One-shot na zamówienie Acchan do anime "Kaichou wa Maid-sama".
Gatunek:Komedia/romans
Postać/Pairing: Usui x Misaki ( oczywiste to przecież ^^)
"Niezapomniany dzień"
Gotowa do wyjścia dziewczyna czekała tylko, aż usłyszy
dzwonek od drzwi. Tego dnia była jeszcze piękniejsza niż zwykle. Ubrana była w
letnią kaszmirową sukienkę z kwiatem wiśni wijącym sią od spodu, czarne
sandałki, a jej szyję zdobił naszyjnik w kształcie serca, który otrzymała
podczas konkursu na „ najlepszą parę” na festiwalu w szkole Yumesaki. Włosy
splotła w kłosa opadającego na jej lewe ramie. Ostatnio miała wyjątkowo dobry
humor, w dodatku jej ukochany za każdym razem się dla niej starał, więc postanowiła
również zrobić coś dla niego. Byli ze sobą już kilka lat, a z każdym
pocałunkiem zakochiwała się w nim na nowo. Spędzali ze sobą niewiarygodnie dużo
czasu. Misaki pracuje jako współwłaścicielka Maid-Late, a Usui objął posadę
kucharza oraz studiuje na wydziale prawa. Wspólna praca wydawała się dla nich
jedną z najlepszych okazji do spędzania razem czasu. Jednak ich długi związek
nie zmienił zbytnio charakteru dziewczyny. W końcu ze strony drzwi dobiegł
odgłos dzwonka. Misaki pospiesznie wstała i podbiegła do lustra upewnić się, że
wygląda idealnie, po czym otworzyła drzwi i ujrzała rozpromienioną twarz
swojego chłopaka.
-Dzień dobry. Przyszedłem po Misaki.- powiedział
uśmiechnięty. Promienie słońca solidnie biły w oczy, przez co ten zaliczył
niezłą wpadkę.
-Usui… Ty idioto!- powiedziała zażenowana dziewczyna.
Zamknęła za sobą drzwi i wyszła przed dom. Chłopak przyjrzał się uważnie i aż
mu szczęka opadła. Na twarzy Misaki pojawił się speszony rumieniec. Było jej
przykro, że nie docenił jej starań, ale z drugiej strony rozumiała go. Nigdy
przecież tak nie wyglądała. W ciągu tych kilku lat ani razu nie była ubrana w
ten sposób i nagle bez powodu wystroiła się jak cała reszta jej rówieśniczek.
-Nie wierze w to co widzę. – złapał ją za rękę, żeby
zapanować nad całą sytuacją-Wyglądasz pięknie, jak zwykle. –pocałował
dziewczynę w policzek i pociągnął do przodu. Szli przez chwilę w milczeniu. Ze
spuszczoną głową Misaki w duchu powtarzała sobie, że nigdy więcej tak nie
zrobi. Czuła się niekomfortowo w dodatku miała nadzieje, że Usui zareaguje
zupełnie inaczej. Z głębokich myśli wyciągnął ją głos chłopaka.
-Misaki? Nie spotkamy się jutro, ani nie będzie mnie w
pracy. Muszę zostać cały dzień na uczelni, bo mam egzaminy kwalifikacyjne.-oznajmił
oschle.
-Nie ma sprawy, ale po jutrze się zobaczymy, prawda? –
zapytała z nadzieją.
-Nie pozwoliłaś mi dokończyć. Musimy się spotkać. Szczerze
mówiąc mam ważną sprawę, a nie chce robić tego tutaj i w taki sposób.-
powiedział Usui z powagą. Ona nie miała pojęcia o co chodzi. Z jednej strony
bała się, że to coś poważnego, a z drugiej wcale ją to nie obchodziło. Uważała
się za idiotkę, bo nie interesowało ją to co jej chłopak chce powiedzieć.
Jedyne co jej pozostało to czekać na ten dzień. Ich późniejsze rozmowy poszły
jak z płatka. Spędzili miło dzień w wesołym miasteczku, choć Misaki widziała,
że z Usuiem jest nie tak. Specjalnie zmuszał się do uśmiechu, tak samo z
rozmowami, mimo że wyglądały na naturalne. Ona to czuła.
***
Tego ładnego dnia Misaki miała zamiar nie zaprzątać sobie
głowy wczorajszym i jutrzejszym dniem. Chciała całkowicie zająć się pracą, tak
jak za starych czasów. Teraz miała na to mniej czasu. Zbyt dużo obowiązków
krążyło po jej głowie, by robić coś z zawziętością, którą miała w sobie podczas
szkolnych lat. Mimo wszystko słowa jej chłopaka nie chciały zatrzeć po sobie
śladów. Nie potrafiła zatracić się w pracy. Każdą czynność wykonywała źle,
tłukła szklanki, podpisywała stare papiery, gubiła zamówienia. Kto by pomyślał,
że ona-jedna z najbardziej odpowiedzialnych i dokładnych osób- może zrobić
jakiś błąd techniczny?
