III
Od ostatniej rozmowy z Laki minęło sporo czasu, a dziś był ten upragniony przez dziewczynę dzień. Od dzisiejszego wieczoru, będzie sama musiała o wszystkim decydować ! Jest bardzo mała możliwość, że uda jej się wymknąć z domu przed rodzicami, więc ucieczka nie wchodzi w grę. W dodatku i tak szybko by ją znaleźli. Tym mniejsze są szanse, że uda jej się wyjść z domu bez sprzeczki. Ojciec dużo czasu spędzał w pracy, ale na pewno będzie wieczorem. W dodatku nie zapomniał wspomnieć matce dziewczyny o pytaniach które zadawała generałowi. Od tamtego czasu, nawet stopy nie może postawić we własnym ogródku. Zamknięta na cztery spusty w pokoju wyglądała przez okno, rozmyślając o tym jak by to wszystko załatwić po dobroci. Miała dziś przed wyjściem porozmawiać o tym z ojcem. Po północy z miasta będą wyjeżdżać wozy z rekrutami . -Odwlekanie decyzji, by powiedzieć wszystko rodzicom, było kiepskim pomysłem.- Jęknęła pod nosem, przeczesując czarne włosy szczotką.
- Ociec ma rację, jestem nieodpowiedzialna.- Dodała po chwili, odkładając szczotkę na bok i rozłożyła się na parapecie.
- Coldly ! Kolacja !- Krzyknęła matka, ale jej córka nie była tym uradowana. Niechętnie zjechała z parapetu na ziemię i z trudem wstała. Ruszyła w stronę drzwi i ślimaczym tempem zaczęła iść w kierunku kuchni. Teraz właśnie miła się odbyć straszliwa rozmowa. Przynajmniej tyle szczęścia, że Laki nie będzie musiała się tak męczyć. Madame na pewno nie przejmie się wyjazdem dziewczyny, po prostu znajdzie sobie jakąś inną sierotę do pracy.
- Siadaj Coldly.- Odezwał się surowym tonem, jej ojciec. Dziewczyna posłusznie usiadła i zaczęła nakładać sałatkę na talerz.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że chcesz wstąpić do wojska ? Jeśli planujesz dołączyć do żandarmerii, wystarczyło powiedzieć. Będziesz uczona przez moich żołnierzy, a ja sam mogę od czasu do czas sprawić ci jakiś trening. Potem tylko porozmawiam z generałem, zdasz test i po sprawie. Nie musisz się męczyć z...-
- Ale ja nie chcę wstąpić do żandarmerii.- Szepnęła bezbarwnym tonem. Jej ojciec zakrztusił się słysząc te słowa, a wystraszona matka od razu ruszyła na ratunek ukochanemu. W domu kaprala Faila, powstała w ten sposób mała panika. Głowa rodziny udławiła się kawałkiem kotleta i nie mogła go wykrztusić. Jego małżonka biegała co chwila to z kuchni, to do salony, od czasu do czasu, przebyła nawet przez łazienkę. Z każdej ze swoich podróży kładła na stół nowy przedmiot, który to według niej miał pomóc kapralowi, ale po chwili znów wybiegła z pokoju szukając nowego środka pomocy. Za to córka kaprala, z każdą sekundą czuła jak jej pewność siebie znika. Nie spuszczając wzroku z talerza. Nasłuchując czy jej ojciec czuje się lepiej, z każdą minutą, speszona tą sytuacją obniżała głowę coraz niżej. Aż w końcu zanurzyła nos w sałatce i w dodatku wyglądała przy tym jak zbity pies.
- Już starczy, Case. Zabierz te graty.- Wykaszlał, odpychając od siebie matką czarnowłosej dziewczyny. Kobieta posłusznie zebrała cały "ekwipunek ratunkowy" ze stołu i wyszła z pomieszczenia. Wiedziała, że lepiej zrobi zostawiając córkę samą z ojcem. Przecież, tylko on mógł jej wybić ten durny pomysł z głowy.
- To po co idziesz do wojska ?- Spytał surowo ojciec Coldly.
- Chcę wstąpić do Straży miejskiej.- Powiedziała podnosząc spojrzenie z nad sałatki.
