Paring/Postać: Mikasa x Eren
Historyjka z dedykacją dla Hinata-chan.
"Nie mogę umrzeć, bo żyję tylko dla ciebie"
Świerzy powiew wiatru bawił się jej włosami. Letnie promienie słońca, starały się przedrzeć przez korony drzew, by chociaż odrobinę oświecić jej zgrabną postać. Między drzewami przemknęła pewna czarnowłosa dziewczyna. Powoli zaczęła opadać z sił, a z głębokich ran nieostatnie ciekła krew. W jednej ręce trzymała broń, drugą zaciskała ranę na brzuchu. Kulała, jej oddech był niespokojny, ale biegła.... Musiała.....Jej wierzchowiec został spłoszony przez odmieńca, głupotą było by czekanie na jego powrót, gdy w okolicy grasowało tyle tytanów. Jej sprzęt został powarzenie uszkodzony i była zmuszona porzucić go, bo stał się dla niej balastem. Jedyne co mogła ze sobą wsiąść to jedno ostrze, które z każdym krokiem coraz mocniej ściskała w dłoni, tworząc przy tym kolejną ranę. Gdy tylko zdążyła wystrzelić w powietrze flarę, ruszyła w kierunku pobliskiego lasu, licząc na to, że może uda jej się odnaleźć pozostałych zwiadowców. Biegła dalej, a z każdym krokiem narastało w niej uczucie strachu. Oprócz broni i obrażeni zabrała ze sobą jeszcze jedną rzecz... Obraz martwych twarzy jej towarzyszy. Bała się, ale nie tego że zginie w paszczy jakiegoś tytana. Bała się, że już nigdy nie ujrzy twarzy bliskiej jej osoby. Chłopaka, który zawsze był przy niej. Wysłuchiwał jej, gdy coś ją dręczyło. Wspierał, gdy zaczynała w siebie wątpić. Wycierał jej łzy, gdy płakała na myśl o przykrych wspomnieniach. Dla niego musiała walczyć. Chociaż by tylko po to, by mieć przed oczami jego twarz. By słyszeć każdego dnia jego głos. Widzieć jego uśmiech, czuć jego obecność. Dla tego właśnie musiała walczyć. Nie mogła zgnać, gdzieś w lesie ,samotnie. Już nigdy nie chciała być sama. Jedyne czego teraz pragnęła, to usnąć w ramionach ukochanego chłopaka. Chłopaka, który był jej wsparciem, którego kochała nad życie, ale bała się wyznać swoje uczucia. Dla niego i tylko dla niego będzie walczyć ! Nie zginie! Nie może ! Zabronił jej ! Dla niego.....Dla niego.... Dla tych pięknych oczu, dla tego kojącego głosu.... Będzie walczyć ! By jeszcze raz usłyszeć jego śmiech, zobaczyć jego uśmiech, by jeszcze raz na nią nakrzyczał pod wpływem emocji, by jeszcze raz mogła wypłakać się w jego ramię. Dla tego wszystkiego... NIE MOGŁA OD TAK PO PROSTU UMRZEĆ !
Zatrzymała się. Przed jej oczami, wychyliła się za drzewa olbrzymia twarz. Twarz tytana. Zaskoczona, odskoczyła do tyłu. Co teraz ? Nie może się podać. Musi biec dalej. Zabije go ! Zabije każdego kto spróbuje stanąć pomiędzy nią, a jej rodziną. Zabije każdego ! Jej piękne tęczówki błyszczały chęcią mordu. Chwyciła ostrze w obie dłonie i ruszyła na potwora, zanim ten jeszcze zdążył się zorientować co się dzieje. Zabije go ! Teraz ma okazje ! Zanim się podniesie ! Przebije mu oczu i poharata szyję ! Zignorowała rany, zignorowała ból, łzy spływające z oczu. ZABIJE GO ! Z krzykiem podskoczyła , zanim tytan zdążył się zorientować. Wbiła ostrzę w jego oko, przecinając je na pół. Tytan wrzasnął jak opętany, a krew oblała ciało dziewczyny. Gorąca, czerwona ciecz spływała po jej skórze. Zabije go ! Ruszyła by wskoczyć na szyję tytana, zanim ten zdąży się podnieść. Jednak coś jej przeszkodziło. Wielka dłoń ruszyła w jej stronę i uderzyła dziewczynę z taką siłą, że zatrzymała się dopiero na pobliskim