną i niegroźną ranę. Zbliżyła się do jego twarzy, tak by nie mógł odwróci wzroku od jej orzechowych tęczówek, które połyskiwały przeraźliwą wręcz determinacją.
-Mylisz się mój drogi. Zabicie ciebie przyjdzie mi z łatwością, a najlepsze jest to, że nie będę miała później przez to problemów. Jestem córką kaprala Faila! Gdy żołnierze dowiedzą się o tym, co tu zaszło, zwyczajnie zatuszują sprawę i odeślą mnie do domu. Żandarmeria już się postara, by upozorować to na zwykły wypadek przy pracy, a ja...najwyżej pójdę na szkolenie za rok. Instruktor dawno puści całe wydarzenie w niepamięć i będzie mnie szkolić by zaimponować mojemu ojcu. Jedyny który ucierpi, to ty... Więc jak będzie ?- Chłopak z przerażeniem spoglądał w jej twarz. Z jego oczu można było czytać jak z otwartej księgi.
-Czekam...- Wyszeptała cicho, delikatnie ściskając nożyk, drażniąc przy tym skórę chłopaka. Wiedziała, że ma przewagę i musiała to wykorzystać. O dziwo, pierwszy raz cieszył ją fakt, że mogła się wybronić statusem ojca. Z szyi ciemnowłosego spłynęła drobna kropelka krwi, a on drgnął niespokojnie. Coldly uśmiechała się perfidnie widząc to zachowanie, cudem powstrzymując gwałtowny wybuch śmiechu na widok żałosnej twarzy chłopaka.
-Przestań!- Krzyknął, budzą panikę wśród swoich towarzyszy. Z satysfakcją obserwowała jak zamyka oczy, powstrzymując się od łez. Odepchnęła go z całej siły, tak, że wpadł na pobliskie drzewo. Spojrzała na pakera, który trzymał Laki i rzuciła ostrze z błyskawiczną prędkością. Scyzoryk wbił się w pień drzewa, tuż przy głowie pakera.
-Wynoście się stąd i mam nadzieję, że już więcej nie będę miała z wami do czynienia.- Chłopak odepchnął od siebie białowłosą i ruszył w stronę lasu. Laki z przeciągłym jękiem podniosła się z ziemi, spoglądając na obolałe i czerwone nadgarstki. Pozostałe "psy", łączenie ze swoim "panem" wycofały się, by już nie mieć do czynienia z córką kaprala. Coldly z satysfakcją spoglądała na ich taktyczny odwrót.  Gdy doszła do wniosku, że wróg jest już wystarczająco daleko odetchnęła z ulgą i pogardliwie spojrzała na niebieskooką. Odwróciła się dumnie na pięcie i pewnym krokiem ruszyła na przód. Nie trwało to jednak długo. Potknęła się o własne nogi i z trudem zachowała równowagę. Spojrzała na własne dłonie. Drgała jak osika. Więc tak jej ciało odreagowywało nagły stres ? Zawsze była dumna ze swojego talentu aktorskiego i często pakowała się w kłopoty...Jednak tym razem miała z pewnością zbyt dużo wrażeń. Łapała gwałtownie oddech, zaciskając dłonie w pięści. Niezrozumiała... Kompletnie niezrozumiała...Dlaczego tak reaguje ?
- Coldly, wszystko gra ?- Zapytała niespokojnie Laki, zbliżając się do przyjaciółki.
- Zostaw mnie !- Warknęła czarnowłosa, odpychając jej dłoń. Jednak... Wykonała ten ruch zbyt gwałtownie i szybko straciła równowagę. Nogi zachwiały się pod jej ciężarem, przez co upadła na ziemie.
-Coldly !- Krzyknęła zaniepokojona niebieskooka.
-Uspokój się Laki, przecież nie zginę od upadku.- Wycedziła przez zęby. Dalej była spięta, jak i zdenerwowana całym tym wydarzeniem. Ciężka przejażdżka wozem, nie przespana noc, kłótnia z instruktorem,  bieg wokół placu, nieznośna współlokatorka, a teraz to. Miała już serdecznie dość. Najchętniej poszła by do swojej pryczy i położyła spać, ignorując wszystko i wszystkich.
- Coś taka podenerwowana ?- Spytała Laki, zaniepokojona zachowaniem przyjaciółki. Jednak ta nic nie odpowiedziała. Zgięła kolana, chowając w nich głowę. W ten sposób chciała się ukryć. Schować zarówno przed Laki, jak i przed całym światem. Jej umysł zaczął w końcu trzeźwo myśleć.
-Rozumiesz co tu się stało ?- Zapytała. Jej głos już nie był tak pewny. Skrywała przed przyjaciółką niespokojne spojrzenie. Chciała by nie dostrzegła drgających rąk. Nie panowała nad sobą. Nie potrafiła się uspokoić i kompletnie nie wiedziała, jak sobie z tym poradzić.
- Ja....- Zaczęła załamanym tonem i zaciskając dłonie.
-O mało nie zabiłam człowieka !- Wykrzyczała, podnosząc wzrok na przyjaciółkę, szukając w jej oczach pocieszenia. Wpatrywała się w nią błagalnie. Licząc na to, że ta zaprzeczy. Powie coś by ją wesprzeć, by się nie martwiła, że tamci sobie zasłużyli. Przecież im tylko trochę pogroziła, to nic złego, jednak... Co by było gdyby sprawa przybrały inny obrót ? Jak by się to wszystko potoczyło ? Czy miała by odwagę zabić chłopaka ? Wiele razy polowała na króliki i patroszyła ryby, ale to nie to samo... Jak można to porównać z zabiciem człowieka?  Co by czuła gdyby przebiła sztyletem jego gardło...Słyszała ostatnie tchnienie chłopka...Po jej dłoni spłynęła jego krew ...Czy kiedykolwiek mogła by się posunąć do tak okrutnego czynu ? Kim.... Kim właściwie była przez te parę minut, gdy przyłożyła mu sztylet do gardła ?
Rozpaczliwe szukała przynajmniej jakiegoś drobnego gest otuchy od strony towarzyszki, ale... Ta odsunęła się od niej zaskoczona tą wypowiedzą. Zupełnie jak by dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak mogło się to wszystko skończyć. Dlaczego tak bardzo dręczyła ją ta myśl?  Dlaczego czuła się teraz tak dziwnie... tak niepewnie ?
-Coldly...- Laki próbowała coś powiedzieć, jednak kompletnie nie wiedziała co... Obie były zdezorientowane i zaniepokojone całą sytuacją. Ciemnowłosa była już u skraju normalności. Miała ochotę wstać...uciec ! Biec jak najdalej ! Najszybciej ! Zapomnieć ! Zniknąć...Gdzieś gdzie nikogo nie ma ! Gdzie nikt jej nie zobaczy ! Na chwilę spojrzała na Laki i drgnęła... W oczach białowłosej dostrzegła coś co sama teraz czuła.... Wreszcie zrozumiałą... To co ją tak bardzo dręczy to....Przerażenie...
-To wszystko moja wina- Załkała Laki, z trudem powstrzymując łzy...O dziwo te słowa poruszyły zgrywuskę. Chciała zaprzeczyć. Wykrzyczeć na cały las, że jest inaczej... że to wszystko nie tak, a mimo tego...Nie potrafiła wydobyć z siebie głosu...Ponieważ Laki miała rację... To jej wina... Nie do końca, ale w większości. Po raz pierwszy to ona wpakowała je w kłopoty. Co tylko dolało oliwy do ogania w psychice Coldly.
- Po cholerę to mówisz !?- Warknęła zrywając się na równe nogi.
- Po coś w ogóle tu przylazła ? Mówiłam, że tak będzie ! Jesteś tak naiwna... Na pewno ci kolesie podeszli do ciebie z tekstem "Oj, panienko. Jest tak późno nie powinnaś sama tu chodzić ?" i jak głupia polazłaś za tymi typami ! Tak było prawda ? Na pewno, bo jak inaczej ?!- 
-Nie....-
- Co tam jęczysz pod nosem ?- 
- To nie było tak !- 
- A więc jak ?!- 
- Wracałam i... Oni znęcali się nad bezpańskim kotem...Nie mogłam przecież przejść obojętnie !- Coldly spojrzała ze zdziwieniem na przyjaciółkę. Laki zdawała się kochać każde żywe stworzenie. Dlatego, tak bardzo dziwił ją powód dla którego chciała wstąpić do wojska. Zawsze miała przeczucie, że koleżanka nie mówi jej całej prawdy. Jednak... Ta sytuacja... Była dla niej tak...typowa ? Reakcja Laki na widok poturbowanego kota. To co zrobi, powie... Było tak łatwo przewidzieć. A jak ona zachowała by się w takiej sytuacji ?
-Ech.... Same problemy z tobą Laki.- Jęknęła pod nosem, rozmasowując jeszcze obolałą głowę. Nieźle oberwała od tamtego pakera. Będzie guz. Jutro, ta nie cała Spektra, będzie musiała ją siłą wyciągać z pryczy. Spojrzała na Laki dość zmieszana całym tym wydarzeniem. Przesadziła...
- W życiu bym nie pomyślała, że powie mi to ktoś taki jak ty.- Zaśmiała się, czując że cała ciężka atmosfera zniknęła, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Widząc jak Coldly w odpowiedzi posyła jej ostrzegawcze spojrzenie przeszły ją ciarki, ale również miała ochotę wybuchnąć gromkim śmiechem. Bo w końcu ile razy już tak na nią patrzyła?
*** 
Cichaczem... Na palcach... Zaczęła skradać się do jej aktualnego "pokoju". Delikatnie nacisnęła klamkę, a drzwi otworzyły się na oścież. Słysząc jak skrzypią, poczuła dreszcz. Powolnym krokiem, stąpała delikatnie na luźne deski, które jęczały czując na sobie ciężar dziewczyny. Cale szczęście, że zdjęła buty, bo było by dużo gorzej ! Krok...jeden, drugi... Jeszcze tylko parę. Pociągnęła za drzwiczki komody, by wyjąć ubranie i...
-Gdzie byłaś ?- 
- AAA!- Pisnęła zaskoczona, odskakując jak najdalej od komody. Ciekawskie, jak i karcące spojrzenie dorosłej kobiety, wyłaniającej się za komody, trzymając w dłoni ledwie podpalony świecznik, wzbudził u Coldly atak paniki. Jak widać jeszcze nie koniec dziwnych wydarzeń.
-Cocococo...CO TY WYPRAWIASZ ?!- Warknęła, widząc, że zjawa która ją naskoczyła to niejaka Spektra. Sporo starsza od niej współlokatorka i nowa, z nielubiana od początku, znajoma.
-Nic...Czekałam na ciebie. Musisz się teraz gęsto tłumaczyć.- 
-Nie mam takiego zamiaru.- Warknęła oschle, składając ręce na piersi. Obróciła głowę w drugą stron, wyraźnie oburzona, że ktoś jej rozkazuje.