- Zgłupiałaś do końca ! Teraz ? Gdy się to wszystko dzieje ?-
- Właśnie teraz !.... Tato, nic nie wyjdzie dobrego z tego jak będziemy tu czekać. Wojsku są potrzebni żołnierze, jak inaczej ludzie obronią się przed tytanami ?-
- Nie będziesz wspominać o tych bestiach w moim domu.-
- Sam dobre wiesz, że mam racje. Mur Mari już upadł ! Potem Rose i w końcu my ! Nigdzie, nikt już nie będzie bezpieczny. Musimy walczyć !-
- Wiesz, że nawet podczas treningu wojskowego można zginać ?-
- Wiem o tym, ale nie boje się.-
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak straszni są tytani ?-
- Tak... Ale mimo tego nie zmienię decyzji.- Powiedziała Coldly i odeszła od stołu. Podeszła do drzwi i wzięła do rąk plecak, który już od dawna tam na nią czekał.
- Powiem jedno, nie masz mojego pozwolenia.-
- Rozumiem, ale nie możesz zabronić żyć mi po swojemu !- Założyła buty i otworzyła drzwi.
- W takim razie ujmę to inaczej. Jeśli teraz wyjdziesz, nie będziesz miała tu czego szukać.- Dziewczyna drgnęła słysząc te słowa i zatrzymała się w przejściu.
- Mam rozumieć, że wyrzekniesz się mnie jeśli zrobię to co uważam za słuszne?- Zapytała oschle.
- To wszystko zależy od ciebie.-
- Rozumiem....- Szepnęła pod nosem i spuściła głowę. Po raz pierwszy zaczęła się wahać. Jednak była zbyt uparta by odstąpić od swojej decyzji.
- W takim razie.... MOŻECIE SPALIĆ WSZYSTKIE MOJE RZECZY, BO NIE MA PO CO TY WRACAĆ !- Wykrzyczała najszybciej jak potrafiła i wybiegła z domu. Przeskoczyła przez bramkę i ruszyła jedną z eleganckich uliczek. Było ciemnio, przeraźliwie ciemno. Słyszała za sobą głos ojca, jednak bała się odwrócić wzrok. Po prostu biegła przed siebie, najszybciej jak potrafiła. Od czasu do czasu, wymijała jaką ciemną postać. Nogi zaczynały ją powoli boleć i sama nie za bardzo wiedziała gdzie jest. Stukot jej butów roznosił się echem po ulicy. Skręciła w kolejną uliczkę i w następną. Nogi same niosły ją na przód. Tylko dlatego, bo bała się, że jej ojciec biegnie za nią i spróbuje ją zatrzymać. Przyśpieszyła, strach dodawał jej siły. Mijała kolejną ciemną ulicę. Dłużej nie potrafiła powstrzymać łez i gorzkie krople spłynęły po jej polaczkach. Biegła dalej, jeszcze szybciej. Ciągle czuła strach. Jednak to nie rozmowa z ojcem była powodem jej łez, tylko strata pewności siebie. Bo po raz pierwszy w życiu, Coldly straciła pewność siebie. Po raz pierwszy w życiu, zawahała się. Bo nie miała pewności, czy aby na pewno nie będzie żałować swojej decyzji.
- Sam dobre wiesz, że mam racje. Mur Mari już upadł ! Potem Rose i w końcu my ! Nigdzie, nikt już nie będzie bezpieczny. Musimy walczyć !-
- Wiesz, że nawet podczas treningu wojskowego można zginać ?-
- Wiem o tym, ale nie boje się.-
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak straszni są tytani ?-
- Tak... Ale mimo tego nie zmienię decyzji.- Powiedziała Coldly i odeszła od stołu. Podeszła do drzwi i wzięła do rąk plecak, który już od dawna tam na nią czekał.
- Powiem jedno, nie masz mojego pozwolenia.-
- Rozumiem, ale nie możesz zabronić żyć mi po swojemu !- Założyła buty i otworzyła drzwi.
- W takim razie ujmę to inaczej. Jeśli teraz wyjdziesz, nie będziesz miała tu czego szukać.- Dziewczyna drgnęła słysząc te słowa i zatrzymała się w przejściu.
- Mam rozumieć, że wyrzekniesz się mnie jeśli zrobię to co uważam za słuszne?- Zapytała oschle.
- To wszystko zależy od ciebie.-
- Rozumiem....- Szepnęła pod nosem i spuściła głowę. Po raz pierwszy zaczęła się wahać. Jednak była zbyt uparta by odstąpić od swojej decyzji.