drzewie, robią w nim głębokie wgniecenie. Opadła na ziemię. Wypluła gromadzącą się w ustach krew. Wygięła się w nietypowy sposób, czując olbrzymi ból pleców. Teraz jej ranny krwawiły jeszcze bardziej, ale nie może przegrać. Rozejrzała się za bronią. Z ostrza zostało tylko parę odłamków. Przeklęła pod nosem. To jej nie zatrzyma. Zabije tytana, nawet jeśli musi to zrobić własnymi rękoma. Z trudem oparła się na rękach by podnieść się do pozycji stojącej. Syknęła z bólu i opadła na ziemi. Nie może się podać. Spróbowała jeszcze raz, ale efekt był ten sam. Nie przegra. Zacisnęła zęby i znowu spróbowała się podnieść. Nie mogła dopuścić do siebie tej myśli, że jej starania są bezowocne. Że już nic nie może zrobić. Przecież ona musi walczyć. On na nią czeka. On w nią wierzy, obiecała mu. Musi wstać, musi walczyć, musi uciekać.... Dla niego... Spróbowała się podnieść, ale nie miała już siły. Przeklinała pod nosem. Zacisnęła dłoń w pięść i uderzyła nią o podłoże. Tylko tyle mogła zrobić. Zobaczyła kontem oka jak tytan podnosi się z ziemi i idzie w jej kierunku. To już koniec. Czuła w ustach smak krwi, nie potrafiła powstrzymać łez spływających po jej pliczkach. Jej ciało drgało, ze strachu i bólu. Płakała jak małe dziecko. Nic więcej nie mogła już zrobić.
- Eren...- Wyszeptała, wpatrując się w nadchodzącego tytana. Jej piękny, barwny i delikatny głos, był teraz pełen żalu. Niczym śpiew słowika, który wie, że już nigdy niewydostanie się z klatki.
- Przepraszam...- Załkała zamykając oczy. Czekając, aż tytan pochwyci ją i pożre. Chciała poczuć ten ból, cieszyła się ze swojego cierpienia. Niech to będzie kara za to, że okłamała bliską jej osobę. Chciała umrzeć w najgorszych męczarniach, za to, że zostawi ukochanego samego.
- MIKASA !- Usłyszała krzyk. Głos tak dobrze jej znany, był teraz niczym promień nadziei. Podniosła gwałtownie głowę, ale dostrzegła tylko przelatująca nad nią postać. Usłyszała świst powietrza, a dookoła unosił się zapach gazu. Chłopak rzucił się ze wściekłością na tytana, krzycząc przy tym tak głośno, że jego wrzask rozniósł się po całym lesie. Zupełnie jak by chciał w ten sposób wyładować całą złość i nienawiść którą czuł do tytanów. Przyczepił się do jego szyi i zrobił w niej tak głębokie nacięcie, że bestia aż warknęła z bólu. Nie chciał go zabić, chciał by potwór cierpiała. Z każdą chwilą ,odrywała za pomocą ostrzy kolejny głęboki płat jego skóry. Wyżywał się na stworze, wykrzykując jak bardzo nienawidzi wszystkich tytanów,a bestia jedynie bezradnie wrzeszczała, wymachując na ślepo rękoma. W końcu chłopak czując szczyt swojej złości, wbił głęboko ostrza w szyję tytana, a potwór opad martwy na ziemię. Wyłonił się z parującego ciała. Jego złość minęła, dopiero teraz zaczął myśleć trzeźwo i przypomniał sobie dlaczego był tak wściekły. Zeskoczył z ciała potwora i panicznym wzrokiem zaczął rozglądać się za Mikasą. Dostrzegł ją, leżała w kałuży krwi. Z trudem próbowała złapać oddech, a z każdą sekundą wypluwała kolejną falę krwi, gromadzącą się w jej ustach.
- MIKASA !- Krzyknął z przerażeniem podbiegaj do dziewczyny. Chwycił ją w ramiona, wpatrywał się z niedowierzaniem w jej poranioną twarz. Dziewczyna zakaszlała, plamiąc jego ubrania czerwoną cieczką.
- Mikasa ! Nie żartuj sobie.... No weź... Wstań... Przecież wiem, że nic ci nie jest...- Załkał widząc w jakim stanie jest dziewczyna.
