Czytasz -> Skomentuj -> Motywuj !

poniedziałek, 22 lipca 2013

One-shot by Allegra Alfa.

Gatunek: Akcja, przygoda i wątek miłosny.
Paring/Postać:  Levi x Zoe, Levi Rivaille
Historyjka z dedykacją dla Misaki !


"Typ samotnika"
Dookoła panował cisza. Ciepłe promienie słońca ogrzewały krony olbrzymich drzew. Trawa szumiała od lekkiego podmuchu wiatru.  Gdzieś daleko, przemknęło stado saren.  Jednak dziwny dźwięk przerwał tą sielankę. Powoli, za olbrzymich drzew, wyłoniła się człekopodobna istota. Stworzenie o głupi spojrzeniu, przechadzało się leniwym krokiem po lesie. Wypatrując, czy gdzieś nie łazi jakiś smakowity kąsek. Bestia szła otępiale na przód, bo co miała lepszego do roboty ? Była za głupia na czynność, która wymagała myślenia. Wiec po prostu sobie łaziła. Niszczyc, przy okazji, wszystko co wpadło pod jej stropy. Jak jakiś szkodnik ! Jednak, w tym lesie była osoba która nienawidziła szkodników bardziej, niż zielonych plam od trawy na białych spodniach. Obserwowała niczego nieświadomą ofiarę, analizując każdy jej ruch. Zacisnął dłonie na broni, przyjmując odpowiednią pozycję. Niezauważalny w cieniu liści, czyhał na dogodny moment. Z pogardą obserwował swoją ofiarę. Ruszył ! Leciał w dół. Gwałtowne powietrze zaczesywało ciemne włosy do tyłu. Zacisnął zęby i nim tytan zdążył się zorientować, Levi wbił ostrza głęboko w jego szyję. Robiąc przy tym olbrzymie nacięcie. Na zgiętych kolanach wylądował na ziemi, z pewnie uniesioną do góry głową. W jego postawie można było dostrzec dumę wszystkich zawiadowców. Za drzew pojawił się kolejny tytan, ale na kapralu nie zrobił on wrażenia. Zaczepił linkę o jedno z drzew. W efekcie, biegnący na niego potwór przywrócić się tuż przy jego stopach. Silne uderzenie o ziemie wybiło go w powietrze, ale nie marnował okazji. Zaczepił linkę o czułe miejsce tytana i wirując w powietrzu wykonał w karku olbrzymie nacięcie. Spokojnym krokiem zeskoczył z ciała  i spojrzał na cień wyłaniając się za kolejnych drzew. Nieśmiała bestia chowała się za konarami, czekając na chwilę nieuwagi kaprala. Mężczyzna spojrzał na niego z ironią i ze znudzeniem ruszył w jego kierunku. Tytan wyskoczył nagle za drzew, ale kapral błyskawicznie zaczepił linki o jego głowę i zbliżając się do potwora, rozciął bronią jego gałki oczne. Tytan zawył głośno, ale na Rivaille'im nie zrobiło to wrażenia. Przyczepił się do jednego z drzew i z pogardą obserwował jak oszołomiony tytan macha rękoma na wszystkie strony.  Korzystając z okazji, wskoczył na jego nadgarstek i szybko przemknął po ręce tytana. Zeskoczył z ramienia i przejechał ostrze po jego skórze, robiąc długie nacięcie od szyi, aż do połowy pleców. Ciemnowłosy podnosił gwałtownie głowę, słysząc u góry dźwięk łamanych gałęzi. Odmieniec ? Olbrzymi potwór skoczył w kierunku kaprala, odbijając się z pobliskiego drzewa. Levi spojrzał z pogardą na nowego wroga. Coś takiego ma być dla niego wyzwaniem? Z łatwością zaczepił linki o drzewo, z którego wybił się tytan. Odbił się od podłoża, a siła wybicia uniosła go wysoko w górę. Gdy znalazł się nad lecącym tytanem, puścił linki i wskoczył na jego plecy. Spokojnie zbliżył się do jego szyi i zrobił ostrzem nacięcie. Krew trysnęła gwałtownie z rany potwora. Niski kapral zeskoczył szybko z ciała tytana, nim martwa bestia zdążyła upaść z głośnym hukiem na ziemie. Ciemnowłosy przycupnął na jednej z gałęzi. Przyglądając się kupie parujących ciał. Wyjął z kieszeni białą ścierkę i zaczął czyścić ostrze broni.  Nagle, po lesie rozległ się kobiecy pisk. Odruchowo zaczepił linki do drzewa i ruszył w kierunku dźwięku. Nie marnował przy tym gazu. Wiatr muskał jego włosy. Szybko przemknął pośród drzew, pozostawiając po sobie tylko białe chmury, wypuszczanego gazu. Ciągle miał wrażenie że dobrze zna ten głos. Nagle dostrzegł nietypowe zjawisko. Tytan, który uczył się wspinać po drzewach.... W dodatku to nie wszystko! Bestia była zachęca przez radosne okrzyki brązowowłosej kobiety, która stała na najwyżej gałęzi drzewa, notując coś w zeszycie i nagradzała tytana radosnym wrzaskiem podniecenia za każdym razem gdy potwór wspiął się na kolejną gałąź.
- Możesz łaskawie powiedzieć, co do cholery wyprawiasz ?- Zapytał poirytowany Levi, lądując obok dziewczyny.
- LEVI ! Spójrz na niego ! Czy nie jest cudowny !?- 
- Jakoś tak nie sądzie, czy to źle ?- Zapytał z pogardą, jednak jego pytanie zostało całkowicie zignorowane przez dziewczynę.
-Spójrz tylko jak wysoko wchodzi ! Wcześniej wspinał się po tamtym drzewie i ciągle się przewracał, a teraz idzie mu całkiem sprawnie! Nie miałam pojęcia, że tytani potrafią się tak szybko się uczyć!  Ciekawe czy zdobył tak szybko umiejętność wspinania, po analizował swoje wcześniejszych błędy... Sam pomysł na wspinaczkę, wyróżnia go wśród tytanów !- Zawołała uradowana Zoe, jednak dopiero teraz spostrzegła, że Levi'ego nie ma.  Rozejrzała się, czy przypadkiem nie jest jeszcze w okolicy. Po chwili dała sobie spokój i wróciła do obserwowania tytana.
Zdębiała. Tytan podciągał się do góry na kolejnej gałęzi, ale nie to ją przeraziło. Na tej samej gałęzi stał ciemnowłosy mężczyzna. Ze stoickim spokojem przypatrywał się wysiłkom tytana.
- Chodzący po drzewach tytan, też mi coś. Jak dla mnie jesteś głupi jak cała reszta.- Wycedził przez zęby niewzruszonym tonem. Bacznie mierzył wzrokiem twarz tytana, która była teraz tuż przed nim. Potwór otworzył szeroko paszczę, za to Rivaille, niewzruszony nawet nie mrugnął. Spokojnie stał w miejscy, jednak ciągle był w gotowości, by w razie czego wystrzelić linki i zaatakować potwora. Przyłożył dłoń do podbródka, odliczając ile jeszcze czasu tytan zdoła się utrzymać na gałęzi. I wtedy rozległ się dźwięk wystrzał. Dookoła otoczył go zielony dym, a zaraz potem nastąpił zrozpaczony krzyk tytana. Potwór zleciał z gałęzi i uderzył z głośnym trzaskiem o ziemię. Levi nie zamierzał siedzieć bezczynie w zielonej chmurze dymu, od razu zaczepił linki o pobliskie drzewo. Na ziemi dojrzał rozwydrzonego tytana, który rozpaczliwie przyciskał dłonie do krwawiącego, prawego oka. Już miał zamiar ruszyć w jego kierunku, kiedy ktoś go uprzedził. Brązowe włosy i dokuczliwy zapach gazu, przemknął tuż przed nim. Dziewczyna wskoczyła na plecy tytana. Wyszeptała rozpaczliwym głosem jakieś przeprosiny i zrobiła nacięcie na szyi potwora, zanim ten zdążył się domyślić co się właściwie dzieje. A on ? Oparł się jak gdyby nigdy nic o pień drzewa i przyglądał się jak Zoe łazi wokół parującego ciała, szukając jakiś poszlak, które pomogą jej odpowiedzieć na pytanie "Dlaczego tytan z taką łatwością nauczył się wspinaczki ?". W końcu i Levi podszedł do martwego stworzenia i przyjrzał się zwłoką. Oparł but o jego głowę i schylił się do twarzy potwora, by spojrzeć w jego martwe, do połowy zregenerowane, prawe oko.