-Misa-chan, może idź do domu odpocznij, bo chyba nie jesteś
w stanie dziś pracować- zaproponowała Satsuki.
-Yhm… nie, dam rade, naprawdę- odpowiedziała z wymuszonym
uśmiechem.
-Wygląda na to, że nie układa Ci się z twoim lowelasem, co?-
zapytała zgryźliwie zza rogu Honoka. Misaki spojrzała na nią ze zdziwieniem i
speszeniem. Skąd ona to wie? Po chwili gdy wymieniły zabójcze spojrzenia,
dziewczyna pochyliła się nad papierkową robotą i nic nie odpowiedziała.
-Misa-chan. Pokłóciliście się z Usuiem? No mów mi tutaj
szybko, o co chodzi- Satsuki podeszła do Misaki i z troską wypisaną na twarzy
czekała na wyjaśnienia.
-Prawdę mówiąc to wcale się nie pokłóciliśmy. Wczoraj
powiedział, że nie może dzisiaj się spotkać ani przyjść do pracy, a jutro musi
ze mną poważnie porozmawiać. Po prostu boje się, że stało się coś złego, ale
spokojnie, dam radę- powiedziała lekko przybita dziewczyna.
-Czyli to wasz koniec?- zapytała z pogardą Honoka.
-Honoka-chan, natychmiast przestań, proszę!-warknęła
Satsuki.
-Dlaczego sądzisz, że to ma być koniec?- zapytała
zdezorientowana Misaki.
-No wiesz, poważna sprawa, dzisiaj nie przyszedł. Zgaduje,
że ostatnio był ponury, zamyślony. To wszystko wskazuje na jedną rzecz. Tak się
kochana wszystko zaczyna. Pierw jego humor się psuje, myśli o innych
dziewczynach, o wolności, potem opuszcza spotkania, omija Cię, a potem
przychodzi czas na POWAŻNĄ ROZMOOOOWEEEEE-powiedziała to z akcentem wyjętym z
dobrego horroru- Nim się obejrzysz, odejdzie gdzieś w siną dal z ładniejszą
płotką, z większymi piersiami i zostawi Cię zapłakaną w kącie, nie zwracając
uwagi na twoje uczucia. Mężczyzna to mężczyzna, nie potrafi żyć w długim
związku. Przykro mi, Misaki.- ze złowieszczym uśmieszkiem wyszeptała to do ucha
dziewczyny.
-Honoka, nie masz czasem nic do roboty?- spytała Satsuki,
tylko by Honoka się opamiętała.
-Wszystko by się zgadzało tylko, że Usui nigdy by czegoś
takiego nie zrobił, po prostu nie jest w stanie.- stwierdziła z pozornym
spokojem, choć w środku miotało ją, chciała pozbyć się tego chaosu w jej
głowie, chciała po prostu na chwile się od tego uwolnić. Poczuć wolność jak
kiedyś.
-Misa-chan, Honoka-chan. Wystarczy tych rozmów. Trzeba
pojechać na targ do centrum. Macie tu kluczyki od auta i proszę nie zepsujcie
go. Listę zakupów weźcie z kuchni, a no
i się pospieszcie.-jak zawsze uśmiechnięta Satsuki chciała jak najszybciej
zakończyć niewygodną dla Misaki rozmowę- Honoka, a ty przestań już męczyć
Mise.-zagroziła palcem w stronę dziewczyny i po chwili zniknęła za ścianą. Oby
dwie dziewczyny również szybko się zebrały i ruszyły w stronę auta. Całą drogę
przebyły w milczeniu. Misaki nie chciała uwierzyć w słowa koleżanki. Sama już
nie wiedziała czy dlatego bo nie pasuje to do Usuia czy dlatego, bo ona nie
chce w to wierzyć. Dotarły do targu 30 minut później. Podchodziły od stoiska do
stoiska, kiedy nagle Honoka zaczęła chichotać pod nosem.
-Co Cię tak bawi?- Misaki nie miała pojęcia o co jej chodzi.
-Chyba się trochę przeliczyłaś, co do twojego chłoptasia. –
nieświadomy wyraz twarzy Misaki coraz bardziej śmieszył Honoke.
-Przeliczyłam, powiadasz? Ciekawe na jakiej podstawie
snujesz takie opowieści- chcąc się odgryźć, Misaki uśmiechnęła się.