- Eren- Usłyszał jej delikatny głos. Ostatnimi siłami wyciągnęła do niego rękę i dotknęła jego ciepłego policzka. Obraz przed jej oczami był cały rozmazany. Powoli traciła kontakt z rzeczywistością i wiedziała, że dłużej nie da rady zachować świadomość. Jednak musiała go dotknąć. Wiedziała, że jest przy niej. Powoli przestawał odczuwać cokolwiek. Zapominała o bólu, o zapachu krwi, ciepłym podmuchu wiatru oraz o jego obecności. Po prostu zamknęła oczy, popadając w bezkresną ciemność, a z tamtego świata odprowadził ją zrozpaczony krzyk chłopaka, który z łzami w oczach wykrzyczał bezradnie jej imię.
***
Słodka woń kwiatów unosiła się wokół niej. Wiatr bawił się jej włosami, a ona leżała na trawie i obserwowała podróżujące po niebie białe obłoczki.-Mikasa!- Usłyszała znajmy głos i gwałtownie podniosła się do pozycji siedzącej. Zobaczyła go. Biegł w jej stronę młody chłopak. Wesoły, rumiany, pełen życia. Za nim dostrzegła siedzących na kocu, przybranych rodziców. Uśmiechnęła się. Była szczęśliwa widząc to wszystko, ale jednak... Gdzieś w głębi serca czuła niepokój. Za każdym razem, gdy patrzyła na chłopaka czuła ukłucie w klatce piersiowej. Zupełnie, jak by miało to byś ostrzeżenie... że co nie jest tak jak powinno. To uczucie nie dawało jej spokoju. Ale przecież był przy niej, więc czemu była taka niespokojna ?
- Już idę Eren !- Zawoła podnosząc się z ziemi i znów usłyszała głos w głowie. Nie rozumiała tych słów, ale czuła olbrzymi ból. Odruchowo złapała się za głowę, próbując odepchnąć od siebie cały niepokój. Serce biło jej jak oszalałe.
- Mikasa, co się stało ?- Zapytał niewinnie chłopiec, trzymając w rękach czerwona piłkę.
- Nic ! Chodźmy się bawić !- Zawołała radośnie, by go nie martwić i ruszyła w jego stronę.
***
Nie wiedział ile już tak siedzi. Nie obchodziło go to. Ciało zaczynało go boleć od ciągłego przebywania w tej samej pozycji. Jednak nie miał zamiaru się ruszyć. Nie wiedział ile czasu upłynęło. Dzień, dwa ? Nie miało to dla niego znaczenia. Wpatrywał się w uśpioną twarz czarnowłosej dziewczyny, ściskając w rękach jej gładką dłoń. Co jakiś czas poprawiał zbłąkany kosmyk czarnych włosów, który opadł na chłodną twarz dziewczyny. Chłodną... To dodawało mu nadziei, bo nie była zimna. Żyła...Wiedział to... Wiedział, że ciągle walczy... A przynajmniej miał taką nadzieję. Wpatrywał się w jej uśpią twarz. Nasłuchiwał czy czasem jej oddech nie staje się bardziej pewny. Poprawiał co jakiś czas bandaże. Przynajmniej tyle szczęścia, że z jej ran przestała ciec krew. Niespokojnie ściskał jej drobną dłoń. Chciał wyczuć chociaż by najmniejsze drganie jej dłoni. Najmniejszy znak tego, że się budzi. Dziewczyna żyła... ledwo co... Ale on wiedział, że ciągle walczy. Musiała... Przecież, ona....Nigdy by go tak nie zostawiła....Obiecała mu...- Te, gówniarzu ! Ile masz zamiar tak bezczynnie siedzieć ? Przydał byś się na coś, a nie...- Usłyszał cyniczny głos za plecami. Nie odwrócił się. Nie zareagował. Słowa kaprala były dla niego nieistotne. Nie potrafił oderwać wzroku od dziewczyny. Tylko ona się teraz dla niego liczyła.
- Eren... Nie powinieneś się tak martwić.. Przecież wiesz, że Mikasę nic nie jest w stanie zabić...- Powiedział niepewnie blondyn, stający pod ścianą., pobujać jakoś pocieszyć przyjaciela. Jednak jego słowa też zostały zignorowane. Przytłoczony przez własną bezradność, usiadł na jakimś krześle, które znajdowało się w rogu pokoju. Dobrze wiedział, że nie ważne co teraz powie i tak jego słowa nie dotrą do chłopaka. Ciemnowłosy mężczyzna opierał się o ścianę, znajdującą się blisko drzwi i swoim pogardliwym spojrzeniem obserwował wszystko i wszystkich.
- Śmierdzisz, gówniarzu...- Powiedział szorstko, po chwili ciszy.
- Umył byś się chociaż. Nie dziwię się, że ta dziewczyna nie może się obudzić. Tak tu daje potem i krwią, że nawet tytan zaczął by uciekać od ciebie jak najdalej i....- Przerwał czując uderzenie w tył głowy.