- Masz zadrapania na nogach i rękach.- Powiedziała Spektra, posyłając jej podejrzliwe spojrzenie. Jej wzrok, był tak bardzo przenikliwy... Dobrze, że przynajmniej obrażenie głowy były ukryte pod chmarą ciemnych włosów i przynajmniej ten szczegół umknie uwadze współlokatorki.
- Trzeba to przemyć i odkazić.- Powiedziała spokojnie,  grzebiąc w swoim plecaku.
- O czym ty bredzisz ? Nic mi nie jest ! To tylko małe zadraAAAAA!- Krzyknęła czując nagły, chłodny i piekący ból na łokciu. Odepchnęła gwałtownie kobietę, a już szczególnie trzymaną w jej rękach chustę, namoczoną w jakimś dziwnym płynie i odskoczyła spanikowana.
- Coldly, nie żartuję... Złaź.- Wyrzekła karcącym tonem wysoka kobieta. Wyraźnie zirytowana taką relacją ciemnowłosej.
- Nie mam zamiaru ! - Krzyknęła, z trudem przytrzymując się belki, która podpierała sufit w ich pokoju.
- Myślisz że żołnierz by się tak zachował ? Złaś natychmiast !- Coldly spojrzał na nią zirytowana.
- Mówisz jak moja matka. Tylko słowo "żołnierz", wymienić na "damę". Weź się odczep!- Warknęła. Na dziś i tak miała dość wrażeń, a jeszcze miała się szarpać z dezynfekcją ran ?
-Przestań się wygłupiać i złaź natychmiast! Chyba się nie boisz?- 
-OCZYWIŚCIE, ŻE NIE!...I...Nie mam zamiaru zejść!- Powiedziała stanowczo, odwracając głowę, by pokazać w pełnej okazałości swoją urażoną dumę.
-Matko...Dopiero co cię spotkałam, a już mam z tobą kłopoty- Westchnęła Spektra, siadając na ziemi.
-Powiedz mi skąd masz te rany...-
-Same tak jakoś powstały...- Powiedziała niepewnie, szukając dogodnej drogi do zmiany tematu.
-Ech...Coldly, czy ty naprawdę nie wiesz co tu się dzieje? Nie dziwią cię pewne fakty?-
-Co masz namyśli?- Spojrzała podejrzliwe na kobietę.
- Jestem od ciebie o wiele starsza i mam już jakieś doświadczenie. Jako jedyne mamy pokój dwuosobowy...Czy ty dalej nie rozumiesz dlaczego? Instruktor pokłada w tobie nadzieje. Możesz stać się naprawdę dobrym żołnierzem, a ja jestem tu po to by cię pilnować. Nie trudno się domyślić, że uciekłaś z domu...Co zrobisz gdy twój ojciec przyjedzie cię zabrać?- Spytała. Jej głos miał coś w sobie. Był przenikliwy i płynny. Ten ton od razu dał czarnowłosej do myślenia.
-Sama nie wiem..- Powiedziała cicho, bo dłuższej chwili. Westchnęła i zeskoczyła z belki.
-Zyskałaś dobrą kartę Coldly. Moim obowiązkiem jest nadzorować cię i pilnować, byś nie sprawiała zbyt wielu kłopotów  Pozwól, że cię poprowadzę, a obiecuję, że nauczę cię wszystkiego co wiem.- Wyszeptała spokojnym, dostojnym ,tonem. Każde słowo, które wypowiedziała było przepełnione nutą dostojeństwa. Każdy jej gest cechował się delikatnością i elegancją. Pobłażliwy uśmiech dodawał ukojenia, a spokojne spojrzenie budziło zaufanie. W dodatku tak duża różnica wiekowa między nimi...Nic dziwnego, że przez moment Coldly ujrzała w kobiecie oblicze własnej matki.
-Zgadzam się na ten układ! Pokaże wam jeszcze na ile mnie stać!- Uścisnęła dłoń Spektry, uśmiechając się przy tym na swój wyzywający sposób. Jednak była jedna rzecz, której nie przewidziała. Kobieta mocno ścisnęła jej dłoń i przyłożyła do rany wilgotną chusteczkę.
-Yyy! Auu! Puszczaj!- Krzyknęła, zaciskając zęby z bólu i wyrwała się z uścisków kobiety. Nie marnowała czasu, szybko uciekła jak najdalej od współlokatorki.
-Coldly wracaj! Nie będę się za tobą uganiać! - Krzyknęła za nią. Tej nocy żadna z nich nie zmrużyły oka.
~*~
No więc.... Przepraszam za tak długą nieobecność ;_: Kaori opuściła bloga. Aki nie chce pisać bo boi się hejterów. A ja zostałam sama D: W dodatku szkoła i konkursy...Tyle nauki! Jednak wygospodaruje sobie czas! Obiecuję! A by wam to wynagrodzić mam dla was niespodziankę. Jednak o tym pod koniec. Wydaje mi się, że trening szybko zakończę. Może jeszcze dwa rozdziały  Góra trzy. Chcę jak najszybciej przejść do pierwszego spotkania z tytanami i wprowadzić nowe postaci. Zwłaszcza  że mam tak dużo pomysłów na walki z tytanami! *Błysk w oku* Ale o tym to się dopiero przekonacie...*Złośliwy śmiech* A! I mam pytanko! Planuję założyć Aska, którejś z postaci...Kogo wolicie? Coldly, czy Laki? 

niedziela, 27 października 2013

Ogłoszenia parafialne

Ekhem.. No więc, Kaori odchodzi z bloga. One-shoty które były u mnie zamówione niestety nie będą zrealizowane, ale jeśli chcecie, można je przenieść na innego autora, a jest tu Alfa i Aki, którzy o niebo lepiej by to napisali :) Powodem mojego odejścia jest brak czasu na pisanie, brak motywacji i brak pomysłów, resztę powodów zostawię tylko dla siebie. Wiem, że nikt tu za bardzo też mnie nie zna więc też nikt nie będzie tęsknił, ale pożegnać się wypada :)

sobota, 7 września 2013

Ważne ! /Allegra Alfa

Uwaga ! Tak się składa, że następny one-shot będzie inny....Specjalny ! Hinata dała mi wolną rękę. Nieświadoma tego co tak naprawdę uczyniła. Ten one-shot ma być mój. Ode mnie, dla mnie oraz ze mną ! A ty drogi czytelniku....Jego częścią. Więc czekaj cierpliwie, jeśli będziesz miał odwagę zobaczyć pewne tajemnicze miejsce. A do tego czasu dodaj coś od siebie ! Pozdrawiam Allegra Alfa ! 
Tu zobaczysz co masz zrobić: Link 

piątek, 6 września 2013

One-shot by Allegra Alfa

One-shot by Allegra Alfa.
Ten one-shot to kontynuacja! Wcześniejsza część: Link
Gatunek: Kiepska komedia z podtekstami romantycznymi.
Paring/Postać: LevixAllegraxArmin
Historia z dedykacją dla Róży. Która, żyć mi nie dała bym napisała tego one-shota. Wielkie dzięki...

"Najdziwniejsze wydarzenie na świecie"
-Levi , wyluzuj ! Tylko na chwilę zajrzę !-
-Zabraniam ci, słyszysz ?-
- Spokojnie ! Tylko minutkę !- Krzyknęła brązowowłosa dziewczyna, wbiegając do pokoju. Jednak jej uśmiech szybko zmienił się w wyraz zaskoczenia, gdy zobaczyła, że ktoś jest w pomieszczeniu.
-E...to... Szukasz czegoś ?- Zapytał równie zmieszany blondyn.
-Nie...Niemożliwe !- Krzyknęła i właśnie w tym momencie straciła czucie w nogach. Utrata równowagi sprawiła, że nawet nie zauważyła kiedy jej ciało bezwładnie poleciało do przodu.
- Uważaj !- Krzyknął chłopak i podleciał do niej, zanim ta zdążyła upaść. Spojrzał na jej twarz. Blada skóra, zamknięte oczy, lekko rozchylone usta, a jej oddech był prawie że niewyczuwalny.
-Nie mówcie mi, że ona umiera !- Krzyknął spanikowany Armin.
-Co ty jej zrobiłeś ?- Zapytał zaskoczony Levi, któż właśnie wszedł do pokoju.
-Kapralu, ona sama jakoś tak...
-Co się dzieje ?!- 
...
"Ludzie, ja nie chcę takiego zakończenia !"
Wystukałam na klawiaturze ostatnie zdanie. Ale miałam zryty sen. Która może być ? Trzecia... Godzina demonów... A raczej godzina "Makaron" ! Ech.. Trudno... Opublikuj i SPAĆ ! Gdzie ja słyszałam, że o trzeciej dzieją się największe nieszczęścia ? Ha,ha.. głupstwa ! Nieszczęściem to jest ten cholerny one-shot, w którym się ośmieszyłam by wyszedł śmiesznie... Chyba nic tego nie przebije !
-AAA!- 
>Łup<
-U...- Rozmasowałam obolałe czoło. Kiedy ja niby zładowałam na ziemie ?
-Cholera ! O co tym razem  się... E?- Spojrzałam za siebie. Moje nogi leżały na...człowieku !
- Co się...!- Przyłożyłam dłoń do ust. Spokojnie ! To tylko człowiek leżący na środku pokoju. To jest jak najbardziej normalne, do cholery ! On tylko wstanie i mnie zabije. Nic niezwykłego ! To jest jak najbardziej normalne !  Gdzie gaśnica do obrony ?! Nie ! Spokojnie... To tylko sen ! Walne łam się za mocno w głowę i... On się rusza !
Chwyciłam pierwszą lepszą, ciężką rzecz i rąbnęłam kolesia w głowę. Nieszczęśliwy traf sprawił, że był to odkurzacz... No, ale co zrobić ? Wskoczyłam pośpiesznie na łóżko i  zanurkowałam w fortecy z poduszek. Zauważył mnie ? A jeśli to morderca ! Zabije mnie, wydłubie oczy i poćwiartuje ciało ! Szczerze mówiąc, mała strata. Lub kosmita ! Przejmie nade mną kontrolę i podbije ziemię ! Ta... Głupia ja... To pewnie zombie, które wyłożyło się, gdy chciało mnie zjeść ! Cholera ! A jeśli to ten kucykowy potwór !? Nie no... Miał ciało człowieka, ale kto go tam wie... Może demon ! A jeśli go zabiłam!  To znaczy, że straciłam okazję poznania Ciela, czy przypadkiem ubiłam wielbionego przeze mnie Mephisot... W Harrym Potterze też ktoś się pojawił u niego by dać mu list... Opóźnione zaproszeni do Hogwartu ? Czy to jakiś początkujący w dziedzinie teleportacji ?