- Już nie jesteś taki cwany.- Wycedził z pogardzą.
- Jesteś z siebie zadowolony ?- Usłyszał za plecami. Nie potrafił ukryć zdziwienia. Gwałtownie odwrócił się w stronę dźwięku i dostrzegł wyraźnie rozzłoszczoną Zoe. Taki widok, rzeczywiście nie należał do częstych. Dziewczynę wyjątkowo trudno było rozzłościć, a jeszcze rzadziej podnosiła na kogoś głos. A już szczególnie na niego. Tyle razy się droczyli, ale ona zawsze tylko niewinnie mu się odgryzała. Jeszcze nigdy się na niego nie uniosła, a tym bardziej nie wpatrywała się w niego w ten sposób. Nawet człowiek z jego pewność siebie czuł się przytłoczony od rozzłoszczonych oczu dziewczyny.
- Przez ciebie zmarnowałam flarę ! Możesz mi wyjaśnić co ty wyprawisz ?- 
- Przecież to ty go zabiłaś. Ja tylko chciałem mu się przypatrzeć z bliska. Przecież miał prawo zobaczyć człowieka, który i tak prędzej czy później go zabije. Szkoda tylko, że mnie w tym uprzedziłaś.- Wymamrotał jakby nigdy nic. Jednak był odrobinę zaskoczony reakcją dziewczyny. Spodziewał się, że będzie się użalać nad martwym tytanem, przyjdzie do niego, obije go rękoma, wypłacze się w jego pelerynę, wysmarka nos w chustę ,którą kapral zawsze używał do czyszczenia broni i poleci szukać kolejnego tytana do zabawy. Czyli, że zachowa się tak jak zawsze, a tu całkowite przeciwieństwo typowego zachowania Zoe. I jak tu zrozumieć, tą narwaną kobietę ? Przecież ten tytan nie różnił się zbytnio od tych, które spotkała do tej pory podczas wypraw w terenie. Za to flary, z których korzystali zawiadowcy, były tańsze od wybielacza którego Levi zawsze używa do prania.
- Właśnie tego w tobie nie znoszę.- Warknęła rozzłoszczona zakładając ręce na biodrach, a Rivaille posłał jej pytające spojrzenie. Zoe była ostaniom sobą od której spodziewał się wykładu.
- Zawsze nie potrzebie ryzykujesz ! Pomyślałeś może o kogo głównie martwią się wszyscy zwiadowcy kiedy wyjeżdżamy w teren? Właśnie o ciebie ! To, że jesteś wyjątkowo uzdolniony w walcie nie oznacza, że jesteś nieśmiertelny ! Rivaille, jesteś najsłynniejszym zwiadowcą, nie przez siłę czy zdolności ! Tylko dlatego, że dajesz ludziom nadzieję ! Gdybyś zginął podczas jakiejś wyprawy, co by się stało ? Zdajesz sobie sprawę jak wiele ludzi przeżywało by twoją śmierć ? Po co ryzykujesz podczas tak prostego zadania ?- 
- Mógł bym cię spytać o to samo.- Odezwał się oschle kapral, odwracając się plecami do dziewczyny.
- Co masz na myśli ?-  Zapytała po chwili ciszy.
- Siedzisz sobie na drzewie i bardziej skupiasz się na notatkach niż na tytanie. Co by się stało gdyby nagle pojawił się tuż przed tobą ? Zdążyła byś wyciągnąć broń, zaczepić linki i zakatować ? Szczerze w to wątpię.- Dziewczyna westchnęła, słysząc zarzuty jakie postawił jej kapral.
- Jednak ja nie jestem tak ważna. Jako naukowiec, muszę być gotowa na śmierć. Chociaż by, za najdrobniejsze informacje, które mogły by się przysłużyć badaniom tytanów.  Na moje miejsce zawsze będzie mógł pojawić się ktoś inny, za to wiarę, którą budzisz w ludziach nie da od tak się porostu zastąpić. Dlatego przestań ryzykować bez potrzeby ! Narażać powinieneś się tylko wtedy, kiedy ma to wpływ na odwet ludzi !- 
- Naprawdę sądzisz, że od tak po prostu, dam się zabić jakiemuś cuchnącemu tytanowi ?- Zapytał z pogardą. Zoe zawahała się. Naprawdę nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Wierzyła w niego, ale również martwił ją jego sposób walki. Był profesjonalistą, ale zawsze dręczyła ją myśl, że przez jego zbytnią pewność siebie może mu się coś stać.
- Nie...- Odpowiedziała po chwili namysłu.- Ale gdyby się to stało, nie potrafiła bym sobie wybaczyć, że nie próbowałam cię jakoś przed tym uchronić. Jesteś zbyt ważny Levi. Zbyt wiele ludzi potrzebuje twojego wsparcia, byś mógł od tak po prostu umrzeć. W dodatku...- 
- Jesteś naprawdę głupia Zoe.- Warknął cynicznym głosem, nawet nie spojrzał na dziewczynę. Zupełnie, jak by rozzłościły go, jej słowa. Za to ona stała w bezruchu. Wiele razy nazywał ją "głupią okularnicą", jednak tym razem jego mówił śmiertelnie poważne.
- Ludzie umierają, zostawiają nas i nic tego nie zmieni. Dlatego nie można wierzyć samym słowom. Skoro nawet człowiekowi nie można całkowicie zawierzyć, to jakim cudem możesz ufać tytanom ?- Odpowiedział odchodząc.
*** 
- Hanji, czy coś się stało ?- Usłyszała znajomy głos. Spojrzała na jadącego obok niej Erwina. Dostrzegła nietypowy wyraz jego oczu. Jednak nie wiedziała, czy połyskują one troską, czy zdziwieniem.
-Zwykle podczas powrotu jedziesz obok Levi'ego i opowiadasz mu o tytanach, które tym razem widziałaś. Za to on narzeka ci, że jego strój nadaje się tylko do prania. W końcu poirytowany twoim monologiem i tym ,że go nie słuchasz, powinien teraz wyliczać ci wszystkich tytanów, których dzisiaj zabił. Za to ty, jak zwykle, łkając powinnaś obijać go po ramieniu, wykrzykując jaki jest okrutny i nieczuły.- Zaśmiał się wysoki mężczyzna.
- Mieliśmy małą sprzeczkę.- Westchnęła rozglądając się po ludziach z oddziału. Po chwili dostrzegła miedzy ludźmi niskiego, ciemnowłosego mężczyznę. A co grosza, nieszczęśliwy traf sprawił, że Levi akurat patrzył w jej stronę. Nie odwrócił wzorku, spoglądał pewnie przed siebie, a ona miała wrażenie, że jego tęczówki przeszywają ją na wskroś. Szybko się odwróciła. Naburmuszyła policzki, zadarła nos do góry, złożyła ręce na piersi i parsknęła pod nosem. To wszystko miało pokazach kapralowi, jak bardzo jest urażona. Erwin widząc zachowanie dziewczyny, zaśmiał się cicho pod nosem, a ona spojrzała na niego zaskoczona.