-Spójrz tylko no w tamtą stronę. Czy to czasem nie twój
blondas?- jeszcze głośniej się śmiejąc wydukała dziewczyna. Misaki spojrzała we
wskazaną stronę i nie chciała uwierzyć. Czy to… nie… to nie możliwe… ale… to
USUI! Co on tu robi?! Przecież miał mieć
egzaminy, a tym czasem on przechadza się z wysoką brunetką, o idealnych
kształtach. Czy to co mówiła Honoka, może być prawdą? Misaki coraz bardziej
zaczynała w to wierzyć. Ale przecież nie mogło to się tak skończyć. Zobaczyła
na twarzy swojego chłopaka uśmiech, posłany do jego pięknej towarzyszki. Widząc
to, Misa szybko odwróciła się na pięcie i popędziła w stronę auta. Jej serce
biło jak szalone, a w głowie tysiące myśli nie dawało jej ani chwili
spokoju. Nie chciała w to wierzyć.
Wiedziała, że nie zmruży oka przez to co zobaczyła, choć dla niej to może było
lepiej, że to widziała. Była przygotowana na jutrzejszy dzień. W tam tej chwili
nie czuła już rozczarowania. Czuła tylko napływającą złość. Przepełniała ją
całą od stóp do głowy. Zdawało się, że zaraz wybuchnie. Nie płaczem, ale
złością, krzykiem. Znikąd w Misaki przebudził się charakter za czasów szkoły.
Duma, dyscyplina, zawziętość, dokładność. To była prawdziwa Misaki Ayuzawa.
Właśnie te cechy zadecydowały co zrobi. Nie pobiegła do niego, nie wybuchła
płaczem, nie krzyczała, lecz ze spokojem przyjęła to do wiadomości. Nie była
jedyną kobietą w życiu Usuia. I było jej wtedy już wszystko jedno. Chciała
tylko jedynie wyjść z tego z dumą. Postanowiła jutrzejszego dnia oficjalnie
zakończyć ich związek. Zrobi to szybko, bez żadnego wahania. Co ważniejsze,
zrobi to pierwsza. Nie pozwoli by to on z nią zerwał. Jej honor poległ by jak
na bitwie. Po chwili spokoju wsiadła do auta razem ze zmachaną Honoką( goniła
przez cały czas Misaki) i odjechały w stronę restauracji.
-Misa-chan? Mimo wszystko, trzymaj się- z uśmiechem
powiedziała Honoka dotykając dłonią jej ramienia. Dziewczyna odpowiedziała jej
uśmiechem, choć oby dwie wiedziały, że było to fałszywe. Dla Misaki ten dzień
był bardzo męczący. Szybko znalazła się w domu próbując wszystko na nowo przemyśleć.
Tak jak myślała, nie mogła zmrużyć oka, postało jej tylko czekać.
***
Tego dnia wszystko miało stać się takie jak dawniej. Przez
cały czas powtarzała sobie, że w końcu się uwolniła z rąk tego zboczeńca i
powinna się cieszyć, jednak w głębi duszy bardzo ją to bolało i zależało jej na
Usuim. Dobiegała godzina 15, więc był
czas na przygotowania. Specjalnie ubrała się w czerwoną sukienkę sięgającą do
połowy ud, związywaną pod biustem, z czarną koronką na ramionach, do tego
ubrała czarne wysokie buty, a włosy spięła do tyłu w loki. To jak wyglądała w
tamtej chwili zachwyciło nawet ją samą. Ostatnim razem nawet tak dobrze nie
wyglądała, jak teraz. Dodało jej to otuchy. Jej celem było wzbudzenie poczucia
winy na Usuim. Nim się obejrzała chłopak już czekał przed domem w aucie. Przed
wyjściem na zewnątrz spojrzała jeszcze raz w lustro, odetchnęła głęboko i
ruszyła w stronę samochodu. Przywitanie było oschłe z obydwóch stron.
-Ładnie wyglądasz- powiedział cicho.
-Dziękuje, ty też.- Misaki nie mogła oprzeć się rzucić mu
komplementem. Wyglądał naprawdę bardzo
dobrze. Ubrany w czarne spodnie z białą koszulą i krawatem-mimo iż tak prosto-
robił niezłe wrażenie. Podczas drogi nie padło już ani jedno słowo. Obrażeni
lub zestresowani. Po kilkunastu minutach dojechali na miejsce. Byli na dużym
parkingu widokowym. Znajdował się na obrzeżach miasta, na wzgórzu skąd były
przepiękne widoki. Można było zobaczyć niemalże całe miasto i pobliskie lasy.