Sięgnęłam niepewnie po paletkę do babingtona, która była na szafce obok łóżka i wychyliłam się powoli za poduszkowej fortecy. Wstałam i na palcach, zaczęłam się zbliżać w stronę ciała. W prawej dłoni ściskałam paletkę, skierowaną w stronę trupa, a w drugiej ręce tuliłam do siebie poduszkę z Death the  Kid. Jak trup się ruszy, to Kid mnie obroni i go zastrzeli ! Złudna, ale pocieszająca myśl... Cholera, ale tu ciemno...
Schowałam się za stojącym nieopodal krzesłem i przesuwając je po ziemi, zakradłam się do ciała. Jedno szturchnięcie paletką... Drugie szturchniecie i nic ! Co jest ?
Wychyliłam się lekko za krzesła, ale niechcący je popchnęłam i z głośnym trzaskiem upadło na ziemie.
-A!- Podskoczyłam z przerażenia i skuliłam się przy regale z książkami, czekając na atak nieznajomego. Żyje ? Ale jakim cudem ?
Zgarnęłam ręką firanę włosów z mojej twarzy i wyjrzałam niepewnie w stronę obcego. Wzięłam głęboki wdech i na kolanach ruszyłam do postaci. Szturchnęłam go lekko w ramię, ale zero reakcji. Cholera ! Nie mówcie mi, że on nie żyje ! Za trzymanie trupa na pewno dostanę szlaban na bloga!
-E...to... Halo ? Przeprasza... Rozumiesz co mówię ? Żyjesz w ogóle ? - Ta... Gratuluję, Alfo geniuszu! Jak umarł, to na pewno ci odpowie ! I tak szczęście, że jeszcze mnie nie zażarł. Chociaż nie wiedzę nic co by wskazywało na to, że nie jest człowiekiem. Zgarnęłam jasny kosmyk włosów z jego twarzy. Szczerze... Wydaje się całkiem słodki... Szkoda, że jest tu taki ciemno... Gdybym zapaliła lampkę, mogła bym mu się lepiej przyjrzeć i... Zaraz ! Stop ! O czym ja myślę !? To morderca, pijak, zbok i kanibal ! Co on robi w środku lasu ?  Za ponad dwu metrowym płotem ? W moim domu ? I w dodatku w moim pokoju ? No chyba, kurna nie ! Słodki, czy nie, będzie się tłumaczył ! Co sobie gnojek myśli ? Jak wyskoczy z jakimś "Nie wiem, co tu robię", "Nie pamiętam kim jestem" lub "To musi być przeznaczenie", to zginie marnie ! Może by go tak związać ? Ale czym?... WIEM !
Podniosłam przewrócone krzesło i spróbowałam podnieść ciało chłopaka. Jednak szybko z tego zrezygnowałam i postanowiłam przeciągnąć go po ziemi. Usadowiłam gościa na krześle i na czuja podeszłam do komody. Oczywiście, nie grzeszę rozumem i na głupa ruszyła w stronę szafek. No i po prostu musiałam wpaść na odkurzacz, którym ogłuszyłam biedaka.
- Gdzie szuflada z paskami ?- Chyba tu ! Nie pudło... To bielizna... Kolejna... MAM !
Wytargałam wszystkie paski, chusty i tym podobne zabawki, które miały posłużyć jako lina do wiązania. Haha ! Przejdziesz przez takie piekło, że odechce ci się, zbolu, zakradania do czyjegoś pokoju ! Co on sobie myśli ? Rodzice na wyjeździe i że niby taka bezbronna teraz jestem ? Ile razy bawiłam się paletką jak kataną ? Szkoda, że gościu nie wie, że ukrywam w domu gaz pieprzowy.
-Gotowe ! Obcy związany i nieźle zaplątany ! Fart, że się nie ocknął jak go wiązałam...- Co teraz ? Może by tak...
-Hym ? Ale mnie boli głowa... Co jest ?-
- A ! Ty żyjesz !- Krzyknęłam przyjmując pozycję obroną.
- Kim jesteś ?- 
- To ja się powinnam o to spytać !-
- Czemu jest tu tak ciemno ?- Ruszyłam biegiem w kierunku biurka by zapalić światło.
- Zaraz zapalę lampkę i wszystko mi wyśpiewA!- Krzyknęłam, przewracając się na ziemie. Cholera, pasek oplątał mi się wokół kostki i upadłam plecami na ziemie. Mój kręgosłup.... Krzesło ? A ! Krzesło !
- A ! Odsuń się, bo...- Nie zdążyłam uciec i chłopak, wraz z kochanym krzesełkiem wylądował wprost na mnie.
-Au...To bolało...- Jęknął gdy z zaczęłam odpychać go od siebie, miotając się przy tym na wszystkie możliwe strony.
-Złaź ze mnie !-
-Bardzo bym chciał, ale...- Nie dokończył. Bo właśnie odepchnęłam go nogami i  wygrzebałam się spod krzesła. Głupia ja !
- Kim ty właściwie jesteś !- Parsknęłam i sięgnęłam po lampkę. Zbliżałam gwałtownie przedmiot do jego twarzy i szybko zapaliłam. Cholera ! Ale razi !
-Armin z dzielnicy Shiganshina ! Jestem Armin Arlart !- Wykrzyczał spanikowany.
-Niemożliwe...-  Ten głos, blond włosy, rysy twarzy. Wydawał się lekko przerażony. Mrużył oczy przed rażącym światłem lampy. Ale...To naprawdę był Armin...Jednak przecież to niemożliwe, prawda ?
- Przepraszam ! Już ją zabieram !- Krzyknęłam i odłożyłam lampkę na półce.
- To ty !- Spojrzałem na niego zaskoczona. Skąd on niby mnie zna ?
- Co ty mi zrobiłaś ?- 
- To ja się pytam ! Co ty robisz w moim domu i prywatnym pokoju ?! W dodatku... Skąd się wiozłeś w tym świecie ?- 
- Co masz namyśli ? Przecież to ty wleciałaś jak głupia do mojego pokoju !- Zaraz... To nie był sen ? Kłótni z Levim, bójka z Sewerynem, ucieczka do pralni ! Przecież... To był głupi wytwór mojej wyobraźni. Jaki cudem ja ? Nogi same się zachwiały i uklękłam na podłodze, tuż obok krzesła.
- To pomieszczenie, jest dość dziwne.- 
- Iiii ! - Pisnęłam szczypiąc się po ręce.
- Co ty robisz ?!- 
- Nie ! Nienienienie NIE! To niemożliwe !- Zawołałam i przycupnęłam bliżej niego. Złapałam go za policzki oraz zaczęłam je rozciągać na najróżniejsze sposoby.
-Cioo tii robysz ?- 
- O matko... Jesteś prawdziwy.- Odpowiedziałam z przerażeniem, puszczając jego policzki.
- Oczywiście. Dlaczego myślałaś inaczej ?- 
- Bo nie powinno cię tu być !- 
- O co ci chodzi ?- 
- Armin ,to mój świat i jest całkiem inny ! Musiałam trafić do was przez przypadek, ale byłam pewna, że to sen ! Posłucha mnie uważnie. Chyba przypadkiem trafiłeś do całkowicie odmiennego świata.- 
- Co ?- 
- W moim świecie nie ma tytanów ! Ani mrów, zwiadowców i tego dziwnego sprzętu ! Jest internet, komputery i telewizja ! W tym świecie, aktualnie jest 2013 rok !- 
- Trafiłem do przyszłości ?!-
-Nie wydaje mi się... Żadna książka nie opowiada o tym, by kiedyś w historii wybudowano taki wielki mur. A powinno coś po nim zostać....- 
- Czyli... To jakieś dziwne, odrębne miejsce od murów ? To chyba dla mnie za dużo...-
- Spokojnie ! Na pewno jest jakieś logicznie wyjaśnić !-
- A skąd wiedziałaś o murach i tytanach ? Dowiedziałaś się tego gdy byłaś w naszym świecie ?- 
-Nie, wiedziałam to już wcześniej. Z internetu ! Można powiedzieć, że jest to książka, w której można znaleźć prawie wszystko !- 
- To niemożliwe !- 
- Oczywiście, że możliwe ! Wystarczy, że wpisze się to co cię interesuje i gotowe !-
-Niesamowite ! Muszę to zobaczyć!- 
- Są też telewizory, które dostarczają nam rozrywki i informacje o tym, co się dzieje na świecie !-
- A ten dziwny przedmiot, którym mnie zakatowałaś ?- Wskazał głową, na lampkę stojącą na półce.
- Ten przed mot służy niczym lampion lub świeczka ! Oświetla pomieszczenie gdy jest ciemno, ale nie potrzebuje do tego ognia. Działa na prąd.- 
- Niesamowite... Opowiedz mi więcej o tym świecie !- Krzyknął z podekscytowaniem.
- Cóż... Jak już mówiłam, nie ma tu murów i tytanów. Ludzie nie żyją w strachu i mają wszystkiego pod dostatkiem. Istnieją różne kontynenty, kultury, religie oraz środki transportu. Teraz można podróżować nawet po niebie ! Bardzo rozwinęła się sztuka. Obstawiam również, że książki muszą być bardzo cenne w waszym świecie. U nas, znowuż jest ich aż za wiele i czasem kosztują gorsze. Wydawane są w najrozmaitszych językach i gatunkach literackich. W dodatku większość urządzeń działa na prąd. Technika też nie stała w miejscu. Co do broni, u was również istniała broń palna, jednak teraz jest o wiele bardziej skuteczna. Hym... Nie wiem co powinnam jeszcze powiedzieć. Jest tego za wiele. Może lepiej, jak byś to wszystko zobaczył na własne oczy ?- 
-Naprawdę mogę ?-
-A czemu nie ? Skoro już tu jesteś to nie masz nic do stracenia. Tylko na początek może cię rozwiąże ?- Zaśmiałam się i powoli zaczęłam odwiązywać jeden z pasków. Gdy nagle rozległ się dźwięk uderzenia. Oboje odwróciliśmy się w jego stronę i...
-Cholera... Coś tym razem mi zrobiła Zoe ?- Warknął Rivaille rozmasowując obolałe czoło. Dlaczego ten karzełek leży pod moim biurkiem ?
- Nie, błagam ! Ty też tu jesteś ?-
- A ty tu skąd, młoda ?- 
-Wybacz mi Levi, ale substytucja wygląda trochę inaczej niż ci się wydaje.- 
-Znaleźliśmy się w innym świecie.- Zawołał z podekscytowaniem Armin.
-Dlatego dałeś jej się przywiązać do krzesła ? Co ty chciałaś mu zrobić ?- Przełknęłam ślinę, czując jak na mojej twarzy pojawia się nieśmiały rumieniec.
- Wypraszam sobie ! Nic, nikomu nie chciałam zrobić ! No przynajmniej teraz...Wcześniej wizowałam go za włamywacza i tak wyszło, a ty... Cóż, jesteś taki mały, że nikt cię nawet nie zauważył pod tym biurkiem !- Armin zaśmiał się cicho, a kapral spojrzał na mnie wyzywająco.