- W takim razie.... MOŻECIE SPALIĆ WSZYSTKIE MOJE RZECZY, BO NIE MA PO CO TY WRACAĆ !- Wykrzyczała najszybciej jak potrafiła i wybiegła z domu. Przeskoczyła przez bramkę i ruszyła jedną z eleganckich uliczek. Było ciemnio, przeraźliwie ciemno. Słyszała za sobą głos ojca, jednak bała się odwrócić wzrok. Po prostu biegła przed siebie, najszybciej jak potrafiła. Od czasu do czasu, wymijała jaką ciemną postać. Nogi zaczynały ją powoli boleć i sama nie za bardzo wiedziała gdzie jest. Stukot jej butów roznosił się echem po ulicy. Skręciła w kolejną uliczkę i w następną. Nogi same niosły ją na przód. Tylko dlatego, bo bała się, że jej ojciec biegnie za nią i spróbuje ją zatrzymać. Przyśpieszyła, strach dodawał jej siły. Mijała kolejną ciemną ulicę. Dłużej nie potrafiła powstrzymać łez i gorzkie krople spłynęły po jej polaczkach. Biegła dalej, jeszcze szybciej. Ciągle czuła strach. Jednak to nie rozmowa z ojcem była powodem jej łez, tylko strata pewności siebie. Bo po raz pierwszy w życiu, Coldly straciła pewność siebie. Po raz pierwszy w życiu, zawahała się. Bo nie miała pewności, czy aby na pewno nie będzie żałować swojej decyzji.
***
W ciemnej uliczce, chowała się mroczna postać opatulona czarną kurtką. Jej orzechowe oczy bacznie obserwowały przechodzących nieopodal podpitych żołnierzy. Dziewczyna bardziej skryła się w cieniu budynków, stając się niemal że niewidoczną. Czyhała, aż strażnicy przejdą przez ulicę. Gdy straciła ich z oczu odetchnęła z ulgą i poprawiła przepaskę, która przytrzymywała jej włosy, niczym gumka. Ułożyła spiętą do tyłu grzywkę i tylko dwa, przydługie kosmyki uniknęły spięcia i radośnie falowały z każdym jej ruchem, przysłaniając przy okazji uszy dziewczyny. Usiadła pod ścianą, zastanawiając się co ma teraz ze sobą zrobić. Jej ojciec na pewno powiadomił swój oddział by zaczęli szukać jego córki. Między innymi, miała przechlapane.- No proszę, niesławna Coldly !- Usłyszała złośliwy głos. Spojrzała za siebie i obrzuciła chłopaka zniesmaczonym spojrzeniem.
-Ratter....-
- Co taka paskuda robi w jednej z najbogatszych dzielnic ?- Zapytał złośliwie chłopak.
- Zamknij się poczwaro ! Jak byś nie zauważył jestem zajęta !-
- Jakoś tego nie widzę, potworo. Co knujesz chowając się po uliczkach ?- Zapytał z zaciekawieniem, poprawiając króciutkie czarne włosy. Dziewczyna zmierzyła chłopaka wzrokiem. Był niewiarygodnie niski i w dodatku o dwa lata młodszy od niej, a cwani się jak nikt. Ubrany w elegancki strój, godny paniczka z dobrego rodu. Do tego jeszcze pantofelki na obcasiku. Pewnie rodzice pokarali go takimi butami, za to że jest kurduplem. Bordowe oczy o głupawym spojrzeniu, gęste ciemne brwi, a jego policzek zdobił plaster po ostatnim spotkaniu z dziewczyną. Zachowywał się tak, jakby zjadł wszystkie rozumy, za co Coldly szczególnie go nie znosiła. Bo w końcu, to do niej należało to zajęcie ! Nic dziwnego, że syn pani Injury, najzwyczajniej w świecie drażnił dziewczynę.
- A co cię to interesuje poczwaro ?-
- Ała... Jak zwykle okrutna z ciebie potwora.- Dziewczyna zignorowała go całkowicie. Podniosła się ziemi, rozejrzała się po ulicy i szybko przebiegła przez oświetloną alejkę. Rozglądając się przy okazji, czy przypadkiem nikt jej nie zauważył i naciągnęła czarną kurtkę na głowę. Za nią rozchodził się głośny tupot obcasów i nierówny oddech zmęczonego chłopak, który co jakiś czasz nawoływał ją, by się zatrzymała. W końcu wbiegła z powrotem w jedną z ciemnych alejek. Przebiegła przez uliczkę i zatrzymała się na jej końcu. Kryjąc się w ciemności, zaczęła rozglądać się czy przypadkiem nie jest już blisko swojego celu.