- Aż tak źle ?- 
- Oczywiście ! Odkąd ostatni ludzie zrezygnowali z przydzielenia do jego oddziału, Levi stał się nie do wytrzymania. Rozumiem, że teraz czyje się wolny, bo może działać sam, bez zmartwień. No ale, są jakieś granice! To nie oznacza, że może pchać się pod nos tytanów. Przecież nasz sprzęt też nie jest doskonały!  Co, jak obluzuje się jakaś śrubka ? Naprawdę... Przez te ostanie wydarzenia stał się strasznie opryskliwy, wybredny i nie można z nim żyć. Właśnie dlatego, jego ostatni oddział poprosił o przeniesienie.  Co on sobie myśli ? Stał się nagle takim narwańcem ! Jest wręcz nieznośny  i prawie że nie do wytrzymania !- 
- I kto to mówi.- Zaśmiał się cicho Erwin, za to Hanji spojrzała na niego zdziwiona. Kompletnie nie rozumiała o co mogło chodzić mężczyźnie.
- A tak naprawdę co o nim sądzisz ?- Zmienił pośpieszenie temat, wolał nie tłumaczyć dziewczynie co miał ,przed chwilą na myśli. Nie odpowiedziała od razu.
- Sądzę, że próbuje być oschły, tylko dlatego, że nie chce się zbytnio przywiązywać do ludzi. Na jego oczach umarł już nie jeden człowiek. Wielu z nich udało mu się kiedyś uratować. Więc ,pewnie ciężko mu to znieść, kiedy słyszy od kogoś, że zginęli podczas misji. Jednak mimo tego, to właśnie on potrzebuje bliskości drugiej osoby, bardziej niż którykolwiek ze zwiadowców. W dodatku ciągle czuje na sobie presję mieszkańców. Może jego ekscentryczny typ walki,  jest sposobem na wyładowaniem całego napięcia ?.... Zawsze próbuje od siebie wszystkich odepchnąć i wydaje się być taki nieosiągalny. Jednak on tylko udaje, że jest "typem samotnika". Tak naprawdę głupio mu przyznać, że bardzo szybko przywiązuje się do ludzi, a te chwile które spędzamy wszyscy razem to jedne z najlepszych wspomnień. Chce byś sam, ale tak naprawdę tego nienawidzi. Ale uważa, że jeśli będzie  trzymać się z daleka od wszystkich, to ludzie nie będą cierpieć po jego śmierci..... Chociaż mam wrażenie, że zawsze jest gdzieś blisko...Niezauważalny.......I czuwa nad nami....Czasem, jest dla siebie naprawdę zbyt okrutny.- Pomyślała na głos, aż w końcu spojrzała na Erwina. Czując, że bacznie jej się przyglądał, od jakiegoś czasu.
- Musisz naprawdę dobrze go znać, skoro wyciągnęłaś takie wnioski. Więc może, będzie lepiej jak szybko się pogodzicie ?- Zaśmiał się widząc ciekawskie, lecz niepewne spojrzenie dziewczyny.
*** 
Minęły trzy dni od tamtej sprzeczki. Jednak ona ciągle trzymała do niego urazę. Za to Levi zachowywał się tak, jak by nic się nie stało. Czasem ją o coś pytał, szturchał lub rzucał w jej stronę dokuczliwą docinkę na temat kolejnych ubłoconych butów.  Drażniło ją to. Za każdym razem, po prostu podawała mu dokument którego szukał, bez słowa ignorowała jego zaczepki, oraz nie słuchając monologu kaprala, posłusznie czyściła buty szczotką. Drażnił ją.... A może to wszystko przez to, że tak się o niego martwiła ? Sięgnęła ze znudzeniem po filiżankę z kawą i znów pogrążyła się w lekturze.
- Podpułkowniku Zoe !- Usłyszała krzyk. Spojrzało na mężczyznę, który staną u progu drzwi. Poznała go. Seweryn... Razem z pozostałymi żołnierzami, pomaga jej w badaniach i pilnuje porządku, w miejscu gdzie przetrzymują schwytanego jakieś trzy miesiące temu, tytana.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam ! Podpułkowniku, stało się coś strasznego ! Jest pani natychmiast potrzebna !- Zawołał zdyszany i lekko przerażony mężczyzna. Spoglądała na niego pytająco, ale dopiero teraz zdała sobie sprawę z paru rzeczy. Czuła się naprawdę dziwnie. Jak by dopiero teraz, uświadomiła sobie, jak długo musiała zasiedzieć się nad notatkami. Jednak nie to było dla niej najdziwniejsze. Ciągle miała wrażenie, że oprócz jej i przybyłego żołnierza, był w pomieszczeniu ktoś jeszcze.
-Hanji- Usłyszała znajomy głos. Spojrzała na autora słów. Z kanapy, która znajdowała się niedaleko stołu przy którym pracowała, podniósł się nie kto inny jak Levi. Podszedł do biurka i sięgnął po niedopitą szklankę z kawą. Czy to możliwe, że chciał spędzić z nią czas, mimo tego, jaka była dla niego ostatnio oschła? Od jak dawna siedział w jej biurze ?
- Nie ważne co się tam dzieje.... Nie waż się zginać.- Powiedział dość cynicznym tonem. Nie odpowiedziała. Ruszyła w kierunku drzwi i poszła za żołnierzem. Jednak przez cały czas czułą, że kapral odprowadza ją spojrzeniem, do wyjścia.
*** 
- Jak wygląda sytuacja?- Zapytała, pewnym krokiem przechodząc się po dachach koszar. Zwiadowcy nie byli idiotami. Mimo tego, wielu mieszkańców miało o nich takie zdanie. Żaden człowiek, nawet Zoe, nie był na tyle głupi by zgodził się na trzymanie tytana na otwartym terenie. Miejsce gdzie przetrzymywany był eksperyment, było całkiem spore. Otoczone dużym, grubym, ceglanym murem. Na terenie znajdowały się budynki koszar, gdzie przetrzymywane były wszystkie przedmioty, których używali żołnierze podczas badań. Chociaż cała konstrukcja miała swoje lata, to mimo biegu czasu z łatową mogła utrzymać w swoich granicach 5 metrowego tytana.
- Pod czas umocnień, przypadkiem została uszkodzona jedna z linek przytrzymująca tytana. Jak widać nawet tak bezrozumna bestia, nie była na tyle głupia by nie wykorzystać okazji. Zginęło trzech ludzi, pięcioro jest rannych. Tytan na razie nie ruszył się z miejsca gdzie był przetrzymywany. Żołnierze obstawili mury. Jeśli tytan chociaż odrobinę się do nich zbliży zostanie zestrzelony, a żołnie szybko go zabiją. Na ucieczkę nie ma szans, jednak bardzo ciężko będzie go znowu złapać. - Powiedział jeden z żołnierzy. Ona już wiedziała co ma robić. Jednak czuła się strasznie nieswojo. Prawda jest taka, że nie mają szans na powtórne schwytanie tytana. Widziała jak jeden z nich uczył się wspinaczki na własnych błędach. Więc jest  prawie zerowe prawdopodobieństwo, że bestia nabierze się drugi raz na tą samą sztuczkę. Wzięła głęboki wdech.
- Niech żołnierze czekają w gotowości. Jeśli tytan pojawi się w waszym zasięgu wzroku, bez wahania macie go zabić.- Powiedziała poważnym tonem. Zgadza się, nawet ona potrafiła być poważna w takiej sytuacji.