- Coś mi się wydaje, że dzisiaj nie zasnę. Może życzycie sobie kawy lub coś do jedzenia ?-
- Jeśli można to ja poproszę kawę i prawdę mówiąc trochę zgłodniałem, ale nie wiem co się tutaj je, o tej porze.- 
- To co Armin.-
- Ech.. Czyli każdemu po kawie, a do jedzenia coś się wynajdzie. Zaraz ! Armin jakim cudem się rozwiązałeś ?- 
- Wybacz mi, ale jednak wiązać to ty nie potrafisz.-
-Aha... Dobrze wiedzieć...- I po cholerę był mi kurs wiązania supłów na wakacjach ?
*** 
- Kawa i coś do jedzenia ! Wedle zamówienia.- Zawołałam wchodząc do pokoju, niosąc na tacy kubki z gorącym napojem, zapieczone kromki chleba, posmarowane masłem, jakąś wędlinę, szynkę i ser, oraz dla przybyszy po talerzu expresowej pomidorówki. Ta... I wiecie jakie było me zdziwienie kiedy weszłam do pokoju ? Levi stał na łóżku i sprawdzał, czy na szafkach nie zostało trochę kurzu. Za to Armin w najlepsze przeglądał kolejną encyklopedię.
- Rivaille, spój ! W życiu nie widziałem takich zwierząt ! Ciekawe czy i w naszym świecie mogą takie żyć!-
-Mnie bardziej interesuje, czego używają do ścierania kurzy.- 
-Halo ? Nie przeszkadzam wam ?- 
-No wreszcie... Ile mam czekać ?
-Przepraszam, że się pan niecierpliwił- Syknęłam w stronę kaprala. Wpraszają się na nockę, każą sobie gotować, grzebią mi w rzeczach i jeszcze narzekają ? Kultura zobowiązuje... Nie ma to jak sarkazm. Tajna broń myślących inaczej.
- Mam nadzieje, że wam posmakuję. Ja sama podziękuję, nie jestem głodna.- Postawiłam tace na biurku i usiadłam na krześle. Rivaile sięgnął bo kubek, talerz zupy i usiadł na skraju łóżka. Za to Armin przyglądał się wszystkiemu z zaciekawieniem.
- Zapomniałam bym! Nie musisz się krępować. Tutaj mięsa jest aż za dużo. Mój tato nie rozumie, że człowiek może się żywić czymś innym, a ja osobiście nie jestem zwolenniczką mięsa i nie jem go zbyt dużo...- Chłopak wysłuchał wszystkiego z ciekawością, aż w końcu wziął talerz zupy, kanapkę i usiadł na dywanie, tuż obok mojego krzesła.
- Ta zupa jest bardzo ostra. Musiałaś użyć bardzo dużo przypraw.-
-A... No tak... Skoro sól musi być dla was cena, co dopiero z przyprawami. Wybacz, jeśli ci nie smakuję to mogę zrobić coś innego.-
- Nie ! Jest bardzo dobra, może to nawet najlepsza rzecz jaką w życiu jadłem. Po prostu zaskoczyło mnie, że jedzenia może mieć taki smak!- No tak, u nich pewnie każde danie jest strasznie mdłe. Aż mi się  szkoda zrobiło. Bo osobiście kocham przyprawione jedzenie, a moi znajomi  z pewnością nie wytrzymały by długo (czytaj paru godzin) bez np. czekolady.
-Dobra ! Fajnie, że nie umrzemy tu z głodu. Pytanie jak wrócimy do naszych czasów ?-
-Sama chciała bym to wiedzieć. Macie jakiś pomysł ?-
-Szczerze mówiąc, przybyliśmy tu przez przypadek za tobą, więc sądziłem, że będziesz najlepiej się orientować.-
-Hym... Nigdy nie słyszałam o taki przypadku. Co prawda, czasem zdarza się, że na internecie ktoś podszywa się pod jakąś postać, ale przecież nie napiszę "Hej, czy ty naprawdę jesteś z anime, czy tylko się udajesz ?". Zdesperowane nie jestem.-
- Mam pytanie. Jest dość późno, gdzie będziemy spali ?- Ta... Teraz weź im nocleg załatw.
- Ech... Nie wiedzę wyjścia. Któreś z was może spać na łóżku. Do pokoju rodziców was nie wpuszczę ! Potem mi się dostanie bo coś zepsujecie ! Mogę jeszcze przytargać materac,  a ja najwyżej zarwę nockę na szukaniu jakiegoś sposób.- Wytchnęłam i odeszłam od biurka. Zebrałam naczynia i wyszłam z pokoju.
***
-Cholera...- Jęknęłam senie i przetarłam łzawiące oczy. Może wpiszę w przeglądarce "Jak odesłać bohatera z anime, do jego świata ?". Albo zadam takie pytanie na jakiejś stronce. Ciekawe ile ludzi uzna mnie za wariata. Chwila ? Gdzie ja jestem ? Która godzina ? Przysnęłam ?
Rozejrzałam się niepewnie, ale nie siedziałam przy biurku. Ciekawe...Jeszcze nie dawno byłam przed kompem i szukałam jakiś informacji. Dlaczego więc leżę na materacu ?
- Już nie śpisz ?-  Podniosłam głowę słysząc głos i tuż przede mną pojawiła się twarz Armina. Jak oparzona odskoczyłam w tył z głośnym piskiem.
- Cococococo....CO TY ROBISZ !?-
-A...Przeprasza ! Nie chciałem cię wystraszyć ! Wczoraj zasnęłaś przy tym dziwnym urządzeniu, więc przeniosłem cię na materac.- Uf... Więc to tak  się tu znalazłam. Miło z jego strony....Zaraz...CO ?!
- A ty gdzie spałeś !?-
-Na ziemi.-
-Uf... Więc to tak. Armin jesteś tutaj gościem. To ja powinnam spać na ziemi, zresztą trzeba było mnie obudzić. Im szybciej uda mi się wam pomóc, tym lepiej.-
-Nie... Spokojnie. Naprawdę cenię twoją pomoc. Wystarczająco się dla nas poświęcasz !Zapewniłaś nam nocleg, ciepły posiłek, a my nawet nie mamy jak się odwdzięczyć. Więc, przynajmniej powinnaś sobie pozwolić na sen. Wyglądałaś naprawdę na zmęczoną i zrobiło mi się ciebie szkoda. Nie powinnaś się przemęczać.- Odwróciłam gwałtownie głowę zawstydzona.To było takie urocze... Czy on się o mnie martwi ?
-Wybacz... To dość głupie pytanie, ale jak mam się do ciebie zwracać ?-
- Co ? A no tak.. Wybacz nie przedstawiłam się... Mów mi Allegra, lub Alfa.-
- Miło mi cię poznać ! Armin Arlart !- Zawołał i wyciągnął dłoń w przyjaznym geście.
- Mi też...Mam nadzieje, że nasza dziwna znajomość potrwa jak najdłużej.- Zaśmiałam się i uścisnęłam jego dłoń.
- Hej, bachory ! Zamkniecie się, czy dalej nie dacie człowiekowi spać ?-
-Zamknij się staruchu ! Kto to widział spać do tej godziny !- Warknęłam, rzucając w stronę łóżka poduszkę. Będzie mi tu psuł taką miłą scenę... Na pewno zrobił to specjalnie ! Która właściwie jest ?
-Ech.. Już po 12 ! Trzeba wstawać ! Co chcecie na śniadanie !?-
-Zdam się na ciebie ! Twoja kuchnia naprawdę mi posmakowała !-Zawołał radośnie blondyn. Fajnie wiedzieć, że zostałam mistrzynią chińskich zupek. Obudzić się i widzieć z rana jego uśmiech. Jutro też przysnę przy kompie ! Za to Rivaille... tylko kilka razy obrócił się z jednego boku na drugi, słysząc moje pytanie.
-Najpierw coś ci pokarzę.- Powiedziałam, podchodząc do laptopa. Szybko go uruchomiłam i włączyłam ulubioną internetową grę.
-Zobacz, to ty !- Zawołałam radośnie, uśmiechając się przy tym szeroko.
- Co to jest ?-
-Gra. Pewien rodzaj rozrywki. Można na przykład opiekować się zwierzakiem, bawić się w ninja lub budować własny dom ! Ta gra ma na celu przedstawić (mniej więcej, ale raczej mniej) wasz świat. Walczy się z tytanami, jedną z trzech postaci: Mikasa, Levi i właśnie ty !- Chłopak usiadł na krześle i z ciekawością spojrzał w ekran.
- Grałam już chyba 100 razy twoją postacią i ani razu nie pozwoliłam cię zabić ! Rivaillem poległam tylko kilka razy, a Mikasą... Lepiej nie liczyć, bo ona jest raczej główną ofiarą początkujących.-
-Jak się tu walczy ?-
-Tymi klawiszami wypuszczasz linki. Spacją wystrzelasz je jednocześnie. Te służą do poruszania się. Myszką atak i nie zapomnij pilnować ilość gazu i wytrzymałości ostrzy. Co do tytanów to...- Właśnie w tym momencie pojawił się znikąd odmieniec i wskoczył na blond włosom postać z gry.
-Armin !- Pisnęłam mimowolnie, przysłaniając usta dłonią, a chłopak drgnął niespokojnie. Właśnie znienawidziłam odmieńców.
-Co w tu wyprawiacie?- Warknął ospale Levi, patrząc na nas jak na bandę oszołomów. Po chwili, podszedł do biurka i zepchnął Armina z krzesła.
-Dawaj to.- Parsknął i spojrzał na mnie wyczekująco. Gdy zrozumiałam o co mu  chodzi, objaśniałam wszystkie zasady.
-A wracając do wcześniejszego tematu, na co macie ochotę ?-
- Kawę...-
-Ja tam o nic szczególnego nie proszę. Będę naprawdę zaszczycany jeśli coś dla mnie ugotujesz.-
- Oj, przestań Armin (Bo się zarumienię). Zawsze chętnie służę pomocą (Przynajmniej tobie.)-
-Może pójdziesz już gotować, a nie będziesz się ciągle szczerzyć jak ułomna.- Drgnęłam, słysząc te słowa i spojrzałam chłodno na kaprala. Giń w męczarniach, proszę.
- Kapralu to nie było z byt miłe. Pamiętaj, że jesteśmy tu gośćmi i..-
-Spokojnie Armin. Nic się nie stało.-  Zawołałam energicznie, pierwsze co przyszło mi do głowy. Wolałam uciec od tego tematu. Kiedy kapral szykował kolejną uwagę, ja już uciekłam do kuchni.
- Allegra musiała cię naprawdę polubić...-
- Tak sądzisz ? Jest sympatyczną osobą, prawda ?-
-Ups... Właśnie cię zabiłem...- Blondyn drgnął widząc tytana, który trzymał w łapie bezgłową postać. A tym bardziej przeraziła go niewzruszony, wyraz twarzy i suchy ton Leviego.
-Kapralu... A mógł byś walczyć swoją postacią ?-
-Nie-
***
-Macie !-Krzyknęłam rzucając w chłopaków złożonymi ubraniami.