Zachód słońca oglądany z tego miejsca był zachwycający. Misaki ze zdumienia
podeszła do barierek i jak zahipnotyzowana wpatrywała się w krajobraz. Ta noc
była jedną z najpiękniejszych jakie kiedykolwiek widziała. Obok niej stał Usui,
wyglądał na bardzo spiętego. Dziewczyna po chwili opamiętała się i
przygotowywała się do tej trudnej rozmowy. Chłopak głęboko wzdychnął przez co jej
serce prawie skoczyło jej do gardła ze stresu.
-Misaki… Bo widzisz, ja patrzę na swoją przyszłość z wielkim
entuzjazmem. Dlatego tu jesteśmy…-z trudem wydukał, gdy nagle ona mu przerwała.
-Rozumiem. To koniec.- spuściła głowę na dół. Nie tak
wyobrażała sobie ich zerwanie. Chciała sprawić mu tym ból lecz mimo wszystko,
najwidoczniej nie potrafiła.
-Co? Wręcz przeciwnie, to dopiero początek.- Jeszcze raz
chłopak mocno wzdychnął- Chcę żebyś to ty była moją przyszłością. Chce
zamieszkać z tobą w dużym domu z ogródkiem, z gromadką dzieci i psem. To moje
marzenie, dlatego Misaki…- Usui wyjął z kieszeni małe pudełeczko i uklęknął
przez ukochaną- Proszę, zostań moją żoną.- w pudełku był pierścionek.
Pierścionek zaręczynowy z najprawdziwszym diamentem. Zgrabny pierścień mający
zapieczętować ich miłość. Oczy Misaki stały się ogromne, a po policzkach
spływały łzy. Nie smutku, nie żalu, ale szczęścia. Mogła się domyślić, że on
wcale nie miał złych zamiarów. Jego słowy zadały duże ciepło na sercu
dziewczyny. Jak mogła chcieć potraktować tak swojego chłopaka, a może
narzeczonego? Ze szczęścia rzuciła się Usuiowi na szyje. Przytuliła go
najmocniej jak potrafiła, chciała by nigdy jej nie opuszczał. W tych ramionach
mogła spędzić resztę swojego życia. W tych ramionach czuła się bezpieczna,
kochana. Spojrzała na niego z uśmiechem i powiedziała słowo „tak”, które
brzmiało jak najpiękniejsze słowo na świecie. Ich usta złożyły się w pocałunku,
a oni zapatrzeni w siebie nie chcieli kończyć tej chwili. Na niebie latało
tysiące lampionów. W tamtej chwili byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.
***
Także ten. Nie jestem z siebie zadowolona. Mam nadzieje, że mi wybaczycie. Przyznaje, że zrobiłam to trochę na szybko, niestety czas mnie goni, a w każdej wolnej chwili pisałam. Uważam, że mogło mi wyjść dłużej i lepiej. Kiedyś się może nauczę. Siądę może w końcu na spokojnie i napisze bez stresu. I wgl. ja wiem, źle oddałam ich charaktery, napisane trochę sztywno, mam nadzieje, że Acchan mnie nie zabije * chowa się*. Ale z każdym opowiadaniem będę robić poprawę, więc wybaczcie mi tym razem. Tak ,kocham was ^^ ( czyli teksty walone od czapy XD )
Zaraz tam zabije xD Bez przesady ^^ Mi się tam podobało i szczerze podziwiam. One-shot z tego anime musiał być naprawdę trudny do napisania ;/ Charaktery oddałaś naprawdę dobrze. Szkoda tylko że Honoke wypadła jak rasowy czarny bohater xD Oświadczyny ! Kyaaa ! Pomysł miałaś ciekawy, w dodatku rozwinęłaś się w opisach ! ^^ Byle tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńArigatou ^^
UsuńAle boskie ale boskie ale boskie ale boskie !!! kocham kocham kocham .
OdpowiedzUsuńPrzepraszasm powtarzam się :3 Ale ja ich kocham ! Oni są boscy .. i on boże .. facet idealny . Tylko kto to była ta brunetka ? A tu kurde jego nauczycielka z uczelni xD haha bosko ! Zachowałaś to co najważniejsze :) Czyli humor jaki panował w tej mandze / w tym anime :* KOCHAM TO !
Mnie również bardzo się spodobało. Zazwyczaj jest nam trudno pisać,o charakterach i postaciach, których to nie my wymyśliliśmy. Ale tutaj bohaterowie wcale aż tak się nie różnili. Czytając nie miałam ochoty krzyczeć ;) A wręcz przeciwnie, to było bardzo słodkie, jak oryginał. Błędów też żadnych nie zauważyłam. Wspaniałe ^^
OdpowiedzUsuń