- Rany..- Usłyszała za sobą przeciągły jęk zdyszanego chłopaka.
- Co ty się w złodzieje bawisz ? Nie możesz normalnie chodzić po ulicy, a nie biec jak głupia ?-
- Ucisz się poczwaro.- Opowiedziała bezuczuciowym tonem. Nawet nie spojrzała na chłopaka, tylko dalej bacznie obserwowała ulicę, przez którą za chwilę miała przebiec.
-Biegniemy.- Rozkazała po chwili i nie bacząc na chłopaka ruszyła przez ulicę. Tym razem Ratter miał o tyle szczęścia, że musieli przebiec tylko do uliczki naprzeciwko. Coldly spojrzała na następne ulice. Kolejne ścieżki były ciemne, na drogach nie znajdowały się żadne latarnie, a prawie we wszystkich oknach były pogaszone światła. Odetchnęła z ulgą, na myśl, że najgorsze ma już za sobą i spojrzała na swojego nieposzerzonego towarzysza. Chłopak, cały spocony i zziajany położył się na ziemi opierając głowę o ścianę jakiegoś budynku.
- Idiota z ciebie, poczwaro.- Jęknęła z poirytowaniem i przycupnęła przy chłopaku by na chwilę odpocząć.
- Jak zawsze miła... Co ci dziś odbiło z ta psychiczną zabawą ? Zwykle znęcasz się nad Laki, a nie nade mną....-
-Z Laki mam umowę, z resztą sam nie jesteś lepszy. Założyłeś gang bogatych świrów, który bardziej przypomina zabawę głupich bachorów, niż mafię. Też mi źli ludzie. Łażą po ulicach w pantoflach, mają kupę forsy i nękają dzieci służby, bo nie mają nic lepszego do roboty-
- Ha ! I mówi mi to ktoś taki jak ty ? Nie zgrywaj bohaterki ! To ty walisz w twarz każdego obcego bachora, który się do ciebie odezwie !-
- I nie zapominaj, że nie jesteś wyjątkiem !-
- Spokojnie, spokojnie... Już ostatnio dostałem.- Jęknął, dotykając odruchowo policzka, który aż go zabolał od niemiłych wspomnień.
- Co cię wzięło na śledzenie mnie ?-
-Nic... Nudziło mi się, wiec wyszedłem z domu by znaleźć coś ciekawego. Idę, idę i patrzę, a tam Coldly, siedzi sobie w cielności i obserwacje ulicę, więc pomyślałem sobie, że szkoda przepuścić okazję, by komuś podokuczać.-
- Wredna z ciebie poczwara.-
- Odezwała się idealna potwora, ale lepiej mi powiedz, po co ta cała bieganina?-
- Uciekłam z domu...-
- Po cholerę?-
- Ponieważ jeszcze dziś, wyjadę z miasta. Wozy z rekrutami będą wyjeżdżać o północy, a to zaledwie dwie ulicę dalej.-
- Mówisz ? Wiesz, że jedna z służących w moim domu też dziś wyjeżdża z rekrutami ?-
- To ta która jest od ciebie dużo starsza, ale jesteś za głupi by zrozumieć że nie masz u niej szans? -
- Nie ! Jak zwykle nie potrafisz nic zrozumieć, potworo!- Zawołał urażony chłopak. Z Coldly trzymał się od małego. Ich rodzice znali się już bardzo długo i pielęgnowali swoją przyjaźń, wiec, jak widać od zawsze byli na siebie skazani. Przez co darzyli siebie za równo nienawiścią jak i przyjaźnią.
- Czyli robili wyjątki w grupie wiekowej.- Pomyślała na głos Coldly.- Jak się nazywa ?
- Wenus...-
- Będzie ci jej brakować ?-
- CO?! Oczywiście że nie ! Zresztą...Ona i tak zawsze mnie ignorowała...-
- Już ją lubię.-
- To było wredne !-
- A czego się spodziewałeś po potworze ?- Zaśmiała się dziewczyna i podniosła się z ziemi. Powolnym ruchem skierowała się w stronę ulicy.