-Tobie Armin załatwiłam coś z szafy ojca. Jest mniej więcej twojego wzrostu, więc ta koszula powinna być dobra.-Armin przejrzał się białej, zapinanej na guziki koszuli oraz czarnym jeansom.
-Za to Levi...Tobie musiałam dać ciuchy kuzynka, które kiedyś zostawił. - Ciemnowłosy spojrzał na mnie z rządzą mordą, trzymając w rękach żółtą bluzkę ze Spongebob  i  krótkie, białe spodenki z olbrzymimi kieszeniami. Hahah ! Zemsta jest słodka ! Nie warz się więcej spychać Armina z krzesła!
-Dobra chłopaki ja uciekam na trening ! Nie ześwirujcie mi tu czasem, ok ?- Zawołałam wychodząc. Coś mam złe przeczucia.
***
-Jestem wykończona...- Westchnęłam susząc włosy. Nie mogłam się dziś skoncentrować podczas pływania. Ciekawe czy mój dom jest jeszcze cały.
-Trzeba dopłacić dwa złote.- Wyciągnęła z torebki monetę i podałam kasjerce. Wyszłam z budynku, dręcząc ciągle mokre włosy.
-CO !?- Pisnęłam kiedy tuż przede mną stanął Armin i Levi.
-Co wy tu robicie ?-
-No, poszliśmy za tobą i tu czekaliśmy. To miejsce jest niesamowite ! Tyle tu przestrzeni, dziwnych maszyn i olbrzymich budynków !-
-Błagam powiedzcie, że to nie prawda.-
-To nie prawda.- Warknął sarkastycznie Levi i stanął tuż pod moim nosem, bym mogła go lepiej zobaczyć.
-Właśnie widzę.-
-Co się tak gotujesz ? Ludzie się na ciebie gapią.-
-Nie! Gapią się na 34-latka, który jest niższy ode mnie i nosi bluzkę z gąbką, oraz dziewczynę, która zaraz rozwali pół miasta !-
-Proszę, tylko spokojnie. Alfa przepraszamy, ale nic się nikomu nie stało, więc nie denerwuj się.-
-A ty o co się tak wkurzasz ? Może o to, że nie ważne co zrobisz twoje zauroczeni jest jednostronne ? To cię tak bardzo irytuje ?-
-To było okrutne,wiesz ?! Zresztą, jakie zauroczenie ? Ja go po prostu lubię ! To ty sobie coś ubzdurałeś !-
-Hej kapralu przesadziłeś ! Doprowadzisz ją do płaczu !- Trochę to dziwne uczucie kiedy uspokaja nas osoba, nieświadoma, że to o niej mowa...
-Przepraszam... Nie becz bo będziesz wyglądasz jeszcze gorzej niż zwykle !-
-Teraz przesadziłeś!-
-Hej, kapralu ! Muszę się zgodzić z Alfą!-
-A według mnie, to był komplement.-
-Ostrze furii !- krzyknęłam skacząc w stronę kaprala, ale... Jak zwykle nie potrafię tego ataku i walnęłam karpiem o beton. Cholerny, krzywy chodnik.
-Nic ci nie jest !?-
-Nie...Ja tylko umarłam.-  Coś szuję, że jak jeszcze pary razy będę ryła twarzą asfalt, to zostanę zmuszona do zbierania pieniędzy na operację plastyczną.
-Możesz wstać?- Zapytał Armin wyciągając do mnie rękę.
-TaaaAAAAA! Moja kostka !- Jęknęłam, uciskając obolałe miejsce. Cholera ! Znowu !? Dzięki Aki ! Tak... Teraz też na ciebie zwalę !
-Wstawaj, a nie się wydzierasz.-
-Nie mogę !-
-Ech... Więc nie mam wyjścia-
-Nie ! Levi, nie ! Postaw mnie ! Levi, ja mam lęk wysokości ! Błagam postaw mnie na zimie !-(Kapralu pamiętasz ? Znów cię Hanji za to osądzi xD)
-Jestem od ciebie niższy i gdy cię niosę masz lęk wysokości ?-
-Tak ! Puść mnie ! Panicznie się boję gdy mnie ktoś niesie ! A co dopiero gdy robi to kurdupel ! Ja nie chcę ! Postaw mnie ! Postaw !- Załkałam, rzucając się na wszystkie strony. Nagle poczułam szarpnięcie i dziwne uczucie...spokoju ?
- Wszystko będzie dobrze, tylko nie krzycz....Proszę.-
-Skoro prosisz...- Szepnęłam oszołomiona, wpatrując się w Armina. Więc tak czuje się księżniczka niesiona przez księcia. Cóż zrobić... Że w jego ramionach czuje się tak dobrze ?
-Jakoś teraz się nie boisz.-
-Bo w przeciwieństwie do ciebie, mu ufa ! Nie jest dla mnie złośliwy !- Levi spojrzał na mnie wyraźnie niezadowolony z tych słów. Za to ja dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, co tak naprawdę powiedziałam.
-Jestem zaszczycony.- Zaśmiał się Armin, uśmiechając się do mnie.
-A ! Nie słyszałeś tego, jasne ! Nic nie słyszałeś !- Krzyknęłam spanikowana, jednak szybko przypomniałam sobie że chłopak mnie trzyma i przyległam do jego ciała.
-Spokojnie... Nie zamierzam cię puścić.- Zawołał, widząc przerażenie na mej twarz. Wpatrywałam się w jego oszałamiające, wręcz niehipnotyzujące, inteligentne oczy. Przełknęłam głośno ślinę i w odpowiedzi przytaknęłam nieśmiało głową. Jakoś nie potrafiłam wydobyć z siebie głosu. Schowałam twarz w jego koszuli, by ukryć rumieńce na polaczkach. Błagam ! Zrobię wszystko! Zniosę wszystko !  Tylko niech mnie teraz nie zobaczy !
-Dawaj ją ! Jesteś za słabym by ją utrzymać.-
- Co to miało znaczyć ?! Że jestem ciężka !- Warknęłam, ale szybko pożałowałam, że odwróciłam wzrok. Levi wyrwał mnie z jego rąk, ale zrobił to zbyt gwałtownie i stracił równowagę, przez co oboje zlecieliśmy na ziemię.
-CO ty wyprawiasz do cholery ?!- Krzyknęłam, zrywając się gwałtownie.
-Już ci lepiej ?-
- Co ? Nie ! To znaczy... A.. Jak mnie ta noga boli.- Załkałam, licząc na to, że Armin znów zaoferuje pomoc.
-Czekaj Alfa, bo naprawdę zrobisz sobie krzywdę.-
- Zaraz ci pomogę.- Rzekł, odpychając ode mnie Armina.
-Nie ty, konusie ! Nie, Levi puść mnie ! Zaraz ! Czekaj ! Ale nie na ulicę ! Levi ! Samochód !-
***
Matko... Co się dzieje ? Gdzie ja jestem... Cholera, ale boli mnie głowa.. Hy ? Nie widzę swojej ręki... Dlaczego jest tu tak jasno ? Ja umarłam ?
- Allegra, obudziłaś się ? Zaraz ci pomogę !-
- A ! Światło ! Nie.... Wypala ! -Jęknęła, przegryzaj wargę z bólu. W końcu mój wzrok przyzwyczaił się do światła... I ujrzałam powalający uśmiech pewnego blondyna. Tak... Na pewno umarłam.. I jestem w niebie !
-Obudziła się w końcu ?- A może jednak trafiłam do piekła ?
-Au... Moja głowa.. Co się stało ?-
-Mieliście mały wypadek, na szczęście nic się wam nie stało. Levi ma parę zadrapań, a ty dostałaś gorączki. Więc położyłem cię do łóżka i zrobiłem okład.-
-Dziękuję. Pewnie jesteście głodni. Zaraz coś wam ugotuję.-
-Nie ma takiej potrzeby ! Naprawdę Alfa. Teraz powinnaś tylko i wyłącznie odpoczywać.-
-Nie, no co ty Armin. Czuję się naprawdę dobrze. Tylko mnie głowa odrobię boli, ale to zaraz prze..-
-Leż.- Powiedział Levi, przykładając dłoń do mojej głowy i dociskając ją do poduszki.
-Było tak spokojnie kiedy spałaś. Nie psuj tego.-
-Weź przestań ! Jeszcze zacznę podejrzewać, że przez ten cały czas mnie obserwowałeś. To by było straszne.-
-Ale Levi cały czas przy tobie siedział.- Poderwałam się gwałtownie słysząc te słowa.
- Jak to !?-
- No przecież mówię. Ja czasem wychodziłem by zmienić ci okład, zrobić coś do jedzenia lub poczytać książkę, ale Levi cały czas nad tobą czuwał.-
-Naprawdę ? Cóż tego się nie spodziewałam. Dziękuję.-
-Ts... To będziesz spać, czy nie ?- Kurde.... Co ja mam teraz zrobić ? Mam wyrzuty !
-Nie jestem zmęczona. Jednak coś bym zjadła. Armin, poszedł byś do kuchni po kanapki ?-
-Oczywiście !- Zawołał i wyszedł z pokoju.
-Dzięki !- Krzyknęłam jeszcze za chłopakiem i tak... W pokoju zapanowała niezręczna cisza.
- Przeszkadza ci to ?- Zapytał po-chwili Levi.
- Ale co ?-
-To, że musisz zostać ze mną ,sama.-
-Nie...Ale...No, bo...Ech..- Westchnęłam pod nosem. Co mam teraz powiedzieć ? Nie mam pojęcia co robić...
-Levi... Przepraszam.- Kapral spojrzał na mnie zaskoczony tą odpowiedzą.
-Chyba jednak trochę przesadziłam. Nie wiem za bardzo co robić. Pierwszy raz znajduje się w takiej sytuacji. Nie byłam wobec ciebie fer. Postępowałam niesprawiedliwie i żałuję. Zachowywałam się naprawdę podle wobec ciebie. Dlatego przepraszam. Chyba trochę udziela mi się presja i przestaję być sobą. Przede wszystkim nie mogę zawieść waszych oczekiwań. Ale... Chyba zbyt bardzo się różnimy, dlatego nie możemy ze sobą wytrzymać. Jednak mimo wszystko, mam wrażenie, że jesteś miłą osobą, która dba o swoich towarzyszy, ale nigdy się do tego nie przyzna. Masz naprawdę ciekawą osobowość, Levi. Cieszę się, że mogłam cię poznać. - Kapral odwrócił wzrok.
-Zamknij się.- Wycedził oschlej pod nosem.
-HAHA ! Ja też się tak robię, gdy nie wiem co mam odpowiedzieć ! Albo palnę jakąś głupotę i ucieknę. Chyba jednak istnieją czynniki, które nas do siebie upodobniają.-
-Mówił ci ktoś, że jesteś upierdliwa ?-
-Nie ! Jesteś pierwszy. No... A przynajmniej nie wprost. Chociaż pewnie wiele osób tak myśli. Za to często słyszałam, że jestem zbyt otwarta i wygadana. Ale lubię taką siebie. Tak już mam i nie przeszkadza mi to. Trzeba zaakceptować niektóre swoje cech, bo dopiero wtedy można być naprawdę sobą.-  Levi spojrzał w stronę drzwi.