- Ja pójdę zebrać jak najwięcej informacji. Może dowiemy się czegoś nowego. Możliwe, że uosobienie tytana uległo zmianie. Jednak pójdę sprawdzić to sama ! Niech nikt z was nie waży się opuść wyznaczoną pozycję. Jeśli  tytan zbliży się do granicy, oznacza to że poniosłam porażkę. Wtedy nie ryzykujcie i zabijcie go bez wahania. Dowództwo przemyje Seweryn. Twoim obowiązkiem będzie nadzorowanie misji, by poszła zgodnie z planem, a po wszystkimi zdasz Erwinowi raport gdy już wróci z miasteczka. Pamiętaj, że każdy dobry dowódca stawia wyżej życie swoich żołnierzy, niż własne.- Powiedziała groźnie i ruszyła przed siebie.
- Ale podpułkowniku..- 
- To jest rozkaz !- Krzyknęła karcąc żołnierzy spojrzeniem i ruszyła odważnie krokiem. To dziwne uczucie.... Dawno nie była taka zaniepokojona.... Ostatni raz, było to wtedy kiedy postrzeliła tytana flarą. Czyżby to strach ?
***
-Zawodzisz mnie Radol- Powiedziała smutno, wiedząc jak tytan próbuje ją pochwycić. Szybko wystrzeliła linki i przeskoczyła na kolejny dach.
- Byłam pewna, że dowiem się o tobie czegoś nowego, a tu nic ! Naprawdę, jestem na ciebie bardzo zła !- Powiedziała zawiedzionym tonem, a jej przemowa przypominały słowa wypowiedziane przez rozzłoszczoną matkę, która karci swojego synka. Obserwowała jak tytan powoli obraca się w jej stronę.
- Tyle czasu z tobą spędziła. Jednak ty dalej jesteś taki, jak w dniu w którym cię schwytaliśmy. Naprawdę mnie nie poznajesz ? Jestem Hanji Zoe. Witałam się z tobą za każdym razem, gdy przychodziłam cię odwiedzić. Masz bardzo słabą pamieć Radol.- Powiedziała ze smutkiem. Przecież nie będzie tak skakać z miejsca na miejsce, cały dzień ! Jeśli tak dalej pójdzie, to sama będzie musiała zabić tego tytana.
-Z-e...- Poderwała gwałtownie głowę słysząc ten dźwięk. Czy to, co przed chwilą się stało było złudzeniem?  Czy tytan próbował wypowiedzieć jej nazwisko ?
- Zgadza się ! Jestem Zoe ! Hanji Zoe ! Przychodziłam do ciebie codziennie i za każdym razem opowiadałam ci o sobie ! Pamiętasz ? Zoe ! Zwiadowca Hanji Zoe ! Pamiętasz moje imię, Radol ?- Wykrzyczała z podekscytowaniem, podbiegając do krawędzi dachu. To było niemożliwe ! Jak by przez ten drobny gest, jej cały trud okazała się nie być daremny. Dla niej był to olbrzymi skok w przebiegu badań. Nauka tytana ludzkiej mowy, mogła by zdziałać cuda! Dowiedzieli by się tylu rzeczy, może udało by im się go oswoić ! Przecież....
Poderwała się gwałtownie, wiedząc jak tytan rzucił się w jej stronę. Krzyknęła, a jej serce podskoczyło, chyba do samego gardła ! Dostrzegła tylko ostre jak brzytwa zęby i olbrzymią jamę ustną w której miała się za chwile znaleźć. Odruchowo się cofnęła, ale potknęła się o jedną z dachówek. Poczuła tępy ból z tyłu głowy. Akurat teraz musiała się uderzyć ? Otumaniona nie wiedziała co robić. Chciała wstać, jednak jej ciało odmówiło posłuszeństwa. To wszystko działo się za szybko. Po prostu za szybko. Wstrzymała oddech, czekając jak tytan połknie ja jednym kęsem. Serce waliło jej jak opętane. Śmierdzący oddech potwora ranił jej nozdrza.
"Co by się stało gdyby nagle pojawił się tuż przed tobą ? Zdążyła byś wyciągnąć broń, zaczepić linki i zakatować ?"
Usłyszała w myślach znajomy głos. Widziała w głowie, obraz poirytowanego mężczyzny. Który odwrócił się do niej plecami, z rozzłoszczonym wyrazem twarzy. Łzy spłynęły po jej pliczkach i w ostatnich sekundach swojego życia zebrała się tylko na głośny, przeraźliwy i rozpaczliwy krzyk.
***
- Co się stało ?- Zapytała samą siebie. Chciała otworzyć oczy, jednak jej powieki były tak niewyobrażalnie ciężkie. Silny ból głowy, też nie należał do najprzyjemniejszych. Zdała sobie sprawę, że znajduje się w pozycji leżącej. Odruchowo podniosła się i usiadła na twardej powierzchni. Otumaniona, ciągle nie pamiętała co się stało. Było gorąco, wręcz przeraźliwie gorąco. Z trudem otworzyła oczy. Ciemność, gdzie nie gdzie, zupełnie jak by przez szpary, wydobywało się lekkie światło. Smród. Okrutny odór znęcał się nad jej zmysłem węchu.  Rozejrzała się, czekając aż wzrok przyzwyczai się do otoczenia. Ciągle miała wrażenie, że jest otoczona gorącą parą. Jęknęła, rozmasowując ręką obolałą głowę. Jednak jej dłoń napotkała dziwną substancję. Lepka, gęsta i przezroczysta ciecz, znajdowała się teraz na jej dłoni. Sam dotyk i zapach płynu budził w niej takie obrzydzenie, że cudem powstrzymała się od zwrócenia drugiego śniadania, które chyba właśnie stanęło jej w gardle. Przełknęła głośno ślinę. Bała się... Cholernie się bała. Jednak coś w tym dziwnym miejscu ją zaciekawiło. Zdała sobie sprawę, że jedna z jej nóg nie opiera się o twardą, niewygodną powierzchnię, na której siedziała. Tylko o miękkie, wilgotne i gąbczaste podłoże. Zbliżyła się do tego miejsca i przyjrzała mu się dokładnie. Jednak dopiero po chwili, gdy wytężyła wzrok, zrozumiałą na czym dokładnie znajduje się jej noga. Wtedy, zupełnie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zniknęła cała niewiedza. Ból, otępienie, lekki niepokój... To wszytko zniknęło, a prawda stała się taka oczywista!  Teraz wszystko przeobraziło się w jedno... Nie strach, tylko czyste przerażenie ! Bo to nie była ziemia.... Tylko język ! Najprawdziwszy język tytana! Odsunęła się gwałtownie i poczuła, że przypadkiem włożyła rękę do jakiej kałuży. Jednak substancja, różniła się od wcześniejszej. Nie byłą tak gęsta, miała inny kolor i całkowicie odmienny zapach. Podniosła dłoń i od razu rozpoznała ciecz. Krew...To było stanowczo za dużo. Dziewczyna wstrzymała oddech. Zupełnie zapomniała jak się oddycha, a serce waliło jej jak opętane. Jej ciało zaczęło drgać, aż w końcu z jej gardła wydobył się przeraźliwie głośny pisk.
- Hanji ! - Usłyszała. Znała ten głos, aż za dobrze. Był teraz niczym promień nadziei w tej ciemnej pułapce. Chciała wyjść. Teraz. Natychmiast ! Musiała się wydostać. Panicznie rozejrzała się za drogą ucieczki. Dostrzegła to co wcześniej było dla niej nie widoczne. Rząd ostrych zębów. Otaczały ją dookoła. Jednak nagle, z jednej strony dostrzegła rażące światło. Wydobywał się z tamtą chłodny podmuch świeżego powietrza. Bez namysłu ruszyła na przód. Wręcz rzuciła się w kierunku światła. Gwałtownie wyskoczyła z cuchnącego więzienia i zaczerpnęła świeżego powietrza. Czuła, że jej ciało przechyla się do przodu, ale nie dojrzała ziemi. Świerzy zapach chloru wydobywał się z delikatnego materiały na którym zacisnęła dłonie. Zielona część peleryny przemknął gdzieś obok, a ona tylko wtuliła się pośpiesznie, w białą tkaninę. Czując, że nareszcie jest bezpieczna. Gwałtownie łapała oddech, łzy spływały po jej policzkach i nagle zaczął dokuczać jej katar.
- Jesteś naprawdę głupia Zoe.- Powiedział cicho, przyciskając ją do swojego torsu. Jej łzy plamiły jego koszulę, ale i tak nadawała się do prania, wiec co  miał do stracenia ? Zaczął gładzic ją po tłustych, mokrych od śliny tytana, włosach. Płakała jak dzika, a może raczej jak opętana? Jednak nie był pewny, czy dziewczyna tak głośno płakała, czy po prostu krzyczała z przerażenia, próbując powstrzymać łzy. Jej dłonie z każdą chwilą zaciskały się coraz mocnej. Paznokciami wbijała się w jego skórę, zdając mu ból. Jednak on zignorował teraz wszystko. Spojrzał na nią troskliwie. Sam, czuł się poruszony widząc wyraz jej twarzy. Chyba po raz pierwszy, można było dostrzec w jego oczach coś innego niż pogardliwy lub cyniczny wyraz. Teraz połyskiwały troską i współczuciem, oraz czymś jeszcze...Nieznanym mu dotąd uczuciem...Otulił mocno dziewczynę. Już nigdy, nie chciał wypuścić jej z ramion. Wydawała się teraz tak bardzo bezbronna. Taka delikatna, niewinna i drobna, a przecież była wyższa od niego! Jednak teraz skulona, wtulona w jego tors przypominała mu małą bezbronną dziewczynkę, która w ramionach bliskiej jej osoby, chciała się ukryć przed całym złem tego świata. W dodatku to dziwne uczucie... Jej zapłakane oczy. Przerażony wyraz twarzy. Drganie jej ciała oraz nierówny, gwałtowny oddech. To jak ufnie tuli się do jego torsu, by chodź na chwilę poczuć się bezpiecznie...Ten żałosny widok dziewczyny, sprawiał mu większy ból nisz wszystkie rany razem wzięte, które odniósł podczas kariery zwiadowcy.  Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że kiedy ujrzał jak tytan rzuca się z otwartą paszczą na dziewczyną... Zrozumiał, że pierwszy raz w życiu, poczuł wtedy..... Najprawdziwszy strach.
*** 
-Ranny, zobacz do jakiego stanu się doprowadziłaś- Jęknął poirytowany, patrząc jak zapłakana dziewczyna  próbuje opanować łzy. Minęło naprawdę sporo czasu zanim Zoe zaczęła przyswajać niektóre rzeczy i dobrowolnie postanowiła odsunąć się od mokrego od jej łez, kaprala. Jednak trudno jej się dziwić. Przebywanie w paszczy tytana, nie u jednego człowieka spowodowało by atak szaleństwa.
- Co ja z tobą mam.- Parsknął i zaczął rozwiązywać chustę, która byłą owinięta wokół jego szyi.
- Trzymaj.-  Powiedział oschle, podjąć Hanji przedmiot. Dziewczyna spojrzała  pytająco  na twarz ciemnowłosego mężczyzny. Zupełnie, jak by chciała się upewnić, czy naprawdę może ją wsiąść. W końcu gwałtownie wyrwała materiał z jego ręki i zaczęła wycierać łzy spływające po jej policzkach, a na koniec wysmarkała głośno nos w biały materiał. Kapral wzdrygnął się słysząc ten dźwięk i z odrazą spojrzał na trzymaną przez Zoe szmatkę. Jednego był pewny. Nigdy już nie dotknie tej chusty !
- Skąd się tu wziąłeś ?- Zapytała po chwili. To był jej pierwsze sensowne zdanie po fazie krzyków, lamentów, płaczów i bezsensownych monologów, w których podczas nieskładnych wypowiedzi dławiła się własnymi łzami.
- Nie mogłem usiąść spokojnie w miejscu, wiec postanowiłem cie poszukać. Na murach opowiedziano mi co się stało i gdy żołnierze powiedzieli, że podpułkownik Zoe ruszyła sama, od razu postanowiłam pójść za tobą. Jednak długo musiałam się męczyć z twoimi żołnierzami. Naprawdę.. Ci idioci stawiają wyżej rozkazy które im wydałaś, niż twoje własne życie. W końcu się im wyrwałam i od razu poleciałem szukać tytana. Doszedłem na miejsce, akurat jak skoczył w twoją stronę i na szczęście zdążyłem przeciąć mu kark, zanim zdążył cie zakatować. Jednak gdy spadł na dach, jego szczęka przebiła się głęboko przez sufit, a ty utknęłaś w jego paszczy. Musiałem nieźle się namęczyć, by chodź trochę przesunąć te obślizgłe zębiska i zrobić przejście, by się do ciebie dostać. Jednak, od dziwo, dałaś radę wyjść stamtąd o własnych siłach. Jestem pod wrażeniem, że po czymś takim możesz ustać na nogach i normalnie myśleć. - Zapanowała cisza. Hanji ciągle dręczyło jedno pytanie, ale bała się zadać je kapralowi. Jednak nie mogła się dłużej powstrzymywać.
- Czy zdajesz sobie sprawę, z tego co zrobiłeś ?- Zapytała.
- Uratowałem ci życie ?- Zapytał sarkastycznie, zdziwiony pytaniem dziewczyny.
- Ratując mnie, zabiłeś bardzo cenny obiekt badań. Ten tytan mógł wyuczyć się ludzkiej mowy, a nawiązanie z nimi kontaktu mogło nam pomóc znaleźć odpowiedź na wiele pytań. Ten tytan był dużo cenniejszy niż moje życie.-  Wyszeptała, ocierając kolejne łzy spływające po jej pliczkach. Taka była prawda. Jej życie było mniej cenne od głupiego, cuchnącego tytana. Wszystko co do tej pory odkryła, było niczym z szansą na wyuczenia tytana ludzkiej mowy.
- Nie dla mnie.- Odpowiedział natychmiastowo kapral. Nawet nie zastanawiał się na tym co mówi. Po prostu był tego pewien i nic nie mogło zmienić jego zdania. Odwrócił się i powolnym krokiem ruszył po dachu koszar.  Dziewczyna spoglądała na dochodzącego mężczyznę, ściskając w dłoniach zasmarkana chustę.
- Więc taki z ciebie "typ samotnika" ?- Zaśmiała się pod nosem, a kąciki jej ust zgięły się w delikatnym uśmiechu.
" Nie ważne co się tam dzieje.... Nie waż się zginać."
Przypomniała sobie słowa kaprala. Ścisnęła chustę w prawej dłoni i przycisnęła pięść do piersi. Lewą rękę odsunęła do tyłu i tak jak żołnierze przysięgają w tej postawie bronić ludzi, tak ona obiecała sobie, że nigdy nie przestanie walczyć. Podniosła głowę. Dostrzegła kaprala, który był już daleko od niej. Mundur, idealnie do niego pasował. Do żołnierza, który dla wszystkich był symbolem nadziei.  Zielona, poharatana peleryna falowała na wietrze.Dookoła, na lekkim wietrze, unosił się w powietrzu tynk, ze zniszczonych budynków. Na tle tych wszystkich zniszczeń, był on. Zwiadowca. Kapral Levi. Na zielonym materiale znajdował się znak zwiadowców. Znak tak bliski jej sercu. Czarno- białe skrzydła, na szarym tle. Skrzydłaka wolności.


***
Ta...I tak oto dobrnęliście do końca xD Nie miałam pojęcia jak się zabrać do tego one-shota. Chciałam by Levi wypadł w nim najlepiej,  wiec pomyślałam, że zrobię całą fabułę o nim i napiszę coś o jego życiu złodzieja, przed wstąpieniem do zwiadowców. Jednak wtedy nie zrealizowała bym tego tak jak trzeba.  Miała być akcja, przygada i wątek miłosny. A Hanji chyba poznał dopiero w oddziale zwiadowców xD Zresztą, co by to była za akcja jak nie ma piękniej walki Leviego ? Pomyślałam,  że może opiszę jak Hanji dostała się do zwiadowców i jak poznała naszego kaprala.... Ale znowuż było by go za mało. Wiec stworzyłam prostą fabułę i starałam się jak najlepiej ją opisać. Tak by Levi był zarówno dobrze odzwierciedlony jak i jak najlepiej przedstawiony. Chciałam też spróbować opisać w nim emocje, których raczej by nie okazał xD Jednak... Tak bardzo skupiłam się na jak najlepszym pokazaniu jego postaci, że niespodziewanie plan przejęła Hanji. A ponieważ mi się nudziło i przypomniałam sobie, że najbardziej w świecie boję się pewnej melodii to postanowiłam dodać trochę dramaturgi jakaś chorą/straszną scenę. Co chyba nie wyszło dobrze, ale trudu ;p  Misaki,  dedykuję tego one-shota tobie i przepraszam, bo pewnie nie spełniłam twoich oczekiwań,  ale przez wyjazd nie miałam czasu na zbyt długie analizowanie fabuły i jakości. Jestem zbyt bardzo zestresowana i podjarana tym wyjazdem xD Tak czy inaczej,  jeśli czujesz zawód to mam nadzieję,  że przynajmniej art ci się spodoba ;_;  Jednak o czymś muszę się wyżalić. Ten one-shot wyszedł makabrycznie długi ! Nie nawiedzę tego ! Starałam się streścić wszystko, opisać krótko, ale tak byście wczuli się chodź odrobinę w klimat, a i tak wyszedł tasiemiec, cholera ! Nie dla mnie pisanie historii w jednej części xD I powiem tak... Nie jestem zadowolona z tego one-shota. Odbiega od zamówienia przez co mam wyrzuty.  Ale wiem, że Misaki jest fanką Leviego dlatego chciałam, by wyszedł z niego jak najlepszy bohater. A darowałam sobie pisanie od nowa i tworzenie innej historii, bo muszę to powiedzieć. Przywiązałam się do tego one-shota. Dał mi w kość. Najpierw raziło mnie zachodzące słonce,  a potem pisałam w ciemnościach.  Edytowałam i skracałam jak się dało, ale stając się zachować ręce i nogi. Bez muzyki, z jęczącym kotem na nogach, który mnie dręczył dopóki słońce nie zaszło i zrobiło się trochę ciemniej.  Nad korektę przesiedziałam cała noc, a z tana na siłownię ;_; A co było najgorsze ? MUCHA ! Od samego rozpoczęcia pisania do końca korekty latała mi nad uchem, ale nie poszłam jej wykopać bo bałam się, że jak odejdę od kompa to potem nie będzie mi się chciało pisać i zasnę, wiec postanowiłam z mendą muszę  wytrzymać. Jak wypadł one-shot oceńcie sami. Ja idę zabić głupiego owada, przez którego o mało napadu wściekłości nie dostałam ! Grrr...
Ps.
Nawet notka od czytelnika wyszła długa ! O wielka jakości miejsca na kartce ... Dlaczego mnie tak nie nawiedzisz ?! D; 

Ps. x2
Jakoś ciągle nie może do mnie dość, myśl że to napisałam O.O Dlaczego ? 

16 komentarzy:

  1. E tam, że za dług (chociaż na telefonie czytałam go ze 20 min xD) xD Ważne, że mi się podobało :D
    No to przejdźmy do rzeczy...

    KYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! *fangirling mode on*
    Wyszło EPICKO! BARDZO EPICKO! Jak mi się podobał opis tej walki Leviego, i jeszcze Hanji! :3


    A TEN TEKST: "Nie waż się zginąć" ;w; Aż się wzruszyłam ;-;

    Jak na siebie patrzyli na tych koniach, ta gadka na koniec, ten tekst o ginięcu, ratunek i to przytulanie *w*

    Noż po prostu aż miałam banana na twarzy :D


    Rivaille wyszedł aż nad epicko xD

    Może i było parę błędów, gdzie np. .. dobra git xD Zapomniałam a nie chce mi się szukać xD

    Btw.... Seweryn? xD Przepraszam, ale padłam jak przeczytałam to imię xDDD A Radol kojarzyła mi się z Adolfem Hitlerem xDDDDDD

    Mi się bardzo podobał one-shot i chyba zamówię u Ciebie one-shot Rivaille x Hanji bo widać, że masz naprawdę niezłe pomysły na nich xD

    A ogółem rzecz biorąc.... ja się najarałam na wielkie kissu kissu ;-; I tak na to liczyłam, ale w połowie rozdziału jednak uświadomić sobie, że nic z tego ;-;

    P.S. Przepraszam, za mój nieskładny komentarz, ale:
    1. Jestem zbyt podjarana, żeby normalnie pisać.
    2. Napisałam już wcześniej "normalny komentarz" ale złośliwy komp wyłączył się ;-;

    Całuję :**
    ~Mika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątek miłosny nie miał być przesadzony ;p Więc darowałam sobie Kissu, kissu ;p W końcu i tak Levi pewnie się wysilił by dotknąć ją gdy była całą brudna, a co dopiero całować xD Nie no nie znęcajmy się tak nad naszym pedancikiem xD No i cieszę się, że Levi wypadł w twoich oczach tak dobrze ;) Dzięki Mika ! Na ciebie zawsze można liczyć ^^

      Usuń
    2. Wiesz co Miku...Co do zamówienia. To chyba już mam całkiem dobrą historię, która powinna przypaść ci do gustu ;p Jeszcze tylko wcisnąć tak kiss xD

      Usuń
    3. Zgadzam się xDD Mi i tak gały wyszły kiedy on ją dotykał xDDD Taką brudną xDD
      Ekhem.. no to po pierwsze:
      Też daję 10/10 ^^
      Jak już mówiłam wyłapałam kilka takich błędów, gdzie np. zamiast no nie wiem "skrzydła" napisałaś "szydłaka"
      Ale to tam szczegół ;p
      Mi się bardzo podobało ^^
      I już idę zamówienie składać xD
      P.S. Szczerze to nie mogę sobie wyobrazić wymiany śliny Hanji i Rivailla xD Tego pedanta? xD Ale chciałabym to przeczytać xDDDDDDDDDD
      ~Mika

      Usuń
    4. Mam się bać ? xD Ale widziałam parę takich artów xD

      Usuń
  2. Dlaczego niby miałabym się zawieść? Wyszło idealnie! :D A jeżeli chodzi o długość ,to jestem zdania ,że im dłuższe tym lepsze, więc po co się martwisz. Jak dla mnie 10/10. Przeszłaś moje najlepsze oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę aż tak dobrze ? Uf... Kamień z serca normalnie ! Dzięki Misaki ^^ Cieszę się, że udało mi się przynajmniej odrobinę przewidzieć, co chcesz przeczytać w one-shocie dla ciebie ;D Po prostu staram się was nie zawieść ! Dlatego strasznie mi ulżyło jak napisałaś, że historia ci się spodobała ;) No i co... Polecam się na przyszłość xD

      Usuń
  3. Czas na mój komentarz. ;__;
    Postaram się jakoś po ludzku wyrazić swoją opinię, ale ostrzegam, że jestem zbyt podniecona, by pisać.

    Zacznijmy od tego, co złe. XD Wybacz, ale teraz cię zjadę. Jestem bardzo przewrażliwiona na tym punkcie, dlatego cholernie irytowały mnie wszelkie powtórzenia, to, że co parę zdań pojawiało się słowo "pogardliwie", "z pogardą" i ogólnie TO w różnych odmianach. A także zdania typu "Kali mówić" czyli wszystkie te, gdzie słowa były źle poodmieniane. Było całkiem dużo takich przypadków, także na przyszłość zwracaj większą uwagę na takie błędy oraz korektę.
    Jeśli chcesz (byłabym zaszczycona) mogę poprawiać twoje opowiadania po napisaniu. Same błędy stylistyczne, ortograficzne i interpunkcyjne. :3 Możesz pisać nawet o 3. w nocy. *_* Byłabym najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi, gdybyś powierzyła mi takie zadanie.

    A teraz plusy. No, można się domyślić, że wszystko, czego nie było tam (^ na górze) jest dobre. Na początku tekst wydawał mi się nieco... nie wiem, jak to ująć... pospolity? O, chyba o to mi chodzi. ^^ Ale później... później wyszło genialnie! < krew z nosa > To było coś boskiego. Borze, fabuła. Obłędna, kurwa no obłędna.
    Muszę cię za coś pochwalić. Naprawdę zachwyciła mnie końcówka. Uwielbiam takie lekko niezrozumiałe, nieoczywiste, owiane chmurką tajemniczości zakończenia. Wyobraziłam sobie tę scenę: gdy Levi odchodzi wśród zniszczonych budynków, w chmurach pyłu pośród zniszczeń patrząc przed siebie obojętnym wzorkiem, z ostrzami chwały (śpiewając hymn zwycięstwa (*tłumaczenie openingu ^^) i wspaniałymi Skrzydłami Wolności na plecach. Ogólnie: jest MEGA. :3 Moja skromna duszyczka artysty jest zachwycona.

    Na koniec dodam, że nie cierpię tasiemców. Jak zobaczyłam wpis na Gmailu od razu weszłam w opowiadanie i... opuściły mnie siły. Powiedziałam, że sobie daruję. Mimo wszystko moja intuicja kazała mi to przeczytać. Powiem ci, że nie jestem zawiedziona. c:
    W końcu dotarłam do końca... Myślałam, że mogę teraz (ja również XD) zabić cholernego owada, w tym przypadku komara. Ale nie! Bo po co? Nic to! Nic to, że długi tekst. > Ty < musiałaś jeszcze dowalić długą jak stąd dotąd notkę dla czytelnika. XD Myślę sobie "kurwa, no nie". Zresztą, co ja ci będę pierdolić, patrz, jak wyglądałam: http://www.youtube.com/watch?v=oxiJrcFo724 XD
    Ale notkę też przeczytałam. ^^

    Oceniam Cię nad wyraz dobrze. Gratuluję talentu i tego, co tworzyłaś tutaj. Wszyscy naprawdę ci dziękujemy za tą very epic story. <3

    A co do tego komara: w końcu rozumiem wielkie słowa pewnego wielkiego człowieka: "Jeśli uważasz, że jesteś zbyt mały, by coś zmienić, spróbuj zasnąć (czytać/pisać XD) z komarem (muchą :P) nad uchem". To zdanie nabiera nowego sensu. Czyż nie, Aś? ^^


    ----
    O Bosz... Jak tak teraz patrzę... to ja pierdykam, jaki długi komentarz*! o_o A ja ci wytykam, że to twoje teksty są długie. XD

    *ale ostrzegałam na fp :P
    ----


    Remii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ale korektę robiłam w środku nocy i taka moja wada ;/ Nie potrafię zrobić poprawnej korekt. Nawet nie mam programu, który sprawdził by podstawowe błędy. Robię ich bardzo dużo i to niestety moja największa wada w pisaniu D; Drugą jest to że zbyt bardzo się rozpisuję xD Jednak to dlatego, że nie lubię gdy tekst jest krótki ;_; Wolę czytać długo, ale porządnie, niż raz dwa i na odpieprz D: A ja po prostu nie potrafię dobrze napisać, a krótko -.- Akcja i tak była dość prosta i boję się, że przy bardziej rozwiniętych fabułkach, które znajdują się mojej głowie. Wyjdzie to za długie. Ale wtedy najwyżej podzielę to na dwie części xD Dzięki za komentarz i jeszcze raz przepraszam za błędy. Jednak jestem beznadzieja w korekcie, a nie chcę obarczać tym kogoś innego ;/

      Usuń
  4. Wiem, czytałam. Pewnie chciałaś jak najszybciej to opublikować i podzielić się z innymi, ale z drugiej strony mogłaś poczekać do rana i dokładnie to przeczytać. A jednak nic na to nie mówię, sama rozumiem. ;)

    Szczerze ci powiem, że moje opowiadania też zawsze wychodzą długie, ale nigdy nie łudziłam się, że kilometrowej długości tekst może być zachęcający. Wiadomo, że tasiemce będą zawsze zniechęcać.

    Rozumiem, że próbujesz mi delikatnie powiedzieć, że nie chcesz pomocy. ^^' Ale gdybyś jednak się namyśliła to wiedz, że naprawdę będę szczęśliwa móc to robić. Czuję się w tej chwili, jak cholerny popapraniec. Zupełnie, jak Hanji. >u<

    Remii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie to nie tak xD Po prostu uwierz mi że nie chciała byś przeczytać tego co piszę przed korektą xDD Czysta masakra xD Nie ma zdania bez błędu. Bo ja na to nie zwracam uwagi. Siadam piszę i mnie nie ma xD A co do tasiemców to zależy. Też średnio przepadam za długimi tekstami, ale gdy lubię kogoś sposób pisania, bardzo podoba mi się akcja i fabuła, to czasem aż mam ochotę robić mu wyrzuty, że tak krótko xDD Jak lubię czyjegoś bloga to aż mam ochotę wykrzyczeć "Co tak mało ?" xD Ale oczywiście się powstrzymuje. Jednak zawsze byłam zbyt rozpisana xD Cóż zrobić ? Jednak nie zawsze pisałam tak długo xDD Wolę jednak by było dużo, niż mało ^^ W końcu jak bym jeszcze poskracała tego one-shota to nie wyszedł by fatalnie xD Ale jeśli będę potrzebowała pomocy z korektą to na pewno, poproszę cię o pomoc ! ;D

      Usuń
  5. Naprawdę wierz mi, że bym chciała. <D Uwielbiam to robić. Robiłam korekty niezliczonej ilości ludziom, a im więcej błędów, tym więcej poprawiania. A, że takie rzeczy sprawiają mi przyjemność - tym więcej zabawy! ^^

    Ja mam tak samo. Naprawdę, szkoda, że krótko. Tak sobie pomyślałam, że z tego one-shot'a mogłoby wyjść pełnometrażowe opowiadanie. Świetnie się nadaje do pociągnięcia historii. ;) Pomyśl nad tym.

    Remii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzmy tak ^^ Na bloga robię sama (bo muszę się nauczyć robić korekty). Jednak jak będę potrzebowała pomocy (jakiś konkurs lub ważna notka itd.) to się do ciebie zgłoszę ^^

      Usuń
    2. Juhu! -(^u^)-
      Czekam na tę okazję.

      Usuń
  6. Bardzo ciekawie napisane. Brak słów po prostu. Fakt, było tam kilka błędów, ale nad tym można popracować. Wszystko było fajnie opisane i ogólnie przyjemnie się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  7. 39 year-old Account Coordinator Esta Gallo, hailing from Swift Current enjoys watching movies like "Hound of the Baskervilles, The" and Web surfing. Took a trip to Sacred City of Caral-Supe Inner City and Harbour and drives a Ferrari 250 SWB Berlinetta Competizione. zasoby

    OdpowiedzUsuń