- Muszę już iść. Powodzenia, w byciu beznadziejnym bachorem.-
- Pozdrów ode mnie Wenus gdy ją spotkasz i przy okazji Laki ! Trzymaj się potworo !- I tak właśnie zakończyła się ich wieloletnia przyjaźń. Żadne z nich nie żałowało wspólnych chwil, ale nawet nie chcieli się łudzić, że kiedyś uda im się powtórnie spotkać. On zostanie bogatym hrabią, ona żołnierzem. Nawet jeśli kiedyś, ich drogi się złączą to pewnie bieg czasu zrobi swoje i wyminą się na ulicy, nieświadomi swojej obecności. Nie będą za sobą tęsknić, bo każdy z nich wybrał drogę która mu odpowiadała. Więc po co żałować ? Rozeszli się. Każdy poszedł w inną stronę, ale żadne z nich nie odwróciło wzroku. On w głębi serca trzymał kciuki za ciemnowłosą, by osiągnęła najlepsze wyniki i co najważniejsze, nie dała się zabić. Ona po cichu kibicowała mu, by dojrzał i sprawdził się w firmie odziedziczonej po ojcu, a przy okazji urósł parę centymetrów przed osiągnięciem pełnoletności i uwolnił się od obcasów. Tak właśnie zakończyła się przyjaźń odwiecznych rywali. Teraz mogli tylko zrobić wszystko, by spełnić swoje plany. W ten sposób, na ulicy Hatori 2, wyglądało rozstanie Coldly oraz Ratter'a Injury. I tylko czas wie, jak długo będą o sobie pamiętać.
- Jak zawsze miła... Co ci dziś odbiło z ta psychiczną zabawą ? Zwykle znęcasz się nad Laki, a nie nade mną....-
-Z Laki mam umowę, z resztą sam nie jesteś lepszy. Założyłeś gang bogatych świrów, który bardziej przypomina zabawę głupich bachorów, niż mafię. Też mi źli ludzie. Łażą po ulicach w pantoflach, mają kupę forsy i nękają dzieci służby, bo nie mają nic lepszego do roboty-
- Ha ! I mówi mi to ktoś taki jak ty ? Nie zgrywaj bohaterki ! To ty walisz w twarz każdego obcego bachora, który się do ciebie odezwie !-
- I nie zapominaj, że nie jesteś wyjątkiem !-
- Spokojnie, spokojnie... Już ostatnio dostałem.- Jęknął, dotykając odruchowo policzka, który aż go zabolał od niemiłych wspomnień.
- Co cię wzięło na śledzenie mnie ?-
-Nic... Nudziło mi się, wiec wyszedłem z domu by znaleźć coś ciekawego. Idę, idę i patrzę, a tam Coldly, siedzi sobie w cielności i obserwacje ulicę, więc pomyślałem sobie, że szkoda przepuścić okazję, by komuś podokuczać.-
- Wredna z ciebie poczwara.-
- Odezwała się idealna potwora, ale lepiej mi powiedz, po co ta cała bieganina?-
- Uciekłam z domu...-
- Po cholerę?-
- Ponieważ jeszcze dziś, wyjadę z miasta. Wozy z rekrutami będą wyjeżdżać o północy, a to zaledwie dwie ulicę dalej.-
- Mówisz ? Wiesz, że jedna z służących w moim domu też dziś wyjeżdża z rekrutami ?-
- To ta która jest od ciebie dużo starsza, ale jesteś za głupi by zrozumieć że nie masz u niej szans? -
- Nie ! Jak zwykle nie potrafisz nic zrozumieć, potworo!- Zawołał urażony chłopak. Z Coldly trzymał się od małego. Ich rodzice znali się już bardzo długo i pielęgnowali swoją przyjaźń, wiec, jak widać od zawsze byli na siebie skazani. Przez co darzyli siebie za równo nienawiścią jak i przyjaźnią.
- Czyli robili wyjątki w grupie wiekowej.- Pomyślała na głos Coldly.- Jak się nazywa ?
- Wenus...-
- Będzie ci jej brakować ?-
- CO?! Oczywiście że nie ! Zresztą...Ona i tak zawsze mnie ignorowała...-
- Już ją lubię.-
- To było wredne !-
- A czego się spodziewałeś po potworze ?- Zaśmiała się dziewczyna i podniosła się z ziemi. Powolnym ruchem skierowała się w stronę ulicy.