-Dlaczego tak bardzo go polubiłaś ?-
- Armina ? Cóż... To dość dziwne, ale polubiłam go za to ,że nikt go nie lubi.-
-Co masz na myśli ?-
-Wiele ludzi w tym świcie, nie lubi Armina. Ma nietypowy charakter, inny sposób na przetrwanie. Nie jest silny, ale wyjątkowo inteligenty. Własnie dlatego tak bardzo się wyróżnia. Ludzie wolą silne postaci. On taki nie jest, ale mimo wyszyto zwróciłam na niego uwagę. Jest wyjątkowy i ma silną osobowość. Szkoda tylko, że nikt tak nie docenia.-
-A jak ludzie oceniają mnie, w twoim świecie ?-
-Cóż... Masz od groma fanów. Szczególnie u dziewcząt, oraz yaoistek.-
-Czego ?-
-A nic, nic ! To taki odrębny gatunek ludzi, z którym lepiej nie zaczynać.- Zapanowała cisza. Kapral spoglądał na mnie podejrzliwie, aż w końcu spuścił wzrok.
- Więc jestem popularny w tym świecie ?-
- I to jak ! Chyba każdy cię uwielbia !-
- Wiec nie mam szans.-
- Hy ? O co ci chodzi ?-
- Dlatego mnie nie lubisz ? Bo zbyt wiele ludzi się mną interesuję ?-  Chyba po raz pierwszy nie wiem co powiedzieć
- Chyba coś ci się pomieszało Levi. Nigdy nie mówiłam, że cię nie lubię- Kapral spojrzał na mnie pytająco.
-Bardzo różnisz się od Armina, ale to nie oznacza, że nie należę do twoich fanek. Masz nietypowy charakter, jednak jest coś w tobie, przez co wydajesz się sympatyczny (Ale częściej straszny). Można na tobie polegać, budzisz zaufanie (jakimś cudem), a twoje oschłe spojrzenie mnie bawi. Dlaczego więc miała bym cię nie lubić ?
-Wiesz co ? Jesteś dość ...
-Allegra !- Usłyszałam spanikowany ton. Od razu rozpoznałam ten głos i błyskawicznie poderwałam się z łóżka.
-Armin !- Krzyknęłam wybiegając na korytarz. Levi ruszył za mną. Jak opętani wlecieliśmy do kuchni, jednak jedyne co rzuciło mi się w oczy to zakłopotany wyraz twarzy Armina i rozlana c herbata (Zmarnowana herbata ! ;__;!)
- Coś się stało ?- Zapytałam lekko zdziwiona. Raczej nic nie wyglądało na to by trzeba było budzić paniki.
- To.... Pojawiło się znikąd !- Spojrzałam na miejsce, które wskazuje dłonią. Posiodłam z rozbawieniem przedmiot.
- Zeszyt ?- Spytał z pogardą, jak i ze zdziwieniem.
-Nie wiem skąd się tu wziął. Położyłem na stole herbatę, a gdy się odwróciłem notes był na środku stołu, a gorący napój na ziemi.-
- Nie wiedziałam, że on gdzieś tu jest. Byłam pewna, że go zgubiłam.- Przejrzałam zapisane, kratkowane kartki. Moje rysunki z dzieciństwa, jakieś numery i notki taty, szkice budynku mamy. Przejechałam dłonią po śliskiej okładce zeszytu. Dwa małe lwiątka uśmiechały się rozbawione, posyłając mi ciekawskie spojrzenia. Wszędzie poznam ten przedmiot. Mój pierwszy zeszyt i kiedyś odwieczny towarzysz. To właśnie bazgrząc przy nim wymyślałam swoje pierwsze historyjki, zabawy lub odległe plany na przyszłość. Pamiętam jak zrobiłam mamie wyrzuty za o, że zabrała go do gabinety taty, przez co parę stron skończyły jako notatnik biurowy. Jednak jedno mnie dziwiło. Dobrze pamiętam, że zapełniłam cały zeszyt z "Króla Lwa", dlaczego więc na końcu jest tyle pustych stron.
- Allegra śpisz?- Warknął sarkastycznie Levi, przez co ocknęłam się z przedszkolnych wspomnień.
-To nic takiego ! Dajcie mi chwilkę !- Zawołałam wybiegając z kuchni. Wbiegłam na przedpokój, pośpiesznie założyłam trampki i wyleciałam na dwór. Zbiegłam po schodkach i wskoczyłam na ścieżkę prowadzącą na pomost. Sprawnie wyminęłam dwa duże owczarki, głaszcząc je przy okazji za uchem. Zawołałam łażącą za stawem białą kulkę kociego futerka. Jednak stworzenie spojrzało na mnie badawczo złotymi tęczówkami i dalej siedziało na schodkach prowadzących do stawu, obserwując z ukrycia pływajcie po nim kaczki i wynurzające się ryby. Wbiegłam na pomost, przeszłam obok stołu i usiadłam na samym skraju, pozwalając na to by nogi wsiały bezwładnie nad taflą wody. Otworzyłam zeszyt, który przez całą drogę był przyciśnięty do mojej piersi i zaczęłam przeglądać zapisane strony. Co jakiś czas poprawiałam uparty kosmyk włosów, który ubzdurał sobie, że koniecznie musi mi wpadać na oczy i dalej przeglądałam zabazgrane strony. Rozpoznałam kanciaste portrety moich rodziców, nabazgrane rozmaite zwierzaki oraz ciekawe zdanie, które wyraźnie były pisane na szybo, zacinającym się długopisem, które w połączeniu z dziecięcym pismem, wydawało się hieroglifami. Przyjrzałam się im wyraźnie, jednak nie potrafiłam zgadnąć ich znaczenia. Następna strona i kolejna, ciągle to samo. Oparłam podbródek na dłoni i zbadałam okładkę zeszytu ciekawskim spojrzeniem. Prawy róg jest przypalony, a spód wydaje się pociachany żyletką. Zapamiętałam go w lepszym stanie, dlaczego jest tak zniszczony ? Zresztą nie powinien być w biurze taty ? To dziwne uczucie niepokoju. Z tyłu jest też po bazgrany czarnym długopisem, a ja zawsze używałam niebieskiego lub czerwonego. Dlaczego tak bardzo się w to wgłębiam. Przecież to tylko zabawka z mich dziecięcych lat. Dlaczego więc odnoszę wrażenie jak by notatnik skrywał jakąś tajemnice z mojej przeszłości ? Zupełnie jak by...
-AAA !- Pisnęłam czuja delikatny dotyk na swoim nadgarstku.
-Meow ?- Mruknął biały kot, przekręcając głowę z zaciekawieniem.
- Mańku ! Wystraszyłeś mnie !- Odezwałam się nadąsany tonem w stronę kota i posłałam mu karcące spojrzenie.
-Meooow.- Mruknął czmychając mi się na kolana. Odetchnęłam z ulgą. To tylko kot. To tylko mój kot. Maniek spojrzał na mnie zdziwiony, że jeszcze mu nie odpowiedziałam.
-Tak, Meow- Miauknęłam w jego stronę, naśladując kota,  a on w odpowiedzi rozłożył się wygodnie na moich kolanach, mrucząc przy tym dumnie.
- Rany co ja z tobą mam.- Zaśmiałam się, głaszczą kota po grzbiecie.
-Nawet zwierzęta za tobą przepadają.-
-Armin ?- Spytałam zaskoczona słysząc znajomy głos. Odwróciłam głowę i dostrzegłam wchodzącego na pomost blondyna. Uśmiechnął się w odpowiedzi na mój pytający wyraz twarzy. Wskazałam dłonią, by usiadł obok mnie i przypadkiem spojrzałam w stronę domu. W oknie kuchni dostrzegłam znajomą postać, która widząc, że wpatruję się w jego stronę, szybko zniknął z pola widzenia. A Leviemu co odbija ?
- Odkryłaś coś ciekawego, Allegra ?-
-Hy ? A nie... Tak sobie przeglądam.-
- Wiesz co... Twój świat jest naprawdę wyjątkowy.- Posłałam mu pytające spojrzenie. Do czego tak naprawdę zmierza ?
- Kiedy tutaj jestem czuję się naprawdę swobodnie. Taki.... Wolny ?- Zapytał sam siebie i odetchnął z ulgą, wchłaniając świeże powietrze lasu. Położył się na pomoście, spoglądając w przepływające po niebie chmury.
-Więc tak wygląda świat bez murów ? Gdybym mógł, to najchętniej został bym tu jak najdłużej.-
- To zostań ! Ty i Levi ! Poznam was z Kaori, Kidą i Akim! Wytłumaczę jak funkcjonuje ten świat. Może znajdziecie pracę, zadomowicie się tutaj. Na pewno wiele moich przyjaciół chętnie was pozna, dlatego...- Przerwałam widząc jego spojrzenie. Miałam wrażenie, że jego oczy zarzucają mi kłamstwo. Drgnęłam odruchowi i głośno przełknęłam ślinę. Dlaczego same nie potrafię uwierzyć we własne słowa ? Dlaczego mój ton brzmi tak, jak bym robiła chłopakowi wyrzuty ?
- Allegra, dobrze wiesz, że nie możemy tu zostać.- Powiedział uśmiechając się pobłażliwie i znów spojrzał w niebo. Nie rozumiałam. Miałam wrażenie jak by się nade mną litował. Nienawidziłam tego. Tak bardzo chciałam zadać mu pewne pytanie, ale również bałam się odpowiedzi. Jednak ciekawość przezwyciężyła.
-dlaczego ?-
- Musimy wrócić. To nasz obowiązek. Jesteśmy żołnierzami.- Nie wiem czemu, ale zabolało. Zupełnie jak by coś we mnie pękło. Poderwałam się gwałtownie i miałam ogromną ochotę zdzielić chłopaka po głowie, drogocennym zeszytem. Biały kto zleciał z moich kolan i strosząc sierść parsknął w stronę Armina, zupełnie jak by obwiniał go za stracenie wygodnego miejsca do leżenia.
- Nic nie musisz, rozumiesz ?!- Warknęłam w jego stronę.
- Przecież tam są tytani ! Co jeśli zginiecie ? Nie możecie tu zostać ? Tak bardzo chcesz zginąć ? Odejść stąd ? Z miejsca które jest bezpieczne ? Nie możecie ściągnąć tu wszystkich mieszkańców ? Zadomowili by się jakoś ! Na pewno ! Zagospodarowali ziemie, lub coś ! Parzcież mogli by tu żyć,, jak każdy inny człowiek ! Dlaczego więc nie możesz zostać ? Dlaczego ty i Levi.... - Przerwałam. Chłopak przypłynął oczy, zupełni jak by przygniotła go siła moich wrzasków.
-Nie pojmuję tego.- Wyrzekłam załamanym tonem i przyklękłam przy nim. Szeroko rozszerzonymi źrenicami wpatrywałam się w drewniane deski pomostu. Tak bardzo chciałam płakać, ale nie potrafiłam. Dlaczego się do nich przywiązałam ? Dlaczego tak bardzo się martwię ? Dlaczego czuję złość ?
Poczułam delikatny dotyk futerka białego kota. Maniek otarł się grzbietem o moje plecy, zupełnie jak by chciał mnie pocieszyć. Schowałam twarz w dłoniach. Boli... Tak bardzo boli. Chłopak ma racje, a ja po prostu nie potrafię mu tego przyznać i to właśnie tak boli.
-Alfa ?- Spytał Armin. Czułam jak przykucnął obok mnie i delikatnie odgarnął kosmyki włosów z mojej twarzy. Chwycił mocno moje dłonie, odciągając je od twarzy. Spoglądał na mnie. Wpatrywał się w moje oczy, tym hipnotyzującym spojrzeniem. Uśmiechając się z żalem, jak by również czuł ból prawdy.
-Nie chcę odchodzić, ale muszę to zrobić. Ponieważ pragnę zobaczyć jak mój świat staje się taki sam jak ten. Nie uważasz, że tamci ludzie zasługują na to ? Chce by ludzkość uwolniła się od murów i tytanów. Byśmy mogli być wolni, tak jak ty tutaj. Nie potrafił bym żyć z wyrzutami sumienia.- Spuściłam wzrok. Miał rację. Od samego początku. W końcu był nadzwyczaj inteligentny. Na pewno wiedział lepiej ode mnie co jest dla niego... i Leviego, lepsze.
- Człowiek może żyć swobodnie tylko w świecie w którym się urodził. Jeśli będzie próbował tego w innym wymiarze, niż jego własny, jego ciało będzie słabnąć, a dusza obumierać. Chyba, że wcześniej umrze z powodu choroby, na którą nie był uodporniony jego organizm. Nikt nie może żyć pełnią życia poza swoim wymiarem. Wszyscy jesteśmy jedynie drobinkami wszechświata. Jednak wszechświat składa się właśnie z takich drobinek. Wszyscy jesteśmy wplątani wieli krąg życia. Każdy z nas jest iskierką na jego drodze, a gdy jedne iskry gasną, pojawiają się na ich miejsce następne. Każdy nas rodzi się z świadomym celem i w ustalonym miejscu. Każda drobniaka ma oswoją rolę do odegrania i ustalony na to czas. Wszyscy jesteśmy częścią wielkiego wszechświata i mimo tego, że tak bardzo się rożnym, stanowimy jedno.- Drgnęłam, zaskoczona własną odpowiedzą. To nie był moje słowa. To nie był mój ton. To nie mogłam być ja. Spojrzałam na równie zaskoczonego Armina.
-Skąd to wiesz ?-
-No właśnie...Skąd ?- Nagle zaczęłam sobie przypominać. Zeszyt nie powinien być w kuchni, ani w biurze ojca. Tak odległe wspomnienie. Zupełnie jak bym widziała je przez mgłę. Zapomniane książki z dzieciństwa. Mitologia, filozofia....Nie... Baśni, które ożywały w mojej głowie. Własne historie, które istniały naprawdę w moich oczach. Zapomniane, fantastyczne historie.
- Wiem !- Krzyknęłam zrywając się z miejsca. Błyskawicznie wyminęłam stół na pomoście i ruszyłam w kierunku domu. Nucąc w głowie melodię, którą bałam się od dziecka. Aż do tej chwili. Przebiegłam przez korytarz.
-Oi, Allegra !- Krzyknął za mną Levi, z którym o mało się nie zderzyłam. Wleciałam do pokoju. Przysunęłam krzesło do wysokiej szafy i spojrzałam na jej szczyt... Nie ma tam tego. Wyleciałam z pokoju, przebiegłam przez korytarz ignorując pytanie kaprala. Wyleciałam na dwór. Przeszłam do głównego wejścia w domu. Gdzie to jest ? Gdzie ? Wdrapałam się po olbrzymich drewnianych schodach. W tej części, dom wygląda zupełnie jak pałac. Wbiegłam do pokoju rozrywki. Rozejrzałam się pośpiesznie i wdrapałam po drabince na mały strych. Wskoczyłam tam, słysząc za sobą przyśpieszone kroki kaprala, jak i Armina. Przykucnęłam by wygodniej było mi się przemieszczać i podeszłam do sterty kartonów. Odepchnęłam jedno za drugiem. Nie musiałam zaglądać do środka, po prostu wiedziałam, że to nie to. Odruchowo szukałam dalej, przesuwając kolejny karton, aż....  W samym rogu pomieszczenia stał szary, podarty karton. Dostrzegłam na nim rozmazane rysunki małej dziewczynki. Przejrzałam po kolei kolejne opasłe tomy. Nawet nie pamiętam skąd je mam.
- Hej Alfa, co tam robisz ?-
-Magia domowa ? Nie- Odparłam, odrzucając kolejną książkę.
- Czego szukasz ?-
-Tego !- Zawołałam radośnie wyciągając ospałą książkę, otuloną ciemnym materiałem.
-Z tego co pamiętam to właśnie tutaj wyczytałam to tajemnicze zdanie.-
- Myślisz, że znajdziesz tutaj sposób by nas odesłać ?-
-Jasne ! Mówisz do mistrzyni teleportacji ! Jeden z moich przecz kolnych pseudonimów "Czarownica Sabrina". Dla mnie nie ma nic niemożliwego !-  Zawołałam dumnie.
-Levi ! Zostaw moje książki !-
-Rytuał ognia ? Serio ?- Zapytał z pogardą, jak by ta książka miała być głupim żartem w mojej kolekcji.
- Uwierz,  nie chcesz wiedzieć jak skończyłam przez ta książkę.-  Zapanowała cisza. Levi chyba był bardzo zainteresowany tamtymi wydarzeniami. Wpatrywał się swoim przenikliwym spojrzeniem w moje tęczówki, jak by chciał z nich wyczytać stare wspomnienia. Ile rzeczy poszło z dymem przez ta książkę ? Tak ludzie... To właśnie przez to ścięłam włosy po komunii. Ale odrosły ! Buhhahah !
- Zamieszasz to wszystko przeczytać przez całą noc ?- Zapytał zaskoczony Armin
- Oczywiście, że nie. Starczą mi trzy godziny.-
-Przecież to nie możliwe !-
-Nie dla Sabriny !- Pseudonim numer 142 z 2648 możliwych.
-Nie powinnaś się tak przemęczać.- Czując jak pieką mnie policzki, zanurzyłam pospiesznie nos w pierwszej lepszej stronie.
-Ta-taaa...Dlatego powinnam już zacząć czytać ! Nie zmęczę się, nie martw się !- Powiedziałam "Nie martw się", a jeśli on się wcale nie martwi ? Matko co ja zrobiłam ! Palnęłam taka głupotę. Schowaj mnie książko ! Błagam, schowaj przed jego spojrzeniem.
-W takim razie zrobię dla ciebie herbatę.- Jakie to miłe !
- Dziękuję Armin, ale nie trzeba. Idź na dół i naszykuj się do podróży. O mnie nie ma co się martwić, dam radę.- AAA ! Znowu to zrobiłam ! Znowu ! Niech to cholera !
-Skoro tak mówisz. Miłej pracy, jak się zmęczysz to wystarczy, że mnie zawołasz.- Odetchnęłam z ulgą  słysząc jak schodzi po schodach. Zarumieniona, zaczęłam przeglądać wstęp książki.
-Oi, Alfa-
-Iiii !- Pisnęłam wystraszona, zrywając się z miejsca. Co nie skończyło się za dobrze. Z głośnym hukiem uderzyłam głową w sufit i upadłam plackiem na ziemie. Ile gwiazd jest na de mną ! Jedna gwiazda, druga gwiazdka, trzecia, ale taka mała, że jak pół. Twarz kaprala, czwarta gwiazda. Twarz kaprala ? Aaa !
- A ! Hage8aywflqu21r1 ! (Co oznaczy ? O.o To że jestem dziwna !) Cocococococo ! CO tu robisz !- Wybełkotałam coś przestraszona, targając włosy by jakoś odreagować zaskoczenie.
- Siedziałem tu i patrzyłem na inne głupoty, które trzymasz w pudle.-
-Trryy... Idź sobie ! Boję się ciebie !- Pisnęłam speszona, cała czerwona i jednocześnie oszołomiona porządnym rąbnięciem w głowę. Wsadziłam nos między strony udając, że czytam. Kapral podkradł się za moje plecy i spojrzał, przez ramę na stronice książki.
-Trzymasz ją na odwrót.-
-A !- Pisnęłam znów przerażona (Stanowczo za dużo emocji, jak na jeden dzień) i poderwałam się z miejsca. Jednak nie uderzyłam o sufit, kapral złapał mnie za koszulkę i pociągnął gwałtownie w dół bym uniknęła zderzenia z sufitem. Mimo tego i tak mocno uderzyłam plecami o ziemie.
-Uuuu...Cholera jak boli !- Jęknęłam, skręcając się z bólu.
- Wyjaśnisz mi łaskawie, co wyprawiasz ?-
-He ?-
- Jak chcesz się nas pozbyć, skoro czytasz książkę do góry nogami ?-  Wyrwałam gwałtownie lekturę z jego dłoni.
- Nie znasz się ! Tak się teraz czyta książki !-
-Chyba w godzinę jedną stronę.-
-Przestaniesz mi dokuczać ? Idź podręcz kogoś swojego wzrostu (Bo ja jestem wyższa ! Buhaha ! Nokaut!) Armin nigdy by mi czegoś takiego nie powiedział.- Naburmuszona i zła odwróciłam książkę i zaczęłam czytać pierwsze zdania. Zapanowała cisza. Ja skupiona, jak i zła, próbowałam się rozluźnić, a Levi wyraźnie nad czymś myślał.
 -Nie powinnaś się przemęczać-No i wymyślił ! Armina będzie mi tu udawał !
- Wcale się nie męczę ! To ma być wyzwanie ?!-
***
-Wreszcie jesteście ! Levi gdzie byłeś ?-
-Postanowił przeszkadzać mi w czytaniu.-
-Po prostu stwierdziłem, że lepiej nie zostawiać jej samej.-
-Ale się dobraliście.-
-Cococococo !? Nie ! Nienienienie ! Bo on jest zły ! Chce mnie zabić spojrzeniom i.... Ja się go boję !- Załkałam, cała czerwona, chowając się za blondyna.