- Ucisz się Rivaille- Warknęła poirytowana kobieta i obrzuciła mężczyznę karcącym spojrzeniem.
- Eren powinieneś coś zjeść... Siedzisz tutaj już dwa dni. Zaczynamy się naprawdę martwić.- Powiedziała spokojnym tonem, ale tak samo jak pozostali została zignorowana. Westchnęła pod nosem i poprawiła brązowe włosy. Pogoniła gestem ręki swoich towarzyszy i po chwili wszyscy wyszli z pokoju. Został tam tylko młody chłopak, który siedział przy łóżku swojej ukochanej. Nawet nie zauważył kiedy został sam. Liczyła się dla niego teraz tylko jedna osoba. Nie zwrócił uwagi kiedy w pokoju zapadła całkowita ciemność. Nie interesowało go to. Delikatnie poprawił zbłąkany kosmyk włosów z czoła dziewczyny. Mocniej ścisną jej dłoń i delikatnie ucałował dziewczynę w czoło.
- Mikasa... Proszę cię wróć...- Wyszeptał do ucha czarnowłosej.
***
Minął tydzień. Nad łóżkiem bladej dziewczyny siedział równie zmarnowany chłopak. Oboje przypominali widma. Ponury ciemnowłosy, z podkrążonymi oczami nie spuszczał wzroku z dziewczyny. Całkowicie przestał o siebie dbać. Nic nie jadł, nie spał, czasem tylko pod namową Armina wypił szklankę wody. Jego tłuste włosy były potargane we wszystkie strony.- Eren jeśli tak dalej pójdzie to w końcu doprowadzisz się do jeszcze gorszego stanu niż jest Mikasa. Proszę cię... Choć coś zjeść...- Błagała go Zoe. Już od dobrych paru godzin prosiła go, by chociaż na chwilkę opuścił pokój. Armin siedział załamany na jednym z krzeseł, a Levi, tak jak to miał w zwyczaju, opierał się o ścianę.
- Eren... Siedzenie tutaj nie pomoże ani jej, ani tobie. Myślisz, że Mikasa była by szczęśliwa widząc jak się męczysz ?- Zapytał zmęczona już tym wszystkim, brązowowłosa.
-Zamknij się....- Warknął poirytowanym głosem, a wszyscy spojrzeli na niego w osłupieniu. To były jego pierwsze słowa, które wypowiedział do nich, odkąd Mikasa trafiła do szpitala.
- Eren, ale- Zaczęła Zoe odrobinę zdezorientowana.
- Zamknij się !!!- Warknął chłopak i błyskawicznie podniosły się z miejsca. Popchnął brązowowłosą tak mocno, że aż upadła na stąpając nie opodal szafkę.
- Ty szumowino- Warknął Rivaille, ale Eren nawet nie zwrócił na to uwagi. Zaczął krzyczeć na Hanji jak na najgorszego wroga.
- Nie masz prawa mówić mi co mam robić ! Zostawiłem ja ! Nie ruszę się stąd dopóki się nie obudzi ! Tym razem jej nie porzucę ! Nie...-
- Zamknij się..- Usłyszał przy uchu cyniczny głos i po chwili poczuł olbrzymi ból. Kapral nie marnował czasu, chwycił chłopaka za rękę i wykręcił ją do tyłu. Zaraz potem podciął mu nogi, a zdezorientowany Eren upadł na ziemię.
- Armin, leć po Erwina. Jeśli ten gówniarz nie chce stąd wyjść po dobroci, to wyprowadzimy go siłą.- Powiedział bezuczuciowym tonem kopiąc Erena w twarz. Blondyn w jednej chwili wyleciał z pokoju.
- Nie Armin ! Nie...- Krzyknął Eren, ale szybko przerwał bo nim się zorientował Levi uderzył go pięścią w żuchwę.
- Co jeszcze głupiego masz do powiedzenia ?- Warknął z pogardą.
- TY...- Rozzłoszczony Eren ruszył w kierunku kaprala, ale nim zdążył cokolwiek zrobić leżał już na ziemi.