- Muszę już iść. Powodzenia, w byciu beznadziejnym bachorem.-
- Pozdrów ode mnie Wenus gdy ją spotkasz i przy okazji Laki ! Trzymaj się potworo !- I tak właśnie zakończyła się ich wieloletnia przyjaźń. Żadne z nich nie żałowało wspólnych chwil, ale nawet nie chcieli się łudzić, że kiedyś uda im się powtórnie spotkać. On zostanie bogatym hrabią, ona żołnierzem. Nawet jeśli kiedyś, ich drogi się złączą to pewnie bieg czasu zrobi swoje i wyminą się na ulicy, nieświadomi swojej obecności. Nie będą za sobą tęsknić, bo każdy z nich wybrał drogę która mu odpowiadała. Więc po co żałować ? Rozeszli się. Każdy poszedł w inną stronę, ale żadne z nich nie odwróciło wzroku. On w głębi serca trzymał kciuki za ciemnowłosą, by osiągnęła najlepsze wyniki i co najważniejsze, nie dała się zabić. Ona po cichu kibicowała mu, by dojrzał i sprawdził się w firmie odziedziczonej po ojcu, a przy okazji urósł parę centymetrów przed osiągnięciem pełnoletności i uwolnił się od obcasów. Tak właśnie zakończyła się przyjaźń odwiecznych rywali. Teraz mogli tylko zrobić wszystko, by spełnić swoje plany. W ten sposób, na ulicy Hatori 2, wyglądało rozstanie Coldly oraz Ratter'a Injury. I tylko czas wie, jak długo będą o sobie pamiętać.
***
Siedziała w ciasnym wozie, a obok niej było tyle obcych twarzy. Nie wiedziała ile już czas spędziła w niewygodnym pojeździe. Jej mięśnie zesztywniały od siedzenia w bezruchu,a pośladki obolały od niewygodnego siedziska. Miała już wszystkiego serdecznie dość. Nigdzie nie mogła wypatrzeć Laki, co bardzo ją martwiło. Na miejsce mieli dojechać dopiero nad ranem, a była już tak samo zmęczona, jaki i poirytowana. Jednak cieszyła się, bo w końcu zacznie żyć po swojemu. I na pewno nie będzie tego żałować ! Wychyliła się z wozu, by spojrzeć na pierwsze promienie słońca. - Żegnaj córko kaprala. Wraz ze wschodem słońca narodzi się nowa Coldly.- Szepnęła pod nosem, uśmiechając się delikatnie, obserwując orzechowymi tęczówkami wschodzące słońce.
***
Hejo wszystkim ! Tak... Rozdział powinien być już dawno, ale nie miałam czasu lub zapominałam zrobić korektę... Przez co ,siedział sobie grzecznie w kąciku i się smutał ;__; Bardo was przepraszam ! Co do następnego rozdziału...Nie będzie go w środę, bo akurat będę w podróży ;__: One-shota postaram się zrealizować przed wyjazdem, a obstawiam, że napisanie go nie zajmie mi dużo czasu ^^ To co chce umieścić mam przeanalizowane, a reszta wyjdzie przy pisaniu... Akcja się wlecze i wlecze xD Ja tak samo jak wy nie mogę się doczekać walki z tytanami ^^ No ale cóż.. Na razie nie planuję obskoczyć tematu treningu zbyt szybo. Bo nie chcę zrobić czegoś takiego: Rozdział I- ślamazara / Rozdział IV- super mega bohaterka !
Jednak też nie chcę tego zbytnio rozciągać ^^ To chyba tyle ode mnie ! Przed wyjazdem powinien się pojawić one-shot Levi x Hanji, oraz postaram się o IV rozdział ;D
Jednak też nie chcę tego zbytnio rozciągać ^^ To chyba tyle ode mnie ! Przed wyjazdem powinien się pojawić one-shot Levi x Hanji, oraz postaram się o IV rozdział ;D
Pozdrawiam i kocham ! Allegra Alfa
Roździał świetny. Widziałam kilka błędów ,ale kto ich nie robi. jestem ciekawa co się potem stanie.
OdpowiedzUsuńJeżeli zaś chodzi o one-shota ,to nie musisz się spieszyć. ja poczekam xD.