-Coś się stało ?-
-Chyba źle zrozumiała twoje słowa.-
~pięć minut później~

-Ehem...A więc, z tego co wyczytałam to osoby które znalazły się poza swoim wymiarem i przeniosły się do innego, znikają pierwszej nocy od pojawienia. Mogą też przejść przez silny wstrząs, szoku lub umierając w obcym wymiarze. No jeśli użyjemy teorii snu, to możemy założyć, że za każdym razem nasz umysł wędruje między przestrzenią. Tak właśnie się u was znalazła, wróciłam z powodu doznanego szoku i osłabienia, a w przyszliście za mną.  Najprawdopodobniej wrócicie dziś w nocy, kiedy zaśniecie. Według mojej analizy, by przedłużyć pobyt wystarczy... Nie spać, a przynajmniej nie w nocy. Gdy od waszego pobytu minie 24 godziny, a jesteście pogrążeni we śnie, wracacie do siebie. Jeśli nie, wrócicie następnej nocy. Jeśli to nie wypali...-
-To są też inne sposoby.- Warknął Levi i groźnie spojrzał na Armina. Bez trudu podniósł odkurzać, którym ostatniej nocy ogłuszyłam chłopaka i zaczął niebezpiecznie zbliżać się do blondyna.
-E..to... Kapralu ?-
-Bez zabijania !- Krzyknęłam stając między nim, a Arminem. Levi w końcu odłożył odkurzacz na miejsce, ale Armin dalej, na wszelki wypadek, czuwał w pozycji obronnej.
-Na czym to ja ? Ach tak. A więc, jeśli to nie wypali, to możemy również wyważyć eliksir ,który pozwala na przemieszczanie się między światami. W płynie zamieszczasz cząsteczkę z świata w którym chcesz się znaleźć. Czyli liść, czyjś włos lub inną zabawkę.... Levi widzę jak na niego patrzysz ! Przestań zabijać Armina wzrokiem !- Masz ci cholera... Teraz upatrzył sobie mnie na ofiarę. Straszno-wredny kapral.
 -Po wypiciu płyn rozbija cię na cząsteczki przenosi cię w inny wymiar, tam składa z powrotem. Doświadczeni ludzie mogą obejść się bez cząsteczki z innego świata i kontrolować to umysłem. Co, powiedzmy szczerze, jest dziwne i z pewnością ponad moje możliwości ( A kiedyś byłam taka pewna siebie). Wrócicie do siebie i koniec. Więcej się nie zobaczymy.-
- Ta.... Szkoda.-
-Będziemy za tobą tęsknić Allegra.-
-Ja też, ale żyje się dalej ? Miałeś racje. Wasze miejsce jest gdzie indziej i tam jesteście potrzebni. Nie mogę was zatrzymać. A ja będę tkwić tu i pisać opowiadania.- Żałosne opowiadania, ale tego im nie wspomnę. Nie chcę wyjść na ofiarę losu.
-Szybko się do was przywiązałam. Szkoda, że nasza znajomość trwała tylko 24 godziny. Miło było mi was poznać i kto wie... Może do następnego razu, co ? A teraz spać !- Kapral podszedł do łóżka, chyba nie był zadowolony z tego, że mu się rozkazuje. Nim się obejrzałam Armin leżał na materacu... Chwila... GDZIE JA MAM SPAĆ ?!
-Nieważne- Machnęłam obojętnie ręką i podeszłam do biurka. Zapaliłam lampkę, tak by nie przeszkadzała gościom, a sam wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki (Dlaczego jak biorę pierwszą lepszą książkę to jest to horror ?) i zaczęłam ją czytać.  Skąd wiedziałam, że nie będę mogła zasnąć ?
-Śpicie ?-
-Nie...-
- Chcice coś porobić ?- Zapytałam spoglądając na nich. Było już późno, no ale trochę głupio, że nasze ostatnie chwile są takie....No właśnie...Puste ?
-Masz jakiś pomysł Allegra?-
-Możemy pograć w gry planszowe. Albo lepiej ! Poukładać puzzle-
- Spasuję.- Odrzekł bezbarwnym tonem i zaczął obracać się z jednego boku na drugi. (Ciekawe dlaczego kapralu xD)
- Masz jakiś inny pomysł, Alfa ?-
- Niestety , ale lepiej idźcie już spać. Kto wie, może będziecie zmęczeni tą całą "podróżą". -
-Będziemy cię pamiętać ?-
-Nie mam pojęcia. Nawet nie wiem, czy ja będę was pamiętać. Przekonamy się rano.-
-Przestaniecie wreszcie gadać ? Jak człowiek ma tu zasnąć ?-
- Oj kapralu, nie złość się. Wiem, że będziesz tęsknić za koszulką mojego kuzyna.-  Zaśmiałam się, uśmiechając się triumfalnie. Kto mi zabroni się z nim trochę podroczyć na pożegnanie ? Wreszcie cały stres zniknął, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Nareszcie czułam się swobodnie.
- Ciekawe co nam się przyśni.-
- Pewnie jakiś koszmar z Alfą. Idź spać !- Mimo woli... Uśmiechnęłam się pod nosem. To była naprawdę dziwna przygoda ! Długo jeszcze nie mogłam się skupić. Przeczytane zdania zdawały się nie mieć znaczenia, ani sensu. Z trudem próbował czytać ciągle dalszy, jednak nic nie rozumiałam. W głowie były tylko wspomnienia. Te wszystkie dziwne zdarzenia, wydarzyły się w ciągu jednego dnia ? Nie wiem ile nad tym wszystkim myślałam. Nim się zorientowałam, sen zaszedł mnie od tyłu i mocno uderzył  w tył głowy. Właśnie tak to się skończyło.
***
Otworzyłam senne oczy i jak zawsze zakatowały mnie jasne promienie słońca. Ziewnęłam pod nosem i przeciągnęłam się wygodnie.
-Zaraz gdzie ja jestem ?- Rozejrzałam się dookoła. To nie było burko, lecz materac i nie trudno mi zgadnąć, czyja to sprawka.
- Ech... Armin... Uparty jesteś, wiesz ?- Zaśmiałam się pod nosem, odrzucając kołdrę na bok. Już miałam iść do kuchni, gdy na mojej drodze stanął... Kubek ? Podniosłam przedmiot wypełniony po brzegi gorącym płynem, a na jego boku dostrzegłam karteczkę.
" Tak powinna smakować prawdziwa kawa. Podpisano: Kapral  Rivaiile"
Ta... Jakie to miłe. Obaj musieli dopiąć swego, co ? Kiedy oni zdążyli zaparzyć kawę i przenieść mnie na materac ? Musiało niedawno zniknąć, skoro kawa jest jeszcze ciepła. Wzięłam łyk rozgrzanego napoju, ale...
-Pf...! Łe..... Mega gorzkie. Chyba przez tydzień nie pozbędę się tego okrutnego smaku z ust. Czego on tu dolał ? Tego się pić nie da!- Omińmy fakt, że sparzyłam sobie język. Chyba właśnie zrozumiałam dlaczego to ktoś zawsze parzy kapralowi kawę i to wcale nie przez wysoki status. Matko... Z moją kawą musiał być wręcz rozwieszony i dlatego jej nie krytykował. Ech.... Żeby na koniec mi taki numer zrobić ? On serca nie ma? A już pomyślałam, że to jakiś miły gest z jego strony. Podniosłam się z materaca i przeszłam przez korytarz. Nareszcie wszystko wraca do normy. Matko.... Mogłam wsiąść autografy dla znajomych, albo co.... Stop ! Co to był ? Czy tuż przed moim nosem.....Przeleciał but ?!
- Co do cholery !- Spojrzałam wystraszona w stronę kuchni. E....
- Dzień dobry, Allegra !- Zawołał radośnie Armin, machając mi na powitanie.
-Oi, co się tak gapisz jak ułomna ?- Ułomna, powiadasz ? Chyba taka jestem. Albo mam zwidy. Wiem ja śpię... Bo przecież to nie możliwe. Sasha grzebie w lodówce, za to Conny bawi się jakimś szklanymi rzeczami. Erwin wygodnie siedział obok kaprala i przyglądał się wszystkiemu z rozbawieniem. Jean i Eren kłócili się gdzieś w koncie, a Mikasa ich uspokajała. Christa rozmawiała z Ymir, a Hanji, jak zawsze narwana. Skakała podekscytowana z jednego miejsca na drugie, krzycząc co chwila z zachwytu.
-A-aaaa.... ale.... JAK ?-
- Wspominałaś o tym eliksirze prawda ? Spisałem jego skład kiedy spałaś.-
- Co ?-
- Ogłuchłaś, czy zdurniałaś do reszty smarkulo ? Przecież ci właśnie wszystko wyjaśnił.- Chwila... Więc mój dom stał się miejscem na imprezki zwiadowców ? Rozwalone naczynia, hałasy z rana, pusta lodówka, wypita kawa i herbata. W dodatku zostałam z samego rana otruta ! No chyba kurna nie ! To miał być normalny spokojny dzień.... A nie....... Jak to nazwać ? Nie ważne... Nagle mam ochotę ich wszystkich ukatrupić. Nawet Armina... Nie wiem jakim cudem, ale chyba zaraz wytłukę wszystkich po kolei,a  na końcu jego... No chyba, że żądza mordy minie..... Nie no ja chyba zaraz oszaleję.
- Tęskniliśmy Alfa, a wszyscy chcieli się poznać, więc...-
- Nie mydlić mi tu oczy....- Powiedziałam oschle, posyłając im ostrzegawcze spojrzenie.
- Jeśli zaraz nie ogarniecie tego zamieszania i nie znikniecie mi z oczu, to ostrzegam.... Pójdę po kosiarkę i nie ręczę za siebie.- W przeciwnym razie skończę w wariatkowie !
A resztę dopowiedzcie sobie sami ;p

~*~
To zdecydowanie najdziwniejsza rzecz jaką napisała. Mój kuzyn miał ubaw jak wyrywałam sobie włosy nad tym one-shotem i nawet narysował mnie, Leviego i Armina. Potem na końcu wstawię jego obrazek jak mi Aki zeskanuje. I co ja mam jeszcze powiedzieć ? Gdybym mogła chodzić skoczyła bym teraz z mostu. Nie wiem jak nazwać to co napisałam. Obstawiam, że setka ludzi mnie teraz ukatrupi ( Z kapralem na czele). Więc się usprawiedliwię. To wszystko wina Róży !
I tak pominęłam wiele rzeczy jak: Upity Kapral, nauka tańca nowoczesnego, włam Armina i Leviego na mój fecebook. Itd. A zakończenie ? Pewnie to oni mnie zabili, ale co tam....Nie miałam lepszego pomysłu ! Wszystkie były mega dziwne ! No...Mogłam ich jeszcze zabić, ale błaga... Levi na luzie by mnie powalił, a Armin... ? Ja zabijam Armina ? Ta... W koszmarach chyba. Bardziej bym cierpiała niż on ! Mojego obrazka też nie ma...Potem go gdzieś wcisnę na blogu
Ps. Czyżby moja najkrótsza notatka od autora ? o.O 
Ps. x2 Już 10 osób śledzi tego bloga ! Jakim cudem ja się pytam ?!