- Głupi jesteś... Nawet nie myślisz co robisz, tylko atakujesz na oślep. Trzeba było żreć gdy ci dawali, a nie wybrzydzać. Może wtedy był byś dla mnie jakimś rywalem.- Cyniczne słowa kaprala tylko zwiększały jego złość. Znów ruszył w jego kierunku, ale nie zdążył wymierzyć ciosu. Ktoś go powstrzymał i tym razem nie był to Levi, tylko Zoe. Kobieta złapała go za ręce zanim zdążył zaatakować niskiego mężczyznę, a kapral, widać okazję uderzył go z kolana w twarz. Brązowowłosy opadł zmęczony na ziemię i wykrztusił z siebie czerwoną ciecz, plamiąc przy tym podłogę znajdująca się w pokoju.
-Levi, wyprowadźmy go stąd, zanim znów zacznie się rzucać.- Zawołała Zoe i razem z kapralem spróbowali podnieść chłopaka z ziemi. Jednak Eren słysząc te słowa zaczął się rzucać na wszystkie możliwe strony. Nie mógł im na to pozwolić. Jednak był zbyt zmęczony by dłużej stawiać opór. Wyrywał się z uścisków towarzyszy, krzycząc przy tym, tak żałośnie i głośno jak by obdzierali go ze skóry.
- Nie zostawię jej ! Puśćcie mnie ! Ona nie może zostać tu sama ! Inaczej będzie płakać ! Tak było zawsze ! Puśćcie mnie !! Puśćcie mnie do niej ! Nie mogę jej tak zostawić !- Zaczął wykrzykiwać, gdy jego towarzysze zaczęli powoli wyprowadzać go z pomieszczenia.
- Gówno mnie twoje zdanie obchodzi..- Wycedził Levi, uderzając chłopaka w brzuch.
- Mikasa ! Nie możemy jej tak zostawić ! Nie możemy, słyszycie ! MIKASA WALCZ ! NIE ZOSTAWIAJ MNIE! MIKAS!- Załkał opuszczając pokój.
***
Leżała na wzgórzu, wdychając kojący zapach kwiatów. Delikatny wiatr bawił się jej włosami, a ona obserwowała przepływające przez niebo białe obłoczki.-Mikasa !- Zawołał chłopiec o ciemnobrązowych włosach, a ona gwałtownie podniosła się z miejsca.
- Już idę !- Zawałowała i ruszyła w jego stronę, gdy nagle złapał ją potworny ból głowy. Syknęła z bólu i odruchowo złapała się za głowę. Znów słyszała czyjś głos. Znów przez to czuła ból. Potknęła się i upadła na twardą ziemie.
-Mikasa !- Zawołał zaskoczony chłopiec i pobiegł w jej stronę. Czarnowłosa otrzepała się z ziemi i uklękła na trawie. Niepokój w jej sercu stawał się coraz większy.
- Nic ci się nie stało ?- Zapytał chłopiec, wyciągając w jej stronę rękę by pomóc jej wstać.
- Nie...- Szepnęła i wyciągnęła dłoń w jego stronę.
"Walcz"
Zawahała się. Złapała się za głowę, a jej ciało zaczęło drgać. Czuła ból, nie wiedziała co się dzieje. Jednak nagle zaczęła rozumieć słowa, które nękały jej myśli. "WALCZ" roznosiło się echem po jej głowie. Z trudem zaczęła łapać oddech. Łzy spływały po jej policzkach i dopiero teraz zaczęła sobie wszystko przypominać.
- Mikasa, co się dzieje ?- Zapytał zaniepokojony chłopiec, ale dziewczyna bała się podnieść na niego spojrzenie.
- Wygrasz- przeżyjesz. Przegrasz- zginiesz.- Wyszeptała bezbarwnym tonem pod nosem.
- Co to znacz ?- Zapytał zaskoczony chłopiec, a ona podniosła na niego spojrzenie. Płakała, gorzkie łzy spływały po jej policzkach i napływały do jej ust, czasem rozbijały się o ziemie. Czuła ich słony smak. Czuła jak jedna za drugą spływają po jej twarzy. Wszystko przed nią nagle stało się takie niewyraźne. Drzewa, niebo, ziemia i młody chłopak stojący przed nią.
- Eren przepraszam- Załkała dociskając dłonie do piersi.
***
- Widzisz Eren, od razu lepiej gdy się coś zje.- Zawołał uradowany Armin, który był z siebie dumny, bo udało mu się namówić chłopaka by zjadł przynajmniej odrobinę zupy.- Szkoda, że nie namówiłeś go, żeby najpierw się wykąpał. Od tego smrodu, aż jedzenie stawało mi w gardle.- Warknął poirytowany kapral.
- Jak zwykle przesadzasz, Levi. Twoja obsesja na punkcie czystości zaczyna mnie przerażać. Może to jakaś choroba ?- Zaśmiała się Zoe, wiedząc jak mężczyzna obrzuca ją karcący spojrzeniem.
- Tobie też przydałaby się kąpiel.- Powiedział mierżąc dziewczynę wzrokiem.
- A ! No tak, przepraszam. Podczas porannego treningu uszkodził mi się sprzęt i nieźle się wytarzałam w ziemi podczas upadku.- Zaśmiała się brązowowłosa.
- I śmiesz jeszcze, pokazywać mi się tak na oczy ?- Warknął poirytowany kapral.
- Jak zwykle przesadzasz. Jeśli dalej będziesz się mnie czepiał to i ciebie wytarzam w ziemi !-
- Armin, pozamiatałeś dziś podwórze ?- Zapytał Levi, zmieniając temat.
- E...to...-
- Nie dręcz chłopaka z rana !-
- Ciebie dręczyć nie mogę bo mi grozisz, to na kogoś musiałem się przerzucić.- Powiedział Levi wzruszając ramionami. Jedyną sobą która się nie odzywała, był pewien brązowowłosy chłopak. Ciągle dręczyły go przykre myśli i chciał jak najszybciej znowu znaleźć się blisko Mikasy. Nagle drgnął, nie rozumiał co się stało. Usłyszał znajomy głos w swojej głowie. Czy to było przeczucie ? Nie obchodziło go to, ruszył gwałtownie przed siebie, nie zaważając na nawoływania przyjaciół. Wiedział gdzie ma biec, musiał się teraz znaleźć przy niej. Jak dziki wleciał do pokoju, ale... Ujrzał tam jedynie śpiącą dziewczynę. Podszedł powoli do łóżka i delikatnie zaczął gładzić jej ochłodą dłoń. Oparł głowę o krawędź łóżka, a łzy zaczęły spływać z jego oczu.
- Dlaczego ?- Zapytał czując nieustanny ból w piersi. Miał wrażenie, że ktoś rozdziera jego serce na drobne części.
- Dlaczego ? Dlaczego akurat ty ? Dlaczego nic nie mówisz ? CHOLERA!- Warknął, i uderzył pięścią o ziemie.
- Powiedz mi dlaczego ? Dlaczego nie mogę usłyszeć twojego głosu ? Dlaczego nie mogę spojrzeć w twoje oczy ? Chcę znów usłyszeć jak się mnie czepiasz, że nie jestem ostrożny. Dlaczego ? Dlaczego to wszytko musiało się wydarzyć ? To wszytko jest nie tak ! Nie tak jak powinno być ! Dlaczego ? DLACZEGO DO TY ? Za co ? Za co pytam się ? Przecież....- Zawahał się, nie potrafił już dłużej wytrzymać tego wszystkiego. Nie chciał. Jedyne czego pragnął to to by wszystko było tak jak dawniej.
- Przecież ty....Jesteś moim całym światem- Załkał chowając twarz w dłoniach. Miał dość. Miał już tego wszystkiego dość. Chciał się na kimś wyżyć. Nie rozumiał już nic... Nie wiedział dlaczego to akurat ją musiało to wszystko spotkać. Dlaczego to nie mógł być ktoś inny ? Dlaczego nie on ? Przecież wszyscy zasługują na to by znaleźć się teraz na jej miejscy, tylko nie ona... Nie Mikasa !
- Eren...- Usłyszał delikatny, spokojny głos i gwałtownie złapał oddech. Dopiero teraz poczuł delikatną, drobną dłoń na swojej głowie.
- Dlaczego płaczesz ?- Zapytała tak słodko, tak niewinnie, że aż chłopak zamarł na chwilę. Gwałtownie podniósł głowę i spojrzał na dziewczynę. Na jej bladą twarzyczkę, dostrzegł niepokój w jej oczach. To niemożliwe... A jednak. Siedziała tuż przed nim. Tak cudowna jak jeszcze nigdy. Z delikatnie poplątanymi włosami. Sennymi oczami. Wyciągnął dłoń w jej stronę i delikatnie dotknął jej policzka. Nie był to sen, nie był to duch. Była tu, żyła. Naprawdę żyła. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie do niego i przytrzymała jego dłoń, by czasem nie ośmielił się jej zabrać z jej policzka. Rozkoszowała się tym ciepłym, delikatnym dotykiem. Dla niej ta chwila mogła trwać wiecznie.
- Dziękuję.- Wyszeptał chłopak uśmiechając się delikatnie do dziewczyny i powoli odsunął się od niej. Sięgnął do pułki, która stała przy łóżku i wyjął z niej pewien przedmiot. Spojrzał na lekko zdezorientowaną dziewczynę, nie potrafił powstrzymać łez. Owinął delikatnie czerwony szalik wokół jej szyi.
- Zawsze uważałem, że najlepiej ci w czerwienie.- Zaśmiał się chłopak, nie odrywając oczu od zarumienionej twarz czarnowłosej. Zaskoczona Mikasa nic nie odpowiedziała, ale nie przeszkadzało mu to. Usiadł na skraju łóżka i objął dziewczynę. Zaskoczona tym gestem wstrzymała na chwilę oddech.
- Nie zostawiaj mnie już....Nigdy...Nigdy więcej...- Szepnął chłopak, wdychając słodki zapcha jej włosów. Jeszcze nigdy się tak nie czuł. Dopiero teraz...Gdy trzymał ją w swoich ramionach, poczuł się naprawdę spokojny i już nigdy nie chciał ją wypuścić z uścisku. Jednak ona nie sprzeciwiała się, przy nim czuła się bezpieczna i nie miała by nic przeciwko temu by zostać w jego ramionach aż to końca swoich dni.
- Nie opuszczę, ale musisz mi obiecać, że nigdy nie zginiesz...- Załkała dziewczyna, tuląc głowę do jego torsu.
- Nie mogę umrzeć, bo żyję tylko dla ciebie.- Zaśmiał się głaszcząc ją delikatnie po głowie. Była teraz tak delikatna, jak porcelanowa figurka, a on aż bał się trzymać ją w rękach, by przypadkiem jej nie stłuc.
- Obiecaj !- Krzyknęła dziewczyna. Nie potrafiła powstrzymać spływających łez. Bała się.. Że znów coś ich rozdzieli, ale tym razem nie uda im się do siebie wrócić. Nie chciała tego. Najbardziej w świecie, bała się go stracić. Chłopaka, który był jej jedyną ostoją w życiu.
- Obiecuję.- Szepnął delikatnie i zbliżył się do niej. Czuła jak oblewa ją rumieniec. Ale nie uciekła, nie chciała. Wpatrywała się w jego hipnotyzujące oczy i czuła się jakby na świecie nie było niczego po za nim. Delikatnie złączyli się w namiętnym pocałunku. Jak by chcieli tym przypieczętować swoją obietnicę. Nie wiedziała ile tak trwali. Minutę ? Godzinę ? A może całe wieki ? Jednak to było najmniej ważne. Liczył się tylko on. Z trudem oderwali się od siebie. Ciągle czuła delikatny, słodki smak jego warg.
-Nigdy już nie będziesz sama, obiecuję- Uśmiechnął się chłopak i delikatnie poprawił szalik na szyi dziewczyny. Ona przytuliła się do jego torsu, a on oparł podbródek na jej głowie. Rozkoszował się słodkim zapachem jej włosów i każdą sekundą którą z nią spędził. Aż w końcu oboje zasnęli ze zmęczenia, wtuleni w siebie. Ciesząc się tym, że nareszcie mogę być znów razem i już żadna siła nie da rady ich rozdzielić.
***
A więc mała notka ode mnie: Postanowiłam trochę zmienić fabułę ;p Bo historia "Walka on uratuje ją przed wrogiem a ona się w nim zakochuje . Potem on ją zanosi do szpitala tam walczą o jej życie itd. a na końcu buzi buzi xDD" średni mi odpowiadała. Wybacz Hinata, to było do przewidzenia, że coś przerobię xD Ale mam nadzieję, że wyszło dobrze ^^ Bo miałam tylko godzinę na napisanie one-shota D; I ostrzegam, że to jest mój pierwszy one-shot i w dodatku pierwsze romansidło. Załamałam się podczas czytania go.... Moja samo ocena poszła do konta użalać się nad swoja właścicielką. Całość przypomina pasztet z mlekiem D; A zakończenie chyba zostało zjechane przez wałek do ciasta Przepraszam wszystkich, którzy to przeczytali i mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie ! A szczególnie przepraszam wszystkich fanów paringu MikasaxEren oraz Hinatę bo to dla niej miał być ten one-shot Dx
Postanowiłam założyć zeszyt w którym opisuję pracę nad moimi one-shotami. Na końcu chciała bym zamieścić oceny czytelników. Więc dla tych co są tak zjechani moją twórczością niech napiszą po prostu 0/10 xD Więc nie zapomnijcie o ocenie ! Chcę wiedzieć na jakim poziomie stoję i w czym muszę się poprawić ! Oceń .../10 !
Ekhem.... no to zaczynamy...
OdpowiedzUsuńEtto... Mikasa została ranna?!!! Szok!! XDDD
Eren ją ratuje i jednocześnie znęca się nad tytanem *przypomina się scen z ich dzieciństwa kiedy mieli po 9 lat xDD* - epickie :D I jeszcze przypomina mi się taka epicka muzyczka do tego :3
Ekhem..ekhem... Mikasa tak długo się nie budziła?!!?! Kolejny szkok!! xDDD
Jak tak Eren przy niej siedział to momentami się go bałam o.o Obsesja jakaś...Potem się na nich wydzierał...ale muszę przyznać.. padłam kiedy przeczytałam, że znowu dostał butem w ryj xDD HAHAHHAHA XDD
Rivaille i Hanji też mieli epicką rolę... Pedancik i wariatka zawsze spoko :D Chociaż tutaj Hanji wyszła na pocieszycielkę ^^
A potem na końcu takie wielki kissu kissu :*
Fabuła mi się bardzo podobała :D
Btw... skończyłam gadać o fabule xDD Teraz przejdźmy do mniej interesujących rzeczy xD
Było kilka błędów ortograficznych, językowych i interpunkcyjnych, ale nie bardzo mnie to raziło :p
Podobała mi się Twoja narracja, chociaż w momencie kiedy Mikasa chciała zabić potwora i powtarzała, że go zabije to przydałaby mi się jedna jej kwestia, a mianowicie:
"- ZABIJĘ GO!"
Ogółem chyba z czystym sumieniem mogę ocenić on-shota na 9/10 :D
Z poważaniem <---- nie no dobra bez takich xDD
Całuję i gratuluję pierwszego one-shota w stylu romans :**
~Mika
P.S. Gomene, jeżeli ten komentarz jest nieskładny, ale nie chcę mi się już więcej go czytać xDDD
Luz.. Komentarz jest perfekt ^^ Ale co do tego, że Mikasa jest ranna proszę się nie czepiać ! Tak było w zamówieniu xD
UsuńAle fajne ! Bardzo mi się podoba jak zrobiłaś cały przebieg akcji , Czytasz mi w myślach bo właśnie chciałam , żeby było to tak zrobione . Levy ty jesteś wróżką ?! Ale ona długo nie wstawała co było extra bo on prawie stracił nadzieje na jej zmartwychwstanie :O
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobało .
Twoja
Hinata . :3
a i jeszcze to ! 10/10 .
UsuńNiestety, nie jestem wróżką xD Ale może kiedyś jak dostanę się do Fairy Tail, to tak ^^ Dzięki z dobre słowa ^^ Bałam się, że może ci się nie spodobać, a na twoim zdaniu najbardziej mi zależało bo to w końcu dla ciebie pisałam ^^ A co do akcji, to po prostu zastanawiałam się co byś chciała zobaczyć w swoim zamówieniu ^^ No i polecam się na przyszłość, skoro udał mis się ten one-shot ;D
UsuńTo jest świetne! Moje wypociny idą się przy tym chować. XD Zaskoczyło mnie, że Mikasa była tak ranna. Przecież to Mikasa itd. XD Ale bardziej płakałam tu ze śmiechu, może dlatego, że Revaille już taki jest. Po prostu uwielbiam go i idealnie oddałaś jego postać.Tak bardzo chciało mi się śmiać kiedy czytałam jego wypowiedzi XD Aż złożę u ciebie one-shota XD ogólnie podobało mi się, ale rozwinięcie jest długie a zakończenie szybkie i myślę jakbyś troszkę przedłużyła zakończenie było by wszystko ok. Ogólnie rzecz biorąc fajnie to wszystko opisałaś, fabuła nie banalna, sama bym pewnie tego nie wymyśliła/ opisała. Dlatego 9/10 jest dla ciebie! :3
OdpowiedzUsuńWiem, wiem xD To Eren powinien być na miejscu Mikasy, ale w zamówieniu pisało, że ma być bardzo ciężko rana, więc co zrobić ? Trzeba ludzi zadowolić xD A Levi już tak ma ;p To właśnie on miał tu odegrać tą "nutę komedii" xD
UsuńJakie to było smutne :( Ale piękne zarazem. Mimo że to one-shot głównie o Mikasie i Erenie, to i tak będę się jarać kapralem, bo kto mi zabroni? xD :P Wszystko było całkiem fajne i ciekawe.
OdpowiedzUsuń