Spokojnie, mam to do siebie, że wolę wszystko robić jak najszybciej bo potem zapomnę xD One-shot powinien się pojawić do końca tygodnia i postaram się by Levi wypadł jak najlepiej ;)
UsuńBardzo mi się podoba charakter Coldly :D Ogólnie bardzo mi się podobał rozdział. Wyczekuje kolejnego bo chce wiedzieć jak będzie przy rekrutacji żołnierzy. Nie wiem czemu ale Rattera odrazu polubiłam ( coś jak wy Jasia xD). No nie wiem co Ci napisać. Jesteś geniuszem. Daj mi korki z pisania opowiadań XD
OdpowiedzUsuńNie potrzebujesz korków ;p Cieszę się że przynajmniej jednej osobie przypodobała się Coldly xD Obawiałam się, że będzie mieć raczej spore grono anty fanów xDD A co Rattera to raczej już się nie pojawi ;p Będzie jak już to tylko w retrospekcjach.. Może kiedyś, kiedyś, przyjdzie na tych swoich obcasikach xD A jak już to tylko w retrospekcji. Wiem, że czyhasz na pierwszy paring, ale ponieważ jestem złośliwa nie zdradzę kiedy się pojawi,ani z kim będzie ;p
UsuńNo mój komentarz nie będzie już tak pozytywny.. :( Od Coldly zajeżdża syndromem Mary Sue... zobaczymy jak to się rozwinie. Rozdział ogólnie bardzo fajny, Ratter'a nie polubiłem xD (Dziwne jego imię ma w sobie słowo szczur, przypadek ?), ciekawy jestem co z Laki ^^ No ogólnie wszystko fajnie i pięknie ale jak zwykle Aki'emu coś nie pasuje... norma nie przejmuj się moim zdaniem xD Weny Aśku ! :P
OdpowiedzUsuńJak widać Coldly nie ma szans u ciebie na dobre zdanie ;p Oczywiście że teraz jest z niej Mary Sue ;p W końcu tak została wychowana, tym większą będę mieć przyjemność dokuczać jej na treningach. I spokojnie, jeszcze załapiesz do niej sympatie po dłuuugim czasie ;p Specjalnie liczyłam na to że Coldly zdobędzie grono anty fanów, by sprawdzić czy moje plany z nią związane ,wypalę ;p Ps. Ratter jest nawiązaniem do mrocznych materii i rzeczywiście tłumaczenie brzmi "szczur" ;p Wszystkie imiona bohaterów są wyjęte z tłumacza z google ;p Coldly to oschle, Laki na razie nie zdradzę ;p To miało być małe urozmaicenie ,ode mnie dla czytelników i od dawna planowałam nad tekstem gdzie będą imiona wyjęte z angielskiego słownika ;p Uczymy się języka xD Jest tylko kilka przypadków gdzie słowo zostało przerobione lub wzięte z innego języka niż angielski ;p
UsuńAż się wzruszyłam,przy tym rozstaniu :D
OdpowiedzUsuńSuper ^^
Oj bez przesady Patrycjo ;p
UsuńBrawo, jestem po wrażeniem! Wszystko, co nie podpadło mi do gustu w poprzednich rozdziałach, zostało wynagrodzone tutaj. Nie mam pytań. *Q*
OdpowiedzUsuńŚwietny opis przy żegnaniu się z Ratter'em. To było smutne, ale też na swój sposób piękne. Naprawdę piękne. Nie potrafię opisać tego słowami, ale naprawdę się wzruszyłam.
Remii
A mnie wzruszył ten komentarz *Happy-płacząca ja!*. To miała być tylko durna scenka by pokazać jak Coldly wszystko porzuca by tylko podążać za swoimi racjami. Ratter to postać tylko na ten rozdział, reszta to już wspomnienia xD To miała być tylko krótka scenka o tym jak Coldly wyjeżdża, nawet nie łudziłam się, że komuś się to spodoba :_: A tu każdy się zachwyca ! O.O
UsuńNo widzisz. Bo to zawsze te najprostsze sceny wzruszają. Właśnie swoją prostotą: to mówi samo za siebie: koniec. Proste, jak drut. I takie smutne. ;__;
OdpowiedzUsuńNo, udał ci się ten kawałek Asku, nie ma co.
Nie wiem co napisać, więc napiszę tylko DZIĘKUJĘ ! ^w^ Jestem teraz z siebie taka dumna xD
